Czy was także poruszyło, to co się stało z Rosario?
Bo mnie bardzo. Przeważnie ostatni odcinek telenoweli jest szczęśliwy, piękny, a dla mnie pomimo ślubu i narodzin Cesara, odcinek był bardzo smutny. Myślałam, że teraz, gdy Rosario pogodziła się z Lucrecią, dała jej swoje błogosławieństwo i zaakceptowała wnuka, nareszcie pogodzi się z wydarzeniami przeszłości. Bardzo się cieszę, że Rosario z taką miłością wzięła wnuka na ręce, ale chyba każdy zauważył, że traktowała to maleństwo jak swojego zmarłego synka. Miałam wrażenie, że gdy go tuliła i całowała, przypominała sobie wszystkie chwile z Cesarinem. Ponadto wydaje mi się, że Rosario chciała popełnić samobójstwo, zanim ujrzała wnuka. Ten biały strój, medalik.
Zdziwiło mnie, że Rosario nigdy nie była nad rzeką o raz to, że w jej wspomnieniach nie było Paulina. Do końca myślała o Cesarinie i nie wytrzymała. I tak żyła bez niego sporo lat, bo aż 14. A teraz nareszcie mogła sie połączyć z ukochanym synkiem.

A co wy o tym myślicie?