Zachowują się jakby ktoś umarł, śmiechu warte. Będzie dziecko, to będzie. Cieszyć się trzeba. ;)
no jednak trochę tragedia, bo wpadka w dzisiejszych czasach i dostępach do wszystkiego jest naprawde rzeczą niezrozumiałą jeśli chodzi o 18latke ;)
Seks jest dla pogan, katolicy mają akt małżeński. To haniebne czego dokonała, ale Lucek najlepiej zareagował dzisiaj przy stole i oznajmił Markowi.
No właśnie, jak już się stało to i tak się nie odstanie. Niby to dziwne w dzisiejszych czasach, ale mój kolega kiedyś miał podobną wpadkę.
To nie było planowane, ale przez 2 odcinki mieli miny jakby im Ruscy pół rodziny wymordowali. Wszyscy strasznie przejęci. Co to taką Ulkę generalnie obchodzi? A tak wielce oburzona "dorosła".
To prawda, już ciężko było patrzeć na te miny- wszyscy w dwóch ostatnich odcinkach zachowywali się, jakby ktoś umarł. Jasne, że nie jest to wymarzona sytuacja: dziewiętnastolatka w ciąży, bez matury, bez pracy, ale kurczę, jeśli już mleko się rozlało, to trzeba zachowywać się odpowiedzialnie, a nie szlochać po krzakach, grozić samobójstwem i tak dalej. Natalka ma dużą rodzinę, gotową jej pomóc, ma chłopaka, który gotów jest wziąć na siebie odpowiedzialność za dziewczynę w ciąży, a w dalszej perspektywie- za matkę dziecka i za dziecko, a Mostowiakowie (wyjątkiem Lucek) zachowują się, jakby Natalka popełniła jakąś straszną zbrodnię. Moim zdaniem scenarzyści, ponieważ jest to sytuacja z życia wzięta, powinni pokazać, że mimo wszystko w takiej sytuacji rodzina oferuje wsparcie ciężarnej nastolatce i pociesza ją, a tu nic, tylko strach, co powie Marek, westchnienia Anny, kazania Ulki i przerażenie Barbary, oraz, oczywiście, rozpacz głównej bohaterki tej "tragedii". Prawdą jest, że w życiu często bywa różnie- na studiach miałam znajomą, która zaszła w ciążę z kolegą z roku wyżej, a on po prostu zawinął manatki i wszystkiego się wyparł, a rodzina omal nie wyrzuciła jej z domu. Na szczęście, kiedy urodziła córeczkę, wszyscy zwariowali na jej punkcie, ale w sumie mogło być różnie, a dziewczyna radę sobie dała i nawet do pewnego czasu dorywczo pracowała, oczywiście na tyle, na ile pozwalał jej stan. Tak więc nie przekonują mnie dwa ostatnie odcinki, Drodzy Scenarzyści, bardzo mi przykro. Miało być dramatycznie, łzawo, a wyszło... Jak zawsze;)
Dla mnie to był niezły, realistyczny odcinek.
Na miejscu Marka czy Anny też początkowo nieźle bym się wściekła na Natalkę.
Ale potem jakoś próbowałabym jej pomóc.
"Powinni pokazać, że mimo wszystko w takiej sytuacji rodzina oferuje wsparcie ciężarnej nastolatce i pociesza ją" - no i na końcu odcinka przecież tak właśnie było.
Wściekanie się po fakcie jest lekko bez sensu ;)
Naprawdę robili tragedię jakby ona z chłopakiem zamordowała co najmniej parę osób, a nie wręcz przeciwnie :P
Jedną wielką tragedią to jest Natalia. Chodzi mi o całokształt jej postaci.
Zdenerwowanie i złość na wieść o "wpadce" młodej, nieopierzonej córki to w pierwszej chwili normalna reakcja większości rodziców i nie rozumiem, czego tu niektórzy nie rozumieją.
Chyba trochę na siłę się czepiacie.
Choć oczywiście - taka ciąża to NIE koniec świata.
No może trochę za długo pokazywali te lamenty całej rodziny nad natalkową ciążą, ale po prostu scenarzyści mieli czym wypełnić odcinek.
Generalnie z Natalką nie mieli już co grać, więc wymyślili jej ciążę - jeden z kilku często stosowanych zapychaczy scenariuszowych.
Zresztą w tym serialu już od dawna nie mają co grać i chwytają się wszystkiego.
Lepsza już ciąża jajko sposób na ożywienie serialu niż czyjaś niespodziewana śmierć lub ciężka choroba.
Ale reakcja Rodziny M mnie naprawdę rozśmieszyła. :D
Dobre by było, gdyby okazało się, że Natalka urodzi bliźniaki :D
Albo idźmy na całość - trojaczki ;))
"Zachowują się jakby ktoś umarł, śmiechu warte. Będzie dziecko, to będzie. Cieszyć się trzeba"
Wy już nie przesadzajcie. To się tylko ładnie mówi.
Nowe dziecko - to piękne, ale w jakim momencie życiowym Natalki ono się pojawia.
Nie dziwota, że wszyscy się wkurzyli i przerazili. Dziewucha matury nawet jeszcze nie ma, pracy nie ma, chłopak ma jakąś tam robotę, ale nie wiadomo, czy da radę ich utrzymać. A to że gada "wezmę za wszystko odpowiedzialność, zaopiekuję się Natalką i dzieckiem" to jeszcze nie znaczy, że naprawdę tak zrobi.
Pełno jest takich chłopaków, którzy na początku tak gadają, a potem dają nogę i tyle ich widzieli.
Choć może w tym przypadku Darek rzeczywiście zachowa się fair - zobaczymy. Nie skreślajmy go.
No nie czarujmy się - to wszystko utrudni trochę życie Natalce i Darkowi. Dziecko to wywrócenie życia do góry nogami.
Poza tym pewnie wszystkich zirytowała nieodpowiedzialność tej dwójki - Natalka ostatnio mało co nie wpadła, a chwilę po tym znowu lezie z chłopakiem do łóżka bez zabezpieczenia.
A on też o antykoncepcji nie słyszał. (co innego gdyby prezerwatywa nie zadziałała, co się zdarza i wtedy nie ich wina. Lub jeśliby pękła. Ale wedle nowej ustawy można wtedy legalnie zażyć pigułkę "po" )
Zresztą to już enty raz, gdy głupia Natalka zachowała się bezmyślnie, więc to też musiało wszystkich nieźle zirytować.
Ileż można znosić bezmyślności tej idiotki.
Jednak to nie było tak, że wszyscy ciągle ja besztali. Pod koniec odcinka wszyscy ochłonęli. Ewa ją pocieszała.
Marek się uspokoił i obiecał pomóc Natalce. Pewnie reszta jej licznej rodziny też jej pomoże i jakoś to się wszystko ułoży.
Rzeczywiście takie sytuacje młodzieńczych wpadek ciążowych często się w życiu zdarzają i to bardzo realistyczny motyw.
Tylko ciekawe, jak to dalej pociągną. Może jak niektórzy piszą - pójdą na łatwiznę i Natalka poroni.
Ja też se zgadzam :) tym bardziej, że będzie powiedziane, że od do Natalki nie tego (zresztą kto by chciał :D ) tym bardziej, że w dzisiejszych czasach zabezpieczenie nawet najtańsze to koszt mniejszy niż pięć zeta :D
Darek poszedł kupić gumki, przyszedł do Natalki i okazało się, ze kupił gumy do żucia.
Nie chciało mu się już wracać i zrobili to bez gumek :D:D
Kiedyś przecież Madzia "wpadła" z Kamilem, ale poroniła.
Hahah padłem :D mogli wziąć jeszcze gumki recepturki :D albo do ścierania :D
No i ostatnio tak pomyślałem, że wtedy była, a teraz chce, ale nie ma z kim :P
"teraz chce, ale nie ma z kim" - no cóż, od tamtej pory 10 lat już minęło. Starsza jest, dojrzalsza...
Może nie od razu cieszyć w tym przypadku, ale zgadzam się, że reakcje były przesadzone. A dlaczego? Bo całkiem niedawno musieli się liczyć ze śmiercią bliskiej osoby (Ewy) i w takiej sytuacji to człowiek zwykle uświadamia sobie co jest naprawdę ważne w życiu. A tu reakcja jakby koniec świata miał być. Ewa i Barbara nie wiedziały jak to powiedzieć Markowi. Jedynie Lucek zareagował normalnie.