No nie moge patrzec na Andrzeja u boku tej Marty.Jak sie dzisiaj calowali to nie moglam na to patrzec...Ona przy nim wyglada jak jego ciotka a nie zona.By darowali ten"zwiazek" bo to nie wiadomo czy sie smiac czy plakac.
Całkowicie się zgadzam!
Jak się wczoraj całowali, to też nie mogłam na to patrzeć. Aż mnie obrzydzenie wzięło.
Ten związek to farsa. Ona wygląda jak jego babcia. W dodatku sporo przytyła i masakrycznie się ubiera. I jeszcze ten jej łajzowaty charakter i jej miny.
Dlaczego on nadal z nią jest????????????????????????????????
i jest pewnie jakieś 20 lat starsza od Martusi, o ile pamiętam odcinki sprzed kilku lat była mowa o tym że Andrzej jest kilka lat młodszy od Marty
Może chodzi o to, żeby pocieszyć takie kury jak Marta, że nawet one mogą kogoś znaleźć albo.. liczy się wnętrze czy coś, ale w sumie to Martusia chyba nie ma wnętrza
Jakie "kury jak Marta" ? Naprawdę istnieją takie kobiety, które w tym wieku nic nie robią całymi dniami, wiecznie stękają, mręczą, ciągle są zmęczone, podrzucają dzieci byle komu, nie zajmują się domem ani jakoś szczególnie pracą, stale urlopują i do tego jeszcze kiepsko wyglądają, jednocześnie uwodząc wszystkich facetów swoim czarem? Otóż powiem Ci szczerze - nie wierzę, że w tym kraju takie istnieją, choć mogę się mylić :) Kobiety w tym wieku zwykle ciężko pracują, zajmują się domem, dziećmi, być może nie są zadbane, bo często nie mają czasu. Fikcyjna wygodnicka, leniwa Marta i jej biedny książę z bajki raczej nie są dla nich pocieszeniem, bo w najmniejszym stopniu nie pasują do rzeczywistości :)
oj już nie przesadzajcie tak z Martą, chyba troszkę wina scenarzystów że ją tak beznadziejnie ubierają. No ale nie trudno nie zauważyć,że jest trochę mdła,a to że przytyła to chyba wina chorej tarczycy(tak mi się przynajmniej obiło o uszy). Swego czasu była "szychą" słynna pani sędzia sądu apelacyjnego. Z całego tego wątku bardziej denerwuje mnie jakaś taka niewdzięczność w stosunku do Andrzeja. Łukasz to oferma pierwsza stopnia z grubym brzuchem i "iksowatymi" nogami. Rozwaliła mnie scena z odcinka kiedy był wypadek, a on stał z opadniętymi rekami i wypchniętym brzuchem obok leżącego motoru czekając aż nadjadą wpływowi rodzice i wyciągną go z opresji. Andrzej walczy o nich wszystkich,przypłacając to swoją karierą i ryzykując życiem a oni nic tylko jeszcze narzekają. Gdyby nie Andrzej to Ania pewnie nie mialaby operacji i kto wie jak by było, Łukasz siedział by w kiciu a o Marcie nie wspomnę. A Marta nigdy nawet nie spyta czy go cos męczy, czy ma problemy. To on musi ciągle byc silny i podtrzymywać ją na duch bo Marta ciągle ma doła i rozpieszczony Łukasz swoje zachcianki. Andrzej obrywa za wszystko.
Masz rację, a do tego jeszcze pretensje do Andrzeja, że "zajmuje się swoimi sprawami i zostawił Martę zupełnie samą". Szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy ten człowiek zajmował się swoimi sprawami, ciągnie tylko etat wiecznego zbawiciela całej rodziny Mostowiaków. Palcem bez niego nie potrafią kiwnąć. Marta jest społecznie niewydolna i tchórzliwa, cokolwiek się dzieje, ona załamuje ręce i jęczy, czekając aż pomoc sama przyjdzie i wszyscy się nad nią użalają. A kiedyś była wielką panią sędzią, walczyła z gangsterami, teraz bez wsparcia nawet herbaty zaparzy. Zrobili z niej upośledzoną, z Łukasza też. Twoje podsumowanie synalka jest zresztą piękne ;)
Marta powinna na urodziny, imieniny czy też inną okazję dostać w prezencie ŻÓŁWIA.
Od razu znaleźliby ze sobą wspólny język, bo wiele ich łączy.
Czytałam że podobno Andrzej i Marta mają bardzo pomóc Tomkowi w sprawie tego że Małgosia chcę pełną opiekę nad synem. Marta ma się zaangażować w sprawę i być po stronie szwagra. Wiem że Gośka nabroiła wyjechała, zostawiła męża no ale nie podoba mi się to że Marta ma bronić Tomka. W końcu Gośka to jej ukochana siostra a poza tym chyba jako jedyna z Mostowiaków wie co naprawdę działo się w małżeństwie Gośki i Tomka- wiele razy Małgosia jej się zwierzała, że Tomek lata wiecznie do Agnieszki, że ma gdzieś ją i rodzinę, że jest na każde skinienie Agnieszki a ta go podrywa i nawet sie z tym nie ukrywa. Dlatego Marta powinna być neutralna w sprawie a nie wypinać się na siostrę i być po stronie Tomka
A no tak racja zapomniałam :) ale w sumie liczyłam nie tyle na myślenie z jej strony co na jakiś ludzki siostrzany odruch? chociaż widocznie i tego nie ma :)
Marta w ogóle nie powinna się wtrącać do tego związku- nie pamięta, jak sama całowała się ze świętym Tomeczkiem? To, że Gosia jest roztrzepana i niewierna, to wiemy od dawna, bo w zasadzie od początku serialu, ale robienie z Tomeczka teraz wielkiej ofiary jest nie do wytrzymania. Całował się z Martą, będąc rzekomo zakochany po uszy w Gosi, później akcje z Agnieszką, następnie znalazł pocieszenie u boku Pauliny, więc dziwię się, że wszyscy tak go bronią. A propos Pauliny, to śmiać mi się chciało, gdy Tomuś dawał dobre rady koleżance z pracy: "może cię nie zwolnią, popełniłaś błąd etc", a zapomniał chyba, że sam naruszył prawo, wplątując się w romans. Według jego kodeksu moralnego, on jest czysty, a koleżanka, która dała się nabrać na omdlenie, jest winna całej sytuacji. Gdyby miał trochę honoru, sam odszedł by z pracy.
Przecież Tomek ma Wojtka w d***e. Zachowuj się tak jakby nie istniał, najpierw zgodził się na ten absurdalny wyjazd, a potem wspominał tylko o tęsknocie za Gośką, o dziecku nie myślał wcale. Kiedy wyszło, że żonka nie wróci, też rzucił tylko jakimś hasłem o Wojtku na odczepnego. Po co on chce walczyć, niech siedzi cicho, tak jak mu wygodnie.
Chyba że ma nadzieję, że Gosia odbierając prawa do Wojtka, zabierze przy okazji Zosię, bo ona mu wyraźnie psuje plany :D
Nie wiem co mnie przygnało na to forum, bo serialu tak dokładnie nie śledzę, raz na ruski rok zdarzy mi się obejrzeć jakiś odcinek. Teraz tak z nudów czytam te posty tutaj i wydaje mi się, że zagalopowaliście się w krytykowaniu urody Ostałowskiej. Kobita jaka jest taka jest, ostatnio rzeczywiście przytyła (wlasnie wasze wypowiedzi skłoniły mnie do właczenia ostatniego odcinka MJM), ale wierzyć mi się nie chce, że to efekt zaniedbania; raczej choroby, zaburzeń hormonalnych, na co nie mamy wielkiego wpływu. No i wiążąca się z tym kwestia ubioru - chodzi w luźnych ciuchach - źle, bo "worki". Założyłaby rurki - "żle", bo "jak taka gruba baba może chodzić w czymś takim"... Aktor to tylko czlowiek, choroby go nie omijają, wiec troche wyrozumialosci :)
No dobra, rozumiemy, że choruje.
Ale czy jej postać musi mieć taki beznadziejny charakter i tuziny adoratorów?
Słuszna uwaga, jak najbardziej masz rację :) Ale te worki to Martusia nosi od niepamiętnych czasów, a kiedyś przecież nie była przy kości.
I potrafi dobrze wyglądać, co udowodniła w programie Tajemnice Rezydencji. Osoba mająca problemy z wagą, może być naprawdę fajnie ubrana, wcale nie trzeba nosić worków, które tylko powodują, że człowiek wydaje się jeszcze większy.
Niestety narzędziem pracy aktora jest jego ciało i trzeba o nie dbać. Ja Pani Ostałowskiej życzę wszystkiego dobrego i dużo zdrowia oczywiście, bez ironii :)
Poza tym nikt by pewnie nie komentował wyglądu, gdyby Marta była ciekawszą postacią, przede wszystkim bardziej energiczną i życiową. Aktualnie jej zachowanie jest odpychające.
ale nie wiadomo czy choruje, bo czytałem ze ona sama zaprzeczyła ze jest chora i niby to są plotki i mowiła ze dobrze sie czuje w takim grubym ciele, wiec...
Myślę,że należy odłożyć na bok sprawę jej prywatnego wyglądu. Różne sytuacje mogą się w życiu zdarzyć, dużo takich, na które nie ma się wpływu i cóż zrobić ? Trzeba się z tym pogodzić. Co innego beznadziejna postać wiecznie niezadowolonej i zgorzkniałej , wszędzie szukającej kłamstwa i podstępu czy nielojalności SĘDZINY. tez wymyślili aktorkę do takiej roli i zawodu. "MARTUSIA", takie ciepłe kluchy sędzią ! Niezły żart. Najgorsze, że gra aktorska Ostałowskiej pozostawia wiele do życzenia I to nie jest kwestia nieciekawej postaci, ale ubogiego warsztatu aktorki.stale ta jednakowa w intonacja głosu , stale te same miny i to nieznośne chrząkanie oraz mówienie przez zaciśnięte zęby! W postaci tej nie ma żadnej iskry, autentycznej radości, spontanu ( nawet tego rozsądnego),że o lodowej pustyni w relacjach z mężem nie wspomnę.
Marta była kiedyś ciekawą postacią, a Ostałowska grała ją naprawdę nieźle- sędzina miała pazur i charakter. Problem nie tkwi w tym, że Dominika ma ubogi warsztat (co nie jest prawdą, bo mimo wszystko uważam, że jest dobrą aktorką, a brat warsztatu to można zarzucić np Musze), ale w tym, że znudziła ją ta rola i nie chce jej się grać. Scenarzyści mogliby wysłać postać Marty na jakieś długie wakacje, może wtedy dałoby się coś uratować.
Matka Andrzeja tak się nabija z pana Kolędy, że mało ze śmiechu nie pęknie.
Tylko nie wiem, co ją w nim aż tak bawi.
Przecież we własnej rodzinie ma lepszą postać do nabijania się - swoją dziwną synową, Martę.
A ją traktuje poważnie. Dziwne to jakieś.
Nie rozumiem, co ją tak rozśmieszyło, no bo chyba nie to, że Kolęda jest samotny i szuka drugiej połowy. Sama nikogo nie ma, więc powinna mieć w sobie więcej sympatii. Ten jej śmiech był jakiś psychiczny i na miejscu Kolędy uciekłabym od niej, gdzie pieprz rośnie, a nie umawiała się z nią na randki.
Martę wszyscy traktują poważnie, to jakiś niewytłumaczalny fenomen jest!
Znów siebie poprawiam, bo filmweb nie ma edycji tekstu- chodziło mi oczywiście o to, że Wanda nie ma w sobie empatii!
No właśnie- to za krótko. Zanim zdążę przeczytać, co tam nagryzmoliłam, pięć minut już dawno mija;).
No właśnie - ale jeśli ma warsztat, a go nie używa, to na jedno wychodzi. To nawet jeszcze gorzej, bo świadczy o wielkim lenistwie i olewaniu pracodawcy oraz widza. Aktorstwo to zawód, a granie w MjM to praca i to dobrze płatna. Każdy szeregowy pracownik odpowiada za to, co robi, a jeśli się nie stara, dostaje wymówienie. Tylko że wielkie "gwiazdy" najpopularniejszego tasiemca mają muchy w nosie! Zarabiają po kilka tysięcy za dzień zdjęciowy, a dni zdjęciowych mają dwa, trzy w miesiącu. Jak można robić łaskę za takie pieniądze, i to często pieniądze podatników? Ostałowska za te swoje fochy powinna wylecieć na bruk, czasy niezastąpionych bohaterów serialowych minęły bezpowrotnie.
Ostałowska poczuła się chyba niezastąpiona i doszła do wniosku, że nie musi się już wysiliać. Jeśli jest zmęczona rolą, a na to od dawna wygląda, powinna po prostu z niej zrezygnować. No, ale jak to się mówi: "Nie zabija się kury, która znosi złote jajka". Emka to jedyny tasiemiec, który oglądam od początku i naprawdę widać różnicę pomiędzy Martą z pierwszych kilkuset odcinków, a teraźniejszą eks sędziną. I nie mam na myśli warunków fizycznych, tylko przede wszystkim ten brak entuzjazmu w graniu. Kiedyś Marta miała charakter, a teraz to wiecznie zmierzła kobieta, która do tego ma jakieś irracjonalne wręcz powodzenie. Na miejscu producentów większości aktorów obcięłabym dniówki, może wtedy zaczęliby doceniać swą pracę. Nie wszyscy wiedzą, "kiedy ze sceny zejść niepokonanym". Szkoda.