"M jak miłość" to najdenniejszy polski serial-tasiemiec. Jednoczesnie jest najbardziej promowany - co i rusz wygrywa jakieś nagrody albo pod względem "oglądalności" i "popularności". Tylko nikt nie patrzy, że taką "oglądalność" nabijają ci, u których TV jest wlłaczona przez cały czas, choć mało kto siedzi i ją non stop ogląda.
A ci "wspaniali aktorzy", którzy w tym serialu wystepują (bo nie da się tego określić mianem gry)...!!! Robią z nich "gwiazdy", choć ich "występy" z aktorstwem nie mają wiele wspólnego. Prawdziwym aktorom wspołczuje takich "kolegów po fachu".
Zgadzam się w zupełności. Jeszcze nie udało mi się obejrzeć całego odcinka- zbyt głupie i nudne. Jeśli mam ochotę porozpaczać nad polskim społeczeństwem, wchodzę na to forum.
Mnie naprzykałd akcja "M jak Miłość" czasem (a rczej bardzo często) nudzi, np. wątek z zaginięciem Marka. Już od trzech odcinków Hanka rozpacza, po co to tak przedłużać? To już jest nudne, po obejrzeniu drugiego odcinka w którym leży na kanapie i wyje, już mi się nie chce tego oglądać. Niedomyślność postaci (to zasługa scenariusza) też mnie dobija. Kwestia podłożenia wódki bez banderoli (także sytuacja z Markiem), przecież od razu wiadomo, że to sprawka Petera! Ale oni wpadają na to dopiero po 10 odcinkach i mówią, z niedowierzającą miną "Hej! A może to sprawka Petera!", kiedy taka Grażyna od początku daje im takie sygnały, oni oburzeni "Masz na to jakieś dowody?", albo "Co Peter ma z tym wspólnego?". Ech... Tak samo jak sprawka, osób z castingów, wezmą takiego z ulicy, raz zagra w takim "M jak Miłość" i już jest nazywany "gwiazdą" :-/