1) Marysia chce pozbawić Artura praw rodzicielskich. Niby czemu? Marnie oglądam, ale bała się że ta chuda Teresa czy jak jej tam zrobi coś jej córce? Ale Artur rozstał się z Teresą więc nie rozumiem. Ojcu albo matce odbiera się prawa rodzicielskie gdy dziecko jej zagrożone, gdy ojciec znęcał się nad dzieckiem. A Artur jest mimo wszystko dobrym ojcem, zajmuję się Basią, płaci wysokie alimenty. Maryśka chciała pokazać kim ona nie jest i ma siostrę sędzinę więc ma znajomości, więc pozbędzie byłego męża praw do dziecka. Dobrze, że chociaż teraz się waha.
2) Sielanka Marcina i Kaski. na to już patrzeć się nie da. Pół odcinka się przytulają i gadają jak to jest cudownie, ze są razem, aż to musi być nieprawdziwe. I dlatego stanie się nieszczęście.
3) Paweł pojechał do Grabiny w odwiedziny i oczywiście Baśka naszykowała mu tonę przetworów. Zastanawiam się ile tych słoików Baśka narobiła, stawiam że tysiąc. W końcu jak przyjeżdża tyle rodziny i nie rodziny, znajomych i sąsiadów to słoiki muszą być. Wiadomo już skąd się wzięło określenie "słoiki".
4) Piękna polska złota jesień. W Grabinie oczywiście zawsze pięknie nie to co u mnie, gdzie w jesieni pada, jest błoto, mżawki, pochmurno. W Grabinie tego się nie spotka za cholerę.
5) Ostatnie sprawa to sady. mieszkam na wsi gdzie jest dużo sadów i wiem ile jest przy tym pracy, cały rok. A sad Marka to sam rośnie, sam się opryskuje i sam się zbiera, a Marek może w tym czasie chodzić w garniaku i załatwiać swoje biznesowe "sprawy" Przez takie pokazanie polskich sadów ludzie z miasta myślą, że sadownicy mają raj na ziemi gdzie nie muszą nic robić a sad sam jest piękny i owocny w jabłka.
Co do Marysi to się okazało chyba, że ta Teresa jest coś nie tego psychicznie i było, że jest zazdrosna o Baśke. Więc wszystko byłoby możliwe, że jednak mogłaby coś jej zrobić. Na szczęście Arturo ogarnął z kim poleciał i ją rzucił :D a ta sie teraz będzie mściła.
odnośnie pkt 5, też znam sporo sadowników i żaden z nich nie prezentuje się tak jak Jurek Kolęda; sad Marka służy chyba tylko do spacerów i przemyśleń;-)
Racja z tym punktem 5. Mogliby chociaż napomknać, że wynajmują jakichś robotników, którzy by sie tym zajęli. A tak to chyba Marek w garniaku z neseserem opyla ze starym Luckiem caly sad.
ja pracowałam w sadzie gdzie było z 3 hektary i było sporo roboty dla pracowników, nie mówiąc o pracodawcy. Inni to mają dopiero zapieprz jak mają z 8h i więcej. Nie wiem ile ma Marek ma tych sadów ale tak jak piszesz powinni chociaż raz wspomnieć, że muszą pracownikom zapłacić czy ich znaleźć do pracy. Moja szefowa z sadu była wkurzona że oni muszą tyle robić a w M jak miłość mają czas na wszystko hehe