Po pierwsze skąd oni wzieli tego typa od Kazachstanu to cholera wie. Ale gość nawet nie wie chyba, że Kazachstan to nie republika ZSRR tylko Państwo niezależne od Rosji.
Po drugie najbardziej dziwna sytuacja to taka, że samolot leci bez transpondera nad dwoma dużymi bazami lotniczymi i nikt go nie widzi. To tylko sugeruje ostatnią teorię, że samolot rozpadł się niedaleko Wietnamu. Tylko czy faktycznie amerykanie byliby w stanie wszystko idealnie wysprzątać?
Po trzecie jeżeli pilot chciał się zabić to po co leciał tak długo? Mógł zaraz po starcie walnąć o ziemię i po problemie.
Na koniec mam swoją własną teorię. Na oceanie indyjskim czekał już na ten wartościowy transport jakiś statek. Zadaniem pilota było "delikatnie" wodować. Ewentualni terroryści mieli sporo czasu na przeładunek i zatuszowanie sprawy. Pamiętajmy, że był to już dzień więc widoczność była dobra.
"Tylko czy faktycznie amerykanie byliby w stanie wszystko idealnie wysprzątać?"
Nie! jeśli ta wolontariuszka, która analizowała zdjęcia miała racje i faktycznie znalazła wrak.
Gdyby to było coś niezwykle wartościowego to nikt by nie używał do transportu tanich rozwiązań w samolocie pasażerskim. To były zwykle gluty. Równie dobrze mogli kupić sobie jednego drona i go rozpracować. Tą teorię odrzuciłem od razu jako totalnie niedorzeczną.
Gdyby walnął od razu o ziemię to:
1) Znaleźliby czarną skrzynkę
2) Udowodniliby winę pilota
3) Rodzina mogłaby być prześladowana przez społeczeństwo tym bardziej że od razu było wiadomo gdzie mieszkają (przeszukanie domu przez policję nagłośnione przez media).
Co do Kazachstanu to kraj ściśle współpracujący z Rosją choćby w masowym nadawaniu obywatelstw Rosjanom:)