Strasznie infantylny film. To nie komedia zatem, a treść kierowana do najmłodszych, gdyby nie tematyka i przekleństwa.
Machulski zatrudnił do głównej roli jakiegoś wyrośniętego Łomnickiego. I to jest jedyny atut tego filmu. Dalej jest jak w filmach amerykańskich z symbolem klasy "C".
Karierę łamie sobie p. Jacek Koman, zasuwając pojazdem podobnym nieco do tego jakim poruszał się De Niro w filmie "Poznaj moich rodziców". Zasuwa przy tym u boku dziecka, które podkręca tempo akcji.
Jakieś aluzje do Adamczyka i Dorocińskiego, których nikt poza naszym krajem nie zrozumie, bo szybciej zrozumie język węgierski.
Od kiedy pamiętam, zastanawiałem się co oznacza określenie polska szkoła filmowa.
Może Machulski wie?