Zastanawialiście się dlaczego akurat Janet w tym serialu nazywa się inaczej? Domyślam się że to właśnie ta Margo. I kolejne pytanie. Dlaczego w serialu w ogóle nie ma Josha?
Mam też wrażenie (a czytałem tylko pierwsza część) że tu tylko z 40% zgadza się z tym co było w książce.
Nie czytałem ani jednej książki, jednak czy te "braki/zmiany" względem książki są aż takie istotne? :) Serial ogląda się fajnie, więc... :P
Dla tych co czytali jest trochę irytujące. Ponieważ wykorzystują oni sceny/wątki inaczej niż w książce do innych celów i trochę mi się myli. Nie potrafię zapomnieć książki i skupić się na serialu, bo jak tylko coś widzę, to przypominam sobie jak było w książce i dopisuję całą ideę, która potem okazuje się błędna.
Pewnie robią to specjalnie, żeby ci, którzy czytali książkę mieli jakąś niespodziankę oglądając serial. I na odwrót, żeby nie nudzili się ci, którzy sięgną po książki, zachęceni serialem.
Nie wiem, na czym polegają zmiany, ale chyba w "Grze o tron" jest podobnie - część wydarzeń się pokrywa, część nie (o ile mi wiadomo, bo - jeszcze - nie czytałam książek).
Trochę jest też tak w "Outlanderze", ale to dlatego, że książki są przegadane i serial trochę naprawia to, co w powieściach było dalekie od ideału.
nie znam książki na serial trafiłam przypadkiem, w niej tez główny bohater był tak nieznośnie irytujący?? bo fajnie sie ten serial ogląda, uwielbiam te tematykę ale tego gościa poprostu nie da sie znieść, oryginalny koncept żeby głównym bohaterem był wkurzający zmanierowany zagubiony przygłup z depresją. I jeszcze płaczli, płaczliwy! na poczatku drugie odcinka prawie beczy o matko ;)
Tak, w książce również był irytujący, dysfunkcyjny społecznie. Ale taki właśnie jest urok tej książki, że bohaterowie nie są doskonali, destrukcyjni.