Nie dodalas ze byl mega zazdrosny o ogon Zac'a i i SPOILER: kombinowal jak samemu zostac syrenem.

Oglądałam tylko pierwszy sezon i to niecały, lubię Zac'a, ale dostrzegam też jego wady, a jedną z nich jest wykorzystywanie przyjaciela. Cam stawił czoło ojcu Zac'a tylko po to, by pomóc mu wyłgać się z biwaku, udawał też "idiotę", żeby jego dziewczyna nie pobiegła za nim i nie dowiedziała się, że jest syrenem. Takich sytuacji było wiele, oceniam jednak tylko przez pryzmat tego, co obejrzałam i nie twierdzę, że Cam nie ma żadnych wad, jednakże w pierwszym sezonie dał się poznać jako "pomagier" Zac'a.

tak zgadza sie Cam byl takim pomagierem przez prawie caly sezon a na koncu wychodzi wszystko na jaw z jego strony i nie wiem jak potocza sie jego losy w 2 sezonie.... Jak obejrzysz caly sezon 1 to zobaczysz.

nom. W ostatnim odc. 1 sezonu on będzie chciał być syrenem i przejąć trójząb

Też tak to odbierałam, jednak ostatnie odcinki pokazują go z innej strony.
Zac irytował mnie też swoim zachowaniem, choć mniej niż Evie. Taki zadufany w sobie był. Teraz mu przeszło i oby na stałe. Liczyłam, że może Zac będzie musiał ratować Cama z jakiś opresji. Sprawa trójzębu, mocy, wody. W końcu go doceni i jego pomoc w sprawie. Niestety padło na Lylę, cóż syrenę, co było do przewidzenia. Z syrenami miał na pieńku, ale jak przyszło używać mocy to się przyjacielem nie przejmował wcale, chociażby jak stawali się niewidzialni.
Swoją drogą nie wiem czemu niektórym tak 'bulwersuje' sprawa Zac, trytona. Męski odpowiednik syreny to przecież nic nowego ogólnie, tylko w tym serialu.

Uwielbiam właśnie takie postacie, niby dobre, w końcu okazuje się że nie do końca - Kamyczek wymiata :D

Ja lubię Cama, a jego późniejsze zachowanie odbieram jako wynagrodzenie sobie tych wszystkich wcześniejszych upokorzeń, bo niby dlaczego on ma zawsze być taki dobry i być służącym dla innych? Chciał sobie chłopak też zakosztować nadprzyrodzonych mocy, w sumie należało mu się to po tym, ile razy pomógł Zac'kowi, który był swoją drogą trochę niewdzięcznym kumplem.