Taki samograj jak historia Teda Kaczyńskiego, że wystarczyłoby dobrze ją opowiedzieć, a już byłby sukces, to nie, musiał zostać „ulepszony” Ach ci spece z Hollywood (woody, by się chciało rzec). Stworzono fikcyjną postać, profilera Fritza, którego bezbarwność i problemy życiowe są tak irytujące, że trudno wytrzymać. Aktor, który go gra jest dodatkowo totalnym beztalenciem. Dla „ubarwienia” akcji wymyślono, że biedny Fritz boryka się z bezdusznym systemem pod postacią szefów FBI, którzy sabotują jego pracę.