Ktoś wcześniej napisał na forum, że nie rozumie zachwytów nad filmem. Ja też ich nie rozumiem...
Obejrzałam film w dwa dni żeby zaspokoić ciekawość, ale finał bardzo mnie rozczarował.
Po pierwsze, chłopiec, który zabija nieumyślnie powinien się był totalnie załamać. Nie chcieć wychodzić z domu, samemu próbować się zabić. A ten? Robi zadanie domowe w piatek. Myśli o szkole. W poprawczaku to samo. Zamiast widocznych śladów przemocy poprawczakowej, to tam biblioteka i zakuwamy. Czy majac świadomość, że się kogoś niedawno zabiło ma się głowę do nauki?
Po drugie, kobita zostaje zawieszona za poważne wykroczenie, a jak nie ma już komu rozwiazać sprawy jest natychmiast przyjęta z otwartymi ramionami.
Po trzecie, ta adopcja DJ'a. Przecież normalnie to długi proces a tutaj z dnia na dzień dziecko zostaje oddane pod opiekę rodziny, w której brat zabił matkę rzeczonego dziecka!
Dochodzi masa niepotrzebnych watków. Wolałabym żeby zabójca okazał się ten drugi ksiadz, kuzyn Mare. Ech, niesmak...