Bałem się tego serialu, bo jestem trochę jak babcia Helenki. Współczuję (bo trzeba) gdy kogoś "to" dotknie, ale gdyby dotknęło mnie to byłbym potworny. Strasznie irytowała mnie główna bohaterka, która nie chciała przyjąć, że spektrum autyzmu może dotknąć jej dziecko. Czasem chciałem żeby ktoś Jej powiedział: "Co dziewczynko? Chcesz kochać tylko swe dziecko na swoje wyobrażenie? Spektrum autyzmu dotyka Twoje dziecko to chcesz je odrzucić? Ale bojąc się tego serialu na, wiem że nie byłbym lepszy, a pewnie byłbym gorszy. Jedna wada tego serialu - Wszystko pokazane z perspektywy dużego miasta (z możliwościami, nie wszędzie są takie szkoły) i zamożnych ludzi. Nawet "najuboższa" Tatiana nie musi szczególnie martwić się o kasę, bo mąż zarabia w Niemczech. Tutaj, moim zdaniem mocny, wątek niewoli ekonomicznej, gdy kobieta zauważa u męża SMS-a od prawdopodobnej kochanki, ale przełyka to z goryczą, bo co zrobi bez kasy od niego? Mimo pewnych braków (braku perspektywy rodziców pingwinów z uboższych klas i małych miasteczek) serial, w mojej opinii, naprawdę znakomity i bardzo ważny...