Uwielbiam tego typu seriale. Krótkie, intensywne i ze świetną scenografią. Chociaż początkowo dość absurdalne było dla mnie jak bardzo James próbował zamknąć buzię Ruby i robił jej pod górkę, mimo że ona tak naprawdę nawet nie miała zamiaru nikomu mówić o tym co widziała. Bawił mnie trochę ten wątek, ale od 3 odcinka faktycznie zaczęło mi się podobać. Idealnie przedstawiona postać zimnego jak lód ojca, który nie przejmuje się nawet śmiercią żony.