Piszcie ile wlezie :P
Ja z racji tego, że się pilnie (haha) uczę do sesji obejrzałam odcinek na streamie CBS w nocy. Mają reklamy częściej niż my.....ale chociaż krótsze!
Ogólnie jestem troszkę rozczarowana, liczyłam na coś więcej, ale muszę obejrzeć jeszcze raz i wtedy napiszę, co sądzę :P
Też się mocno rozczarowałem. Dwa odcinki do końca a oni wymyślają wątek seryjnego mordercy z potencjałem na kilka(naście) odcinków. W dodatku ten cały długowłosy 'jasnowidz' nieprzekonujący, rozmemłany i mało interesujący. W ogóle jakoś ciężko widzowi cieszyć się z prawdopodobnego ślubu naszej głównej pary bo wciąż gdzieś tam siedzi w głowie żal z powodu Vegi. Skoro twórcy koniecznie musieli ją uśmiercić to mogli to zrobić kilka odcinków wcześniej, żeby widz zdążył się z tym oswoić. A tak, nawet na twarzach bohaterów widać jeszcze smutek z powodu jej śmierci.
Nie widzę też żadnych przesłanek dlaczego Lisbon miałaby zrezygnować z pracy i pognać za Patrickiem. Dla mnie Teresa to łagodniejsza wersja Cho, tzn. uczucie uczuciem ale praca zawsze będzie na pierwszym miejscu, szczególnie w takiej 'firmie' jak FBI. I tu twórcy będą musieli się napocić, żeby jej ewentualna rezygnacja z pracy wypadła przekonująco.
Jak widać z tego odcinka Teresa nie ma zamiaru rzucać pracy, powiedziała jasno i wyraźnie jak praca jest dla niej ważna. Patrick oddawszy się tygodniowej destrukcji, przywrócony do pionu przestał panikować i wreszcie robi to co każdy rozsądny człowiek, akceptuje przyszłość z tym co ona przyniesie, bo nie ma po prostu wyjścia, nikt nie wie co go czeka.
Wątek mordercy bardzo dobry, może się zazębi z przeszłością, zobaczymy. wcześniej nie wprowadzali, bo wyraźnie zachowali charakter serialu jako procedural, może taki był wymóg wynikający z kontraktu.
Red John is back. Patrick Zabije go po raz trzeci. Tak jak jasnowidz przepowiedział.
to Twoje domysły czy jakiś spoiler;)? bo osobiście nie chciałabym żeby jeszcze wracali do Red Johna..
Powiedz, że żartujesz, bo w świetle Twego wpisu mój poniższy, w odpowiedzi na obrazek romantyka po finale, wygląda na chybiony, a przecież zwyczaj nie chybiam ;(
Jak w pewnym momencie przyszło mi do głowy, że twórcy mogą chcieć sterować w kierunku PJ to RJ chciałem przestać oglądać ten serial, to było po pierwszym sezonie. Ludzie na forum mnie uspokoili, że RJ nie jest PJ i dlatego kontynuowałem oglądanie, a Ty znów wracasz do tej koszmarnej opcji? No sam pomyśl, jaki sens to by miało mieć? Czyli co, w psychiatryku nie rozpoznali rozdwojenia jaźni?
Dobry odcinek! Wypiszę plusy :
- Jane'a samotny 'wieczór kawalerski'
- upojna noc Patricka z trawami w objęciach
- akcja Lisbon ze sprowadzeniem uciekiniera
- Gabriel jak młody Jane, papla o seryjnym mordercy w telewizji
- seryjny zabójca co się nie bawi w podchody jak RJ tylko rzuca w twarz wyzwanie
-zagadka gadek młodego psychic, ten morderca go 'zaprogramował', żeby mieć ubaw z FBI i Patricka
- ruch Lisbon podobny jak z odcinka, kiedy Jane stracił pamięć, teraz chwilowo stracił rozum, a Teresa bezpardonowo go postawiła do pionu
- 'Idiota" Dostojewskiego w aucie Cho i Wylie z tą lektura w garści.
Na minus sposób kreowania Wyliego, na kompletnego naiwniaka w kwestii psychic.
Też myślę, że Gabriel został w jakiś sposób przygotowany do roli psychic, tylko nie przez tego seryjnego zabójcę , a kogoś kto go chce zdemaskować.
Po powtórnym obejrzeniu, dochodzę do wniosku, że praca w księgarni miała coś wspólnego z rolą medium u Gabriela, zawsze można poczytać nowe książki nie zostawiając śladu, (wiem coś o tym;)). Morderca przyszedł do niego pół roku wcześniej i rzeczywiście chyba mu coś wdrukował w podświadomość. Nie chcę jednak łączyć tego z metodami Reda i Stowarzyszenia, żeby się nie rozczarować, jak nie nawiążą do przeszłości.
A tak będą wyglądać romantycy po finale Mentalisty http://imgur.com/SHNI8Ux
Niesamowicie lubię dystans , jaki ma mnóstwo ludzi do swojej mentalistycznej pasji.
Dobre! Od dawna uważam, że Mentalista gromadzi inteligentną widownię, szczególnie najnowszy sezon jet lepszym testem na inteligencję emocjonalną niż TIE 1.0 ;)
Samo rozpoczęcie jak scena z Zodiaka, to było moje pierwsze skojarzenie. Lubię seriale/filmy, w których występują seryjni mordercy, szkoda że ten motyw pojawił się dopiero pod koniec sezonu, bo nigdy mi się to nie nudzi.
Odwołuję to, co powiedziałam o śmierci Vegi- jednak widać, że się nie wszyscy otrząsnęli, zwłaszcza Wylie i Cho.
Cho zachowuje się jak typowy, wymagający szef, tak powinno być, czasami mam wrażenie, że on jako jedyny trzyma fason w tym całym FBI ;) co prawda niepotrzebnie przeciągnął po ziemi tego jednego z podejrzanych, ale co tam.
I kto by pomyślał, ze czyta Dostojewskiego!
Wreszcie powrót (chociaż na chwilę) dawnej Lisbon. Ze zmian, które w niej zaszły podoba mi się to, że podłapała dużo zwyczajów od Jane’a (stała się bardziej spostrzegawcza). Motyw z aresztowaniem Jane’a za „failure to appear” przypomniał mi o starym klimacie Mentalisty :)
Jane w tym odcinku zachowywał się jakby miał Lisbon w du.pie, bardzo się z Teresą utożsamiałam, bo mnie do szału doprowadza, jak ktoś nie odbiera telefonu i nie oddzwania. Jak pojawił się w FBI i później w miejscu odkrycia ciał, aż się prosiło mu zaśpiewać www. youtube. com/watch?v=LvV2tw_0bKc
Ale Lisbon, jak to typowa kobieta, jest wyrozumiała i niespecjalnie się przejmuje tym, że Jane ma jakieś wiksy z psychą i oprócz tego, że naciska na nią, żeby skończyła z pracą (którą ona po prostu żyje, to jej pasja) to jeszcze znika sobie na tydzień, nie odbiera telefonów, a po pojawieniu się z powrotem nie okazuje jakiejś większej skruchy, tylko rzuca to swoje „sorry”.
Działka, którą kupi(ł) to ta sama, która pojawia się w promo kolejnych odcinków, czyli SPOILER tam odbędzie się ich ślub.
A to oznacza, że nie wrócą do Cali :( szkoda, bo lubiłam tamte krajobrazy i generalnie uwielbiam Kalifornię.
Motyw z medium miał szanse być udany, niestety ale się zawiodłam. Myślałam, że jego konfrontacja z Jane’m wypadnie lepiej. Aktor go grający miał pewnie udawać takiego lekkiego świra, ale wyszło to dość drewniano.
Podobało mi się jednak to trafianie przez Jane’a ciągle na motyw trójki, też są takie dni, gdy mam wrażenie, że mnie jakaś cyfra prześladuje, prawie jak w Dniu Świra.
Mimo wszystko szkoda mi Gabriela, wolałabym żeby jeszcze pożył, nie spodziewałam się, że zginie. Swoją drogą to takie nawiązanie do RJ; Gabriel opowiedział w mediach o mordercy, a chwilę później zginęła jego siostra i on, zupełnie jak z Jane'm i jego rodziną, ale z mniejszym przytupem. Coś ci mentalistowscy seryjni mordercy drażliwi są na swoim punkcie.
Jak obstawiacie kto jest mordercą? Myślicie, że już się pojawił w tym odcinku?
Nie widziałam jeszcze tego odcinka, ale czytając Wasze posty, doświadczam coraz mocniejszego wierci-d...ia, sugerującego mi urwanie się z pracy na oglądanie Mentalisty :)...
W tym odcinku nie było mordercy, ja obstawiam kogoś związanego z Red Johnem, on malował niektórym ofiarom paznokcie krwią, a "dzisiejszy zabójca" je zrywa. Była przerwa w mordach seryjnych, więc może to ktoś wcześniej aresztowany wyszedł na wolność, lub uciekł, jak Volker, Ridley.
Albo wprowadzą kogoś z listy Bertrama, kto co pozostawał w "uśpieniu", ale teraz jakoś sprowokowany wrócił do gry, może też mieć związek z Petersonem. Jest wiele ciekawych możliwości.
Abstrahując od tego bardzo ciekawego wątku, w tym odcinku było znów mnóstwo treści i mentalistycznych tricków. Jane świetnie pomógł Wyliemu przypomnieć sobie zapach starego, rozlanego piwa, odczytał też Gabriela, jego chorowitość, grę na pianinie co dało świetny kontrast z tym jak grał psychic Osbourn ( z zasłyszanych kwestii i standardów), a jak świetny jest w tym Jane.
Najbardziej mi się podobał motyw wagarów Patricka, i sposobu w jaki go Lisbon przyprowadziła do klasy. Bardzo poważny temat został przełamany humorem, i może umknąć uwadze, ale kwestie wypowiedziane w pewnym momencie przez Teresę " wszyscy mają wątpliwości zmieniając swoje życie" i Jane'a "Wróciłem. przestałem się zastanawiać" są kluczowe. Prawdopodobnie pójdą na żywioł i spróbują pogodzić swoje oczekiwania, Jane na łonie przyrody, czasem pomagający i Lisbon w pracy, ale czas wolny tylko dla niego.
A dialog Lisbon z Patrickiem świetny, on mówi, że przecież wiedziała, iż wróci, a ona uzmysławiająca mu wreszcie jak ją przestraszył " myślałam najpierw, że nie zauważył telefonu, później, że jest zajęty i wreszcie, "He is dead in a ditch on the side of the road"
Tak jak jest napisane w moim poście powyżej, lepiej sobie nie robić za dużych nadziei na połączenie sprawy Gabriela z RJ i stowarzyszeniem. Wiadomo, że to stwarza ogromne możliwości, ale chyba pójdą po linii tu i teraz, Jane kontra kolejny seryjny zabójca, co też może być mocne.
Wiesz co mi jeszcze przyszło do głowy, że Patricka buty staną texańskiemu krokodylowi w paszczy i gad zdechnie jak nic :)
Wy sobie żartujcie. Macie narysować swoje miny, jak do akcji wkroczy nie bezzębny krokodyl, a serial killer i będzie po Patricku!
No, a Lisbon będzie wreszcie wiedziała co czuł Patrick i nawet mogą nakręcić drugi serial - 'Lisbonista', jak to Teresa ściga zabójcę ukochanego, jednodniowego męża.
Nie wiem co śmiesznego jest w tym, że Teresa Lisbon wykorzystując umiejętności pozyskane od nieodżałowanej pamięci Jane'a Patricka, rusza na bój z mordercą. Morderca w tym wypadku odegra bardzo pozytywną rolę przywracając rozmaślonej Lisbon konsystencję twardej babki.
Oczekuję, że ten zły, stanie na wysokości zadania i nie będzie się mazał, próbując oszukać mścicielkę, że będzie elegancki, z klasą. Najlepiej jak okaże się być Mashburnem, oczaruje Teresę czerwonym golfikiem. Zapomniawszy o nadwrażliwym Patryczku Lisbon z pasją wpije się w mashburnowe usta, po miłosnym akcie Teresa jako ta czarna wdowa wykończy 'golfika'.
Przecież to wzruszająca, a nie śmieszna historia.
Dla mnie Red John, czyli zabójca żony i córki Patricka, został skutecznie zgładzony, ale nie wiadomo czy Lazarus nie jest w jakiś sposób powiązany ze Stowarzyszeniem Blake.
Tym bardziej, że
SPOILER!
Patrick zostaje przez niego porwany, czyli cos do Jane'a ma.
Kto jak kto, ale Jane ma talent do robienia sobie wrogów na bieżąco ;)
Bardzo mnie ciekawi, jak scenarzyści napisali ten dwugodzinny finał, a jeszcze Heller zgodził się na ingerencję w skrypt i to tak ważny. Co ten Baker wykombinował?
Gdyby Patrick miał zginąć, nie zabijaliby Vegi, Michelle wyczerpała limit tragicznych zdarzeń, więc obstawiam jednak ślub jako Happy End, wcześniej będzie jakaś ciekawa potyczka Jane'a z Lazarusem.
Nie, tak się nie skończy. Będzie zawiła intryga, wszystko na ostrzu noża, ale finalnie Jane wreszcie odzyska wolność, a zaraz potem ją dobrowolnie straci na rzecz Teresy ;)
To dla Wszytskich fanów uroczo ciapowatego, a mimo tego nadal bardzo męskiego Patrika Jane :) http://images5.fanpop.com/image/photos/27800000/Carry-Jane-D-the-mentalist-27829 905-900-478.jpg
Główny wniosek jaki nasunął mi się po obejrzeniu tego odcinka, to to że chciałabym mieć tyle spokoju w sobie co Lisbon. Ja niestety albo stety w takiej sytuacji, tzn. gdyby mi facet sobie na tydzień zniknął i na dodatek nie odbierałby przez ten czas telefonu (bez względu na powód tej ucieczki), przed wyściskaniem takiego delikwenta zaserwowałabym mu głośne i długie kazanie :). A Lisbon opanowana, pełna rozsądnego spokoju i zrozumienia, sprowadza go w najbardziej elegancki i pełen klasy sposób, na tzw. ziemię. Podziwiam takie charaktery i szczerze zazdroszczę takim osobom umiejętności opanowania się. Generalnie stwierdzam, że Jane i Lisbon są dla siebie stworzeni. Ona da redę wyciągnąć go z każdej mrocznej dziury w jaką kiedykolwiek miałby jeszcze wpaść, a Jane będzie bardzo regularnie dostarczał Lisbon odpowiedniej dawki emocji tak żeby nigdy jej się nie nudziło ;). Ulubione momenty z tego epizodu, to kiedy Jane siedząc w pokoju przesłuchań, jest tak spektakularnie stawiany do pionu przez Lisbon. Wielka klasa! Drugi motyw, to kiedy Jane "włóczęga" budzi się nie wiadomo gdzie, i pierwsze co widzi to trójnogiego psa :). Trzeci, kiedy Abott rozmawia z Cho na temat, szukania pomocy w uporaniu się z bólem po stracie Vegi. A Cho na końcu wymiany tych zdań, mówi proste a jakże trafne i potrzebne, dziękuję.
Kazania nie działają na facetów, a już na Jane'a w szczególności. Lisbon pamięta ile razy mu kładła do głowy, czego ma nie robić, a wszystko na nic ;)
Kazania, wbrew obiegowej opinii, mogą być krótkie, a wtedy są skuteczne. O ile oczywiście zawierają meritum sprawy, a nie samo marudzenie.
Koniecznie trzeba. Wiem po sobie, że marudzenie jest dla mnie niesłyszalne, no normalnie mój słuch nie rejestruje tego rodzaju dźwięków ;)
Odcinek lepszy od poprzedniego.Jednak czemu wątek mordercy medium, który można by rozłożyć na cały sezon, jest wprowadzany na koniec serialu?Od śmierci RJ czekałem właśnie, na kogoś kto będzie stanowił wyzwanie dla Patricka i napędzał kolejne odcinki.
Też tego nie rozumiem, mogli od samego początku złapać się tego motywu, zwłaszcza że to tylko 13 odcinków, więc wątek nie byłby przeciągany w nieskończoność jak RJ.
Miałam nie oglądać ostatnich odcinków, aż dopiero po zakończeniu całości i po Waszych relacjach, ale nie wytrzymałam i w sumie nie żałuję, bo odcinek wcale mi się nie podobał na tyle, żeby czekać z obejrzeniem go.
Zero akcji, Cho nie jest sobą, Jane prawie niewidoczny, Gabriel totalnie nieprzekonywujący , Wylie jeszcze bardziej dzieciuchowaty (pewnie dlatego Cho się nim zaopiekował) a Lisbon odsunięta na tor boczny przez... miejsce w hierarchii jakie teraz zajmuje. Jedyna postać która mnie zainteresowała, to była motyw tej młodej sąsiadki Gabriela której można się przestraszyć.. Natomiast druga, sąsiadka, starsza, wygląda, jakby żywcem wyjęta z Matrixa...
Ogólnie, wygląda na to ze w FBI nie ma już miejsca dla Lisbon a skoro zaczela sie martwic o PJ to znaczy, ze może wreszcie dorosła do założenia rodziny na serio.
Rewelacyjny odcinek! Każda z ważnych postaci dostała swoje 5 minut. Marna podróbka Jane'a podkreśliła biegłość Patricka. Dobrze uwidoczniono mechanizmy działania wszelkich jasnowidzów, jak grają na uczuciach - choćby Wylie, dał się nabrać, charakterystyczne jest zdanie jednej z kobiet - w medium nie wierzę, ale Gabrielowi tak. Lisbon zdecydowana i powołująca się na lata doświadczeń wypadła naprawdę wiarygodnie.Widzę po niej, że już wie czego chce, Patricka i pracy, i nie ma zamiaru z niczego rezygnować.
Patrick jane nawet pijany imponuje trzeźwością umysłu ;) No i Cho, któremu w akcji puściły nerwy, to pokazało jakie wielkie ma do siebie pretensje, że nie zareagował wtedy brutalniej, że nie obronił dziewczyny. Tempo odcinka nieśpieszne, budujące nastrój, doskonała rola krajobrazu, muzyki i tego rodzaju złożonej narracji, który bardzo w Mentaliście cenię, wynikająca z fabuły atmosfera budowana dialogami, zgadzam się z Billym Wilderem, że dobry dialog to ten, co wnosi coś nowego do warstwy wizualnej.