Uwielbiam Simona Bakera w postaci Patricka Jane, jest przeuroczy, odilozowany, lecz potrafiający wszystko dostrzec, ma taki tradycyhne podejście do uczucia względem Lisbon, ale także stary szyk elegancji mężczyzny, ale uważam, że źle dobrali aktorkę do Teresy Lisbon. Nie jest w żaden sposób ciekawa, nie przedstawia rolę twardej policjantki, która potrafiła sobie poradzić z braćmi i ojcem alkoholikiem, nie wierzę również iż to ona powstrzymuję Jane przed jego wybrykami, ale najbardziej mnie śmieszą sceny, gdy jest jakiś pościg lub gdy trzyma w ręku pisotelet, robi z takim lękiem na twarzy i niezgrabnością.
Też lubię PJ, ale za to że jest ciekawą postacią, którą trudno ocenić. Na obronę Lisbon mam tylko to, że w poprzednich sezonach była twardsza, obecnie zrobili z niej taką ciapę:)
Właśnie obejrzałam kilka pierwszych odcinków z 1 serii i masz absolutną rację, może złagodniała pod wpływem związku z janem ;P
Podzielam Twoje zachwyty nad Simonem Bakerem. Uważam, że wspaniale wykreował swojego bohatera. Moim zdaniem, bez Simona nie byłoby serialu. On był tzw. trzonem całego przedsięwzięcia.
Generalnie lubię Robin Tunney i uważam że fajnie wcielała się w rolę Teresy Lisbon, ale wydaję mi że nie była głównym i niezbędnym czynnikiem decydującym o sukcesie serialu. Wiem, że się powtarzam ale to Simon "dźwigał na barakach" cały ten projekt i gdyby nie jego nowatorskie podejście do wcielania się w rolę Patrika Jane, to po prostu nie mielibyśmy tak świetnego serialu.
Gdybym miała przeanalizować tutaj wzloty i upadki Mentalisty jako całości, to moim zdaniem o ironio Bruno Heller jest współodpowiedzialny i za te pierwsze i za te drugie. Już tłumaczę...
Bo sam pomysł na serial, zatrudnienie Simona Bakera no i niezniszczalnego Tima Kanga w roli Cho ( po Patriku Jane, jest to mój drugi ulubiony bohater), jeszcze klimat serialu, muzyka i reżyseria, są nie podważalne jako wzloty. A Bruno, we wszystkich tych kwestiach miał decydujący głos.
Upadki, bo po przez nieodpartą chęć kontrolowania wszystkiego i wszystkich, spowodował że jego gwiazda i odtwórca głównej roli w jednej osobie, czyli Simon Baker, przestał rozumieć sens istnienia Patrika Jane, a tym samym przestał odczuwać satysfakcję z kreowania swojego bohatera. Wystarczy przeczytać wywiady jednego i drugiego przeprowadzone na przestrzeni ostatnich dwóch lat, a żeby dojść do jednego głównego wniosku. Ich wizje na temat zakończenia serialu całkowicie się rozeszły. Bruno chciał wszystko przeciągać i rozmiękczać. A Simon uważał że serial należy zakończyć śmiercią Patrika Jane która byłaby konsekwencją dokonanej zemsty na Red Johnie.
Przyznam się szczerze, że romantyczna strona mojej duszy ;). cieszy się że zobaczy ślub Jane i Lisbon. Ale rozsądek jednak podpowiada, że zakończenie powinno być zupełnie inne, czyli takie jakiego chciał Simon...
Zakończenie Simona zalatuje zbyt sztampowym już dramatyzmem :p poza tym Simon podobno napisał ostatnią scenę Mentalisty, a Hellerowi się jego pomysł spodobał, więc kto wie jak będzie.
Nie wiem, czy Wy też tak myślicie, ale ja jakoś mam przeczucie że oprócz ślubu, twórcy zaserwują nam jeszcze jedno ważne wydarzenie...
Jasne, że tak zrobią, w innym wypadku nigdy by tych ślubnych zdjęć tak nie eksponowali, taki trick, pytanie tylko pozostaje, czy się odważą na radykalne rozwiązania?
Eee, nie. Tak ekstremalnie to chyba nie będzie. :) Ale pozostawią jakiś wątek niedopowiedziany, niewyjaśniony, niejasny... Tak sobie myślę, że może jak już będzie tak spokojnie i radośnie, to nagle okaże się że coś tam nad nimi jeszcze wisi (w przenośni oczywiście, nie mam na myśli siekiery ani młotka ;P ).
czyli coś w rodzaju:
" było cicho i spokojnie
aż tu naraz jak pi....e
ufo spadło na nasz blok,
ale k..a , szok"
??
Nie chcem SPOILEROWAĆ ale muszem!
Nie w tym stylu, Patricka zadźga seryjny morderca i prześle Lisbon paznokieć Jane'a na pamiątkę.
Ludzie pamiętajcie, że my tylko dywagujemy, to nie SPOILER, ale jak ktoś wrażliwy to niech nie czyta!
Moim zdaniem i mówię poważnie, Patrick Jane zginie.
Nie ujęłabym tego tak dosadnie jak alja9 :) , ale może zaraz po ślubie, ktoś tam Patrika porwie albo co innego...
no to porwie Go w pierwszej połowie ostatniego odcinka ale co się stanie w drugiej?
Wiecie co, my się tu produkujemy, za wszelka cenę próbujemy "znieszczęśliwić" potencjalnie prawdopodobne szczęśliwe zakończenie, a Bruno pewnie zrobi coś jeszcze zupełnie innego...
To by było tak nie fair w stosunku biednej Lisbon, że aż mi jej żal na samą myśl o tym, że by jej to zrobili :p może zginą oboje?
To by było bardziej humanitarne, fakt, ale jak ma być jak u Hitcha, najpierw ślubne trzęsienie ziemi, a potem tylko gorzej, to zginie Patrick, a Teresa na własnej skórze zacznie czuć to wszystko co on, końcową scenę sobie wyobrażam jak odwożą Lisbon do psychiatryka.
Dobra, złagodzę dla Ciebie wersję, Patrick będzie poważnie uszkodzony, ale z szansą na dojście do pełnej sprawności. Końcowa scena jest taka: Lisbon czyta Patrickowi będącemu w śpiączce listy, które pisał do niej z wyspy.
Tylko jedna sprawa, nie wolno przy takim zakończeniu wytykać odcinkowi braku realizmu, że Patrick będąc duszony i pozbawiony tlenu tyle i tyle minut, nie miał szans przeżyć, albo że po otrzymaniu takich ciosów w serce, winien paść na miejscu trupem. Obiecujesz?
Akurat kto jak kto, ale ja jestem daleka od zakładania, ze coś jest mało realistyczne. Za dużo się napatrzyłam w życiu na przypadki, które wydawać by sie mogły dla przeciętnego człowieka mało realne, a jednak miały miejsce :P
Ja na własne oczy nie, ale w reportażach na żywo z kilku przypadków wbicia prętów w głowy tak.
Piszę to zastrzeżenie powyżej tak ogólnie, bo pamiętam jak biadolono nad odcinkiem, gdzie postrzelony kilkukrotnie w pierś Rigsby, jeszcze ratował innych, a wiadomo co można na adrenalinie! Bez urazy :)
Seriale z reguły mają to do siebie, że u dobrych bohaterów trafienie choćby i w okolice serca wyzwala adrenalinę jak u Hulka, natomiast ci źli padają i charczą krwią :P
Ciesz się, że dosłownie na żywo nie widziałaś, nic przyjemnego!
dla mnie Robin Tunney jest po prostu stworzona do roli TJ. Teraz, po ostatnim odcinku jestem już o tym w 100% przekonana. Mi to jej przewracanie oczami bardzo, bardzo pasuje i w ogole jakos tak dobrze zgrywaja sie z Janem urodą ;D
Finał pokazał wszystkie twarze Lisbon, wspaniała aktorka i świetnie gra, tak samo wiarygodnie zakochaną kobietę, jak i agentkę FBI, jak ona przesłuchiwała w finale profesorka. Musisz zobaczyć i zrewidować poglądy ;)
Bardzo lubię serial, obsadę też. Mi Robin Tunney pasuje w tej roli. Co do zakończenia, nie widziałam ostatnich sezonów, a moje hipotetyczne idealne zakończenie ( którego nie zamieszczą) to nie byłaby ani śmierć Jane'a ani ślub. Raczej chciałabym zakończenia na pograniczu "szczęścia" i smutku, coś w stylu Jane'owi udaje się zemścić, ale wpada i trafia do więzienia.
Ślubu na pewno bym nie chciała, zważywszy, że często w serialach parują głównych bohaterów np Doktor House, Kości, Castle, romanse w cyklach CSI. Ale cóż, każdy ma swoją wizję.
Ja wcześniej, tzn przed właściwie ostatnią serią, też jakoś nie potrafiłam zachwycać się Robin Tunney w roli Lisbon. Tzn wydawała mi się ok, ale tylko ok. Ale po tej ostatniej serii a zwłaszcza po finale, totalnie zmieniałam o niej zdanie. Właściwie, to ona jest tym bodźcem napędzającym czy rozgrzewającym to co się między nimi dzieje. Właściwie to u Teresy Lisbon było widać prawdziwy stan zakochania. Simon ożywiał się bardzo powoli... A Lisbon wyraźnie już w szóstej i w siódmej serii, rzucała Patrickowi pełne uwielbienia spojrzenia ;). Inna rzecz, że Lisbon było pewnie łatwiej nazwać rzeczy po imieniu. No bo Patrick ze względu na swoją przeszłość i to co się potem działo, sam chyba nie wiedział o co mu chodzi. I to głównie działania Lisbon w końcu dały mu odpowiedniego kopa. Albo przy najmniej pobudziły go do rozmyślania na temat swojej przyszłości...
W tym tygodniu zaczęłam oglądać serial od samego początku. Widziałam dopiero dwa pierwsze odcinki. I teraz, już po finale finałów, zupełnie inaczej na nich patrzę. Tzn. ja od samego początku serialu, widziałam że między nimi iskrzy. Ale często gęsto scenarzyści chyba sami nie wiedzieli na ile mogą czy chcą sobie z tym wątkiem pozwolić. To że ten serial wzbudza tak fajne emocję, jest głównie zasługą duetu Simon i Robin i tego co się tam między nimi działo :))))
Patricka napędzała zemsta i myślę, że on nie chciał nawet dopuścić do siebie myśli o nowym związku, wszystkim zainteresowanym kobietom odpowiadał przecież, że jest żonaty. Uczucie jednak czasem powstaje, wbrew racjonalnym i podlegającym kontroli argumentom ;)
Też myślę, że scenarzyści mieli trudne zadanie, po pierwsze, koncepcja pierwotna z zakończeniem na sprawie Red Johna nie dawała szans na związek, bo wypaczała naczelny imperatyw Patricka, a po drugie nie wiedzieli ile sezonów ten serial potrwa, a więc trudno im było zaplanować wszystko precyzyjnie, ale poradzili sobie świetnie.
Myślę, że w dużej mierze dzięki aktorom, którzy potrafili zagrać tak skomplikowane stadia i dwuznaczności, Robin Tunney w cieniu Bakera jest moim zdaniem nieco niedoceniona, dobrze, że Simon i Bruno tak akcentują jej zasługi.
Tym bardziej żal. że już nie dane nam będzie zobaczyć, gdzie ten nowy Jisbonowski nurt mógłby ich zaprowadzić.
Co zaś się tyczy tych ostatnich dwóch odcinków, to nie wiem jak Ty ale ja odnoszę wrażenie, że Robin i Simon wreszcie mogli zagrać pełną parą. Tzn. jakby widać w ich grze taki luz i swobodę.
Prawdę mówiąc właściwie pierwszy raz widziałam w grze Robin, tyle emocji na raz. Bo Simon przez tych siedem lat, wielokrotnie miał okazję, żeby pokazać swój kunszt aktorski. Natomiast Robin trzymali w jakimś dziwnym, sztywnym wizerunkowym kloszu. Nawiązując do tego co pisałaś, odbierali jej tym szanse na wyjście z cienia Bakera.
W jakimś sensie prawda, miała postać dającą mniej możliwości, musiała w końcu, przez większość czasu poskramiać Patricka. Jak wypadła z roli szefowej zrobiło się ciekawiej.
Sam siebie zaskoczyłem, bo jak zazwyczaj nie przywiązuję wagi w serialach kryminalnych do wątków typu Jisbon, tak tym razem dałem się wkręcić.
Możemy sobie wyobrazić ciąg dalszy, założę się, że ludzie już piszą fanfiction. Jedno jest pewne, kucyk Lisbon wreszcie będzie miał dom, a nie 'hotel', w którym teraz pewnie jest :)
Internet szaleje. Przesyłam tylko jeden z setek podobnych linków, gdzie znajdziesz mnóstwo fanfictionowskich opowiadań :))). Widać jak wielu osobom na całym świecie, będzie brakowało Mentalisty.
https://www.fanfiction.net/tv/Mentalist/
Nawet się boję czytać, podejrzewam, że za dużej wartości literackiej nie mają?
Jak byś znalazła, o ile czytasz, jakieś z jedno ciekawe to daj linka, sorry, że jestem wygodnicki ;)
Eeee, szkoda Twojego zachodu. Dwa dni temu postanowiłam zmierzyć się z tą stroną i poszukać czegoś interesującego...
Taaa, generalnie sprawdziłam trzy "opowiadania", i na tym poprzestałam. Przepraszam za kolokwializm ale jechało od nich Harlequinowskim sznytem. Aż jestem zła na siebie, że w ogóle się za to zabrałam. Normalnie mi tam zbezcześcili Jisbonów :/
Tak myślałem, że to grafomaństwo, może i ktoś napisze coś na poziomie, ale nie ma jak się przebić do tego.
Możemy postawić na swoją, niegrafomańską wyobraźnię ;)
jakie to ładne, z tym kucykiem i domem :) Ja tez bym chciała, żeby wszystkie zwierzęta miały domki <3