PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=477417}

Mentalista

The Mentalist
2008 - 2015
7,7 64 tys. ocen
7,7 10 1 64350
6,6 10 krytyków
Mentalista
powrót do forum serialu Mentalista

Lisbon&Jane

ocenił(a) serial na 6

Nie uważacie, że ich związek jest "trochę" niezręczny? Nie wiem, czy jest to kwestia braku odpowiedniej chemii pomiędzy aktorami czy takiej wizji scenarzystów, ale Patrick i Lisbon w swoim towarzystwie wydają się być strasznie spięci i jakoś mało sobą zainteresowani.

ocenił(a) serial na 7
eccentric1

Spojrzeń pełnych fizycznej fascynacji? Okej. Flirt i podteksty widziałam. To było wyraźne, ale spojrzenia? Moja kotka rzuca we mnie bardziej namiętne spojrzenia zaraz przed tym jak się do mnie przytuli. Jest wysterylizowana. Podkreślam, więc żadna cieczka.
Pomijając 7 sezon Mentalisty to nigdy nie widziałam ich miłości (nadmienię, że nadal jestem w plecy o finał i przedostatni odcinek, ale czytałam do czego prowadzi). Tylko bliską przyjaźń, w której pozwalali sobie na uszczypliwości. Dlaczego nie może być pomiędzy dwójką przyjaciół podtekstów i flirtowania? Dlaczego?
Ja mam uprzedzenie? Jakie uprzedzenie? To ja mam chyba od urodzenia uprzedzenie, bo nigdy, nawet jako dziecko nie byłam romantyczką, a chłopców za "romantyczne" zaczepki biłam pięścią albo kopałam.
Jednak na swojej drodze spotkałam (nie u rodziców) naprawdę miłość, która pokazuje jaką jest wartością. Miałam okazję jak ich dobra przyjaźń przeradza się w miłość, w której się wspierali, docierali swoją odmienność, gdzie trwali razem w swoich wartościach, gdzie w końcu pobrali się i mimo, że to był skromny cywilny to jednak był to najpiękniejszy ślub na jakim byłam. Był z miłości, a nie z przyzwyczajenia czy z obowiązku czy w chwili, w której stwierdzili, że tak bardzo się kochają albo są ze sobą to powinni się pobrać. Nie, to była miłość, w której mimo ostatnich upadków, gdzie dające życie w kość odbijało się na ich małżeństwie postanowili iść na kompromis, bo pracę zawsze mogą znaleźć, ale nie siebie, i dla mnie jest to miłość inspirująca, taka którą sama chciałabym przeżyć. Znam parę małżeństw, które są ze sobą od 20 paru lat i nadal widać u nich niczym nie wymuszone uczucie takie samo jak u nowożeńców. Oni są dla mnie wartością i są inspirujący, żebym nie musiała wylądować i zastanawiać się czy mnie ten gnojek, gdzieś nie zdradza, bo na swojej drodze też spotkałam mężów, dla których skok w bok jest urozmaiceniem, bo mają z obowiązku, z przyzwyczajenia, bo coś wygasło.

A Jisbony? W obliczu prawdziwej miłości, którą mam zaszczyt widzieć wokół siebie jest czymś wymuszonym, a nie dojrzałym i pięknym związkiem budowanym przez lata.

Mam uprzedzenie? Może. Jednak życie mnie nauczyło, że szklanka jest zawsze w połowie pusta, a kiedyś była w połowie pełna. No cóż.

ocenił(a) serial na 9
Badly

No akurat, wyobraź sobie, że masz męża, albo chłopaka, (a jak masz to tym bardziej sobie wyobraź) i on ma przyjaciółkę, jeżeli nawet nie jesteś początkowo zazdrosna, to co pomyślisz jak oni zaczną flirtować?

A z kolei jak dwoje wolnych ludzi zaczyna flirtować, to w co to się niby przerodzi Twoim zdaniem? Z przyjaźnią damsko-męską też jest różnie, trzeba ją zdefiniować, czy na przykład Cho był w jakimś sensie przyjacielem Lisbon?

ocenił(a) serial na 7
eccentric1

Wiedziałam, że gdzieś mam jeszcze jakąś odpowiedź!

Zacznę od dołu.
Cho i Lisbon to tylko koledzy z pracy. Przez lata byli jako szefowa-podwładny, potem jako współpracownicy tego samego szczebla, a teraz szef-podwładna. Nie angażowali się w przyjaźń, nie mieli bliskiej zażyłości do tego oboje są ciężcy w odbiorze i do zbliżenia się. Raczej skryci i zamknięci.
Um, w nic? Może moje podejście wynika z zawodu, który osiągnęłam (technikiem jestem) i który na PŁ ciągnę dalej, i jestem skazana na męskie otoczenie, w którym NIE DA SIĘ być mega profesjonalnym, kijek w tyłek i powaga, bo nic nie wskórasz wtedy, a tak jakieś zaczepki, jakieś śmiechy, z gwizdem też sobie poradzę. W delegacji chłopaki, oni wiedzą, że nic z tego nie będzie, ja też to wiem i żyje się do przodu. Witamy w budownictwie.
Moja pierwsza praca to były głównie kobiety (jak to w urzędzie), ale jakiś kolegów też tam można było znaleźć. Jeden był mi bliższy. Teraz jeździmy na koncerty, śmiejemy się i wygłupiamy. Jeszcze jak się dowiedział, że wzięłam się za pole dance to masakra. Chwali się tym gorzej jak ja. Ja wiem, że nic z nas nie będzie i on wie że z nas nic nie będzie. W mojej obecnej pracy też mam bliskiego kolegę, gdzie aluzje i inne żaluzje są na porządku dziennym. Niemalże codziennym. Ja wiem, że nic z nas nie będzie i on wie że z nas nic nie będzie. Warto dodać, że obaj są skryci. Lubię osoby skryte. Muszę przekopywać się przez ich mury i zdobywać zaufanie. O małżeństwie, którym pisałam poprzednio. Mogę uważać męża mojej koleżanki za bliską mi osobę. Ja wiem, że nic między nami nie będzie i on też to dobrze wie.

Skoro ona jest jego przyjaciółką to też ją dobrze znam. Skoro ją znam i jego znam to nie mam o co się martwić. Wiem na co ich stać i jak daleko się posuną. A jak spróbuję i czubek małego palca u stopy dalej no to cóż... On w mordę i ona w mordę.

Jak ludzie potrafią panować nad sobą to nawet flirt nie doprowadzi do wielkiej miłości. Lisbon nie jest jakoś wybitnie kobieca "z wierzchu", do jej kobiecości trzeba kopać i kopać, a to tylko dlatego, że wychowała się z braćmi i w pracy walczyła o pozycję z mężczyznami. Jest skryta i otoczona grubszym murem niż bunkry, w których są naświetlania do radioterapii, a Jane? Okaleczony facet, który stracił miłość swojego życia oraz swoje cudowne dziecko pochłonięty zemstą z mrokiem w sobie. Żeby kogoś zabić i szybko z tego się otrząsnąć? Masakra. Fakt, że twórcy połączyli tych dwoje jest niesłychanie głupi, oni tak są różni od siebie, że potrzebowaliby lat, aby w końcu wylądować razem. Teresa - sprawiedliwa, idąca za literą prawa, kochająca swoją pracę jest z człowiekiem takim jak Patrick, czyli oszustem i ogarniętym zemstą mordercą. Wielu zachwyca się flirtem, spojrzeniami czy innymi podchodami, a zapominają o jednym - jak bardzo tych dwoje się różni. Lisbon stróż prawa, a Jane morderca. To jest zapomniane?

ocenił(a) serial na 9
Badly

Zapomniane? Przecież przez cały serial pokazywali, jak zmienia się nastawienie Lisbon do prawa, bo pod wpływem Jane'a zaczyna naginać przepisy do dobra ludzi (choćby ta dziewczyna co zabiła swego ojca), nie mówiac o naginaniu prawa przy prawie każdym śledztwie. Co do Patricka, ja nie nazywam mordercą kogoś, kto zabił eliminując monstra, które mogły zamordować mnóstwo niewinnych osób, zresztą Lisbon ukrywała podobne przewinienie u Bosco, zanim poznała Jane'a. Ten serial jest spójny w swojej konstrukcji postaci, na pewno nie da mu się zarzucić, że ma niewiarygodne osobowości, a to dla mnie największa zaleta.

W sprawie przyjaźni, tak jak przypuszczałem musielibyśmy zrobić jej definicję, bo Twoje przykłady z pracy to nie przyjaźń, a i mąż przyjaciółki staje się dla wielu jej przyjaciółek obiektem pożądania, co widać wokół. Jeżeli Ty się tylko przyjaźnisz to ok, ale o zakład, że flirtować się nie odważysz ;)
A Jane i Teresa są tak trudnymi osobami, że gdyby narodziny tej miłości były pokazane w jednoznaczny i prosty sposób, to Twoje zastrzeżenia uznałbym za słuszne, ale tak nie było, i dlatego nie masz racji, z mojego punktu widzenia dodam, żebyś się nie poczuła urażona.

Tu nie chodzi o zachwyt flirtem, tylko o niezwykły sposób pokazywania bliskości w tym serialu, było jasne, że tych dwoje jest w siebie zapatrzonych, jedni widzieli tylko przyjaźń - Cho, inni miłość - Grace, a z nowych postaci Abbott to prawie shipping odstawiał :)

Mogli pójść finalnie w różnych kierunkach, ale wybrali najlepszy, bo dwoje bardzo doświadczonych przez los ludzi, potrafiło się odważyć na bycie razem.
W finale mi się podobało, jak Jane powiedział do Teresy, że nie potrafił jej zmusić do zrezygnowania z pracy, więc to zaakceptował i będzie budował dom, w pobliżu jej pracy :)

ocenił(a) serial na 7
eccentric1

Naginanie prawa (które zdarza się każdemu), a morderstwo to dwie różne rzeczy.

Nie będę pisała esejów z jakich rzeczy zwierzam się im albo oni mi albo w jakich sytuacjach trudnych życiowo sobie pomagamy, bo to są moje sekrety i ich sekrety (ich są dla mnie ważniejsze w przechowywaniu niż moje własne), bo to nie jest miejsce ani z całym szacunkiem do twojej osoby nie jesteś dla mnie nikim szczególnym, żebym dawała jakieś przykłady. Przykładowy mąż mojej przyjaciółki nie jest dla mnie obiektem pożądania, ale czasami się do nich śmieję, że jakby nie byli razem to też bym go wzięła za męża, za to jaką jest osobą.

Końcówka 6 sezonu i pożegnalny 7 był tylko rozwinięciem związku tych dwojga. Wcześniej oprócz flirtu i podtekstów nie było przejawów, które świadczyłoby, że tych dwoje ma się ku sobie. W końcu oboje byli w związkach. Ba! Gdyby nie ostatnie "kocham cię" to Teresa byłaby z kimś innym i gdzieś indziej, a tak trzeba było jakoś postać w serialu na pożegnanie i koniec zatrzymać.

Grace to romantyczka, Cho jest chłodny, a Abbott... No cóż, na postać Abbotta nie patrzę, bo wcale tych dwojga nie zna, poza tym shippował najmocniej, gdy oni byli razem. Czyli po fakcie.

Ciebie nigdy z nikim nie swatali? Choć ty i druga strona wiedzieliście, że między wami nic nie ma, a cała reszta ludzi ma jakieś urojenia?

Finału jak wspomniałam, jeszcze nie oglądałam, ale jak widać Jane poszedł na ustępstwo, a Lisbon? Twardo na swoim. Tak bez kompromisu? Ech.

ocenił(a) serial na 9
Badly

Ale Ci mówię, że Lisbon uznawała zabójstwa w celu eliminacji ludzkich potworów, zanim znała Patricka - przykład Bosco.
Można zacząć ciekawą dyskusję, czym się różni morderstwo od zabójstwa, i jak oceniamy Patricka, czy słusznie wymierzył karę, czy jego zemstę usprawiedliwiamy. Lisbon, co widać na ekranie, uznawała prawo Patricka do wymierzenia kary RJ.

Co do przyjaźni, chodziło o definicję, nie chciałem Cię skłaniać do żadnych szczegółów, wiem że jestem tylko rozmówcą. Dla mnie przyjaźń, to nie oznacza dzielenia się tajemnicami, czy koleżeństwa, czy też nawet pomagania sobie w wielu rzeczach, ani miłego spędzania czasu w swoim towarzystwie, to można robić i bez przyjaźni. Dla mnie przyjaźń to coś bardzo rzadkiego, coś co objawia się wyjątkową akceptację i zrozumieniem bez słów drugiej osoby, no i możliwość liczenia na nią w sytuacjach skrajnych, jak na siebie samego.
Oni wypierali tą miłość, dlatego Lisbon wpadła w sidła innego, do końca nie chcieli się przed sobą przyznać, że się pragną, tak to zostało w 6 i 7 sezonie poprowadzone, a poprzednie sezony tego nie wykluczyły, na żadnym etapie.

Obejrzyj finał, wszystko się dopina ;)

Parę ładnych lat temu mnie swatali znajomi, wtedy byłem pewien, że mają urojenia, dzisiaj już taki pewien nie jestem. jest za późno, tamta dziewczyna rok temu wyszła za mąż :(

Badly

Widzisz jak skrajnie różne mają ludzie opinie :) ja nie oglądałam tego serialu od 7 lat, więc może dlatego taki rozwój akcji mi się podobał, a ze wszystkich sezonów do gustu najbardziej przypadła mi właśnie tak bardzo krytykowana końcówka sezonu 6. Wreszcie pojawiło się coś innego, a nie ciągłe męczenie tego RJ (który swoją drogą okazał się niewypałem).

Niby był ren cały Rigspelt czy jak to ich zwą w internecie, ale ja nigdy nie byłam przekonana do barczastej VanPelt i kenowatego Rigsby'ego, nic do nich nie miałam, ale też nie darzyłam ich większą sympatią. Za to w przypadku Jane'a i Lisbon od razu wpadłam w krąg tych nielubianych "szipersów". Co poradzić! Może to wynika z tego, że dla mnie przyjaźń damsko-męska nie istnieje.

ocenił(a) serial na 6
Badly

I tu się z Tobą zgadzam. Co ciekawe, twórca serialu powiedział kiedyś, że ta dwójka nie będzie parą. Cóż, słowa nie dotrzymał i (moim zdaniem) ta niesłowność jego serialowi na dobre nie wyszła. A co do tego flirtu, o którym mówicie - rzeczywiście Lisbon miała lekką słabość do Jane'a, ale do tańca trzeba dwojga :) Dopiero w bodajże szóstym sezonie zaczęto wciskać widzom na siłę wizję ich związku. To chyba był sposób na ratowanie spadającego poziomu oglądalności. A wystarczyło dobrze zakończyć (ew. pociągnąć dalej - lista Blake'a) wątek Red Johna i wyszłoby lepiej.

ocenił(a) serial na 10
MissChristie

Witam ja uważam podobnie Patric z Lisbon to jest bardzo naciągane .. I ten nowy co uważa się za medium ten serial powinien się skończyć dwa sezony temu .. Ale jednak cieszy mnie to , że mogę jeszcze śledzić losy Patrica .

ocenił(a) serial na 8
MissChristie

no to chyba oczywiste, ze wobec powagi sytuacji i misji PJ polegającej na zemście za zamordowanie rodziny nie można było łączyć LT i PJ wcześniej niż PO tym co miał zrobić.
Na szczęście nie wszędzie i nie wszystkim popierniczyły się wartości i za to serial cenie.

ocenił(a) serial na 5
MissChristie

Dokładnie tak uważam. Nie dość, że aktorka, która grała Lisbon jest mega-słaba, to jeszcze ten związek bez ikry i chemii ... A już ostatni odcinek, te sztuczne pocałunki. Masakra!
Ostatni sezon sprawił, że z 6 gwiazdek przerzuciłam na 5. Widziałam lepsze seriale.