Mnie osobiście troszkę rozczarowało zakończenie sezonu. Niby poznaliśmy tak zapowiadaną inną twarz Patricka - osoby pragnącej zemsty i niemal wszystko przedkładającej dla niej. I choć tą twarz poznaliśmy to mnie osobiście było troszkę trudno w to uwierzyć ( pewnie przez niezmienny uśmiech i cherubinowy wygląd naszego mentalisty;). Jednakże odcinek finałowy bardzo dobry aż do niemal sceny końcowej. I wtedy moim zdaniem zaprzepaszczono szanse na naprawdę mocny finał serialu. Otóż kiedy szeryf Hardy wyciąga broń ja widziałem zakończenie tak: strzela on do Lisbon i ją rani (ale nie poważnie) i wtedy do niego strzela Patrick. Hardy zaczyna umierać, Jane podbiega do niego i pyta się go: "Kim jest Red John? Gdzie on jest?". Wtedy Hardy szepcze mu coś na ucho po czym umiera. Patrick wstaje i ma grobową minę i następuje koniec sezonu po przez świetnego cliffhangera. Sezon drugi mógłby zaczynać się dokładnie tą samą sceną tyle, że teraz byśmy usłyszeli co Hardy powiedział do Patricka (coś w stylu "Red John jest blisko"). Ewentualnie dla jeszcze większej dramaturgi finał widziałbym tak: Hardy strzela i mocno rani Lisbon wtedy ona albo Patrick strzela do szeryfa który zaczyna umierać. Jane podbiega i chce ratować Lisbon jednak Hardy krzyczy, żeby Patrick ratował jego bo on wie kto jest Czerwonym Johnem. I ostatnia scena z góry jak Patrick stoi i musi wybrać kogo ratować. Koniec sezonu.
Nie mówię, że to zakończenie było złe jednakże liczyłem na jakieś bardziej hardkorowe.
Teraz żeby ktoś nie pomyślał czasem inaczej - Mentalista bardzo mi się podobał. Osobiście jednak wolałbym by (jak już raz pisałem) przypominał Dextera - jeden sezon jeden konkretny wątek przez wszystkie odcinki plus w każdym jedno mniejsze śledztwo. Nie mniej serial (głównie przez świetnie wykreowaną i zagraną postać) jest naprawdę rewelacyjny. Jednakże mam nadzieję, że w drugim sezonie nastąpią jakieś ciekawe zmiany bo jak druga seria będzie podobna do pierwszej to szczerze mówiąc będzie to troszkę nudne tym bardziej, że postacie się za bardzo nie rozwijają tutaj i formuła może się wyczerpać.
Ale zobaczymy jak będzie, więc do września.
PS. Po tym odcinku umocniło się moje przekonanie że Red'em może być Minelli.
Przecież od początku wiadomo, że dla Patricka wszystko kręci się wokół dopadnięcia Red Johna. Scena z pierwszego odcinka, gdy kładzie się spać w pustym pokoju gdzie zginęła jego rodzina, pod "uśmieszkiem", który jest podpisem mordercy, nie pozostawia wątpliwości, że dla niego zemsta jest sensem życia. Jeśli kogoś zwiódł jego "niezmienny uśmiech i cherubinowy wygląd" to chyba nie wdział tej sceny.
Ależ oczywiście widziałem tą scenę i wiem, że zemsta jest dla niego jedną z najważniejszych rzeczy, jednak chodziło mi o to iż nie za bardzo uwierzyłem w tą ciemną stronę Patricka i jedną z przeszkód był właśnie jego "niezmienny uśmiech i cherubinowy wygląd".
Pzdr.
"niezmienny uśmiech i cherubinowy wygląd" , to chyba normalne, że Jane się tak zachowuje. Jak w tytule, jest Mentalistą, na początku każdego odcinka dowiadujemy się co to oznacza. To nie było by w stylu Patricka stracić nad sobą panowanie, dać się porwać emocją.
Może i rzeczywiście nie było by w jego stylu dać się ponieść emocją jednak ja właśnie tego chciałem. Chciałem zobaczyć coś więcej, ujrzeć jakąś zmianę. Prawda jest taka, że zawsze czy to w przypadku serialu czy też filmu (z naciskiem na to pierwsze) postać musi się zmieniać. Być inna na początku jak ja poznajemy i inna na końcu. Patrick przez cały czas jest taki sam i jeżeli w drugim sezonie też taki będzie to to najzwyczajniej stanie się nudne. Nie mówię, że to będzie złe ale po prostu nudne. Cały sezon poprowadzili na niezmiennym charakterze dlatego liczyłem w finale na coś więcej. Ot i cała sprawa.
Pzdr.
No serial skończył się bez szału. Wątek Red Johna dziwnie się toczył, bo nie było o nim mowy w każdym odcinku. Nie zawsze kończenie pierwszego wątku w pierwszym sezonie to dobry pomysł, bo znów scenarzyści musieli by wyjść na przeciw i wymyślić coś nowego, co zaspokoi fanów. Niektóre seriale żyją właśnie przeciąganiem wątków. Np "Life". Przez dwa sezony główny bohater próbuje dowiedzieć się kto go wsadził do więzienia, mimo to ten wątek jest gdzieś z tyłu. Najpierw są co odcinek nowe śledztwa, a później dopiero prywatne złości Charliego. Gdyby ta sprawa skończyła się po pierwszym sezonie nie wiem czy znaleźli by coś równie mocnego co by trzymało widzów przy serialu. Fakt, że "Life" nie dostało 3 sezonu, więc nie dowiemy się co by się działo dalej po odkryciu prawdy. Gdyby Jane zabił Red Johna trafił by do pierdla, więc koniec serialu, a gdyby R.J. zamknęli to coś dalej by się toczyło, ale to już by nie było to. Zapewne R.J. poznamy w drugim sezonie.
Całkiem fajny serial, przyjemnie się oglądało kolejne odcinki ale gdyby liczył ich 12 zamiast 23 to myślę, że nic byśmy nie stracili. W każdym odcinku ten sam schemat, powtarzany aż do bólu. Nawet w finale serii nie potrafili od niego odejść. Liczyłem na coś mocniejszego w ostatnim epizodzie. I jesli Red John był wątkiem przewodnim pierwszej serii, to było go zdecydowanie za mało. Chyba raptem 4 czy 5 odcinków odnosiło się do niego.
Niemniej czekam na 2. sezon.
Minelli Red Johnem? Nie wydaje mi się :)