Ci, którzy spisali przyszłość serialu na straty po zamknięciu wątku Red Johna powinni czuć się zawstydzeni. Brawa dla ekipy The Mentalist za kolejny
swietny odcinek.
zgadzam się w zupełności :) świetny odcinek, nie za dobra godzina by się rozpisywać, ale krótko mówiąc naprawdę zaserwowali nam ciekawe nowe otwarcie, bardzo przyjemnie się oglądało :)
Tylko pytanie czy to wciąż "Mentalista" ? Brakuję mi tego klimatu z wcześniejszych odcinków, tej grozy, a jednocześnie humoru. Jakby nie patrzeć to jest serial kryminalny. Bardzo żałuje, że odchodzi para jednych z głównych bohaterów, myślę, że serial może stracić. To właśnie ta magia przyjaźni i zgrania sprawia, że Mentalista jest innym serialem niż inne z takiego gatunku. Jedyne co może pomóc to wątek z organizacją RJ i polowanie na ich członków. Nie bardzo podoba mi się to, że twórcy odchodzą od zamysłu serialu i go zmieniają. To tak jak ogląda się dramat i w drugiej połowie filmu to już jest komedia. Człowiek zaczyna się gubić bo nie wie o czym serial jest.
Myślę, że nie jest tak źle. Kwestia tego czy będzie można odciąć się od Red Johna czy też nie...? Ja postanowiłem podejść do nowego odcinka na świeżo i się nie zawiodłem. Podobał mi się klimat jak i cała otoczka jemu towarzysząca ( wielki + za muzyczkę). Myślę, że gdybym oglądał My Blue Heaven jako pierwszy odcinek Mentalisty spokojnie bym się wciągnął w dalsze oglądanie.
Kolejne odcinki zapowiadają się - dla mnie - bardziej niż ciekawie. Szczególnie, że chyba będziemy świadkami rywalizacji na linii Lisbon - Fischer. Konfrontacja Jane'a z Abbottem też może być niezła.
W dodatku epizod wyreżyserowany przez samego pana Jane'a! Simon Baker rewelacyjny po obu stronach kamery. Tak samo jak i reszta obsady - gra aktorska w tym sezonie jest absolutnym szefostwem.
Osobiście nie śledzę serialu pod kątem tzw. "Jisbon". Ale scena, kiedy Lisbon z winem przy kominku czyta listy od Jane'a... Robin jest tutaj momentem, po którym u widzów mogą wystąpić łzy.
Spotkanie Patrick'a i Kimball'a w FBI - Cho jest na ekranie szefem niezmiennie od lat. Tutaj ewidentnie bije swój własny rekord. Szczególnie swoich ostatecznym uśmiechem. :)
Nie wiem co się stało, ale Mentalista w tym sezonie jest rewelacyjny. I jak widać po tym odcinku, mimo zakończenia sprawy Red Johna dalej mają świetne pomysły na fabułę. Duet Jane+Abott zapowiada się bardzo ciekawie.
Pomysł rewelacyjny bo kto mógłby wpaść na to, że można podejrzanemu o tak poważne przestępstwa anulować karę i proces w zamian za 5 lat pracy w wymiarze sprawiedliwości. Scenarzyści już tak dalecy są od realizmu w tym serialu, że wszystko może się wydarzyć łącznie ze zmartwychwstaniem RJ.
nie anulować karę, a nie przystąpić do oskarżenia- znaczna różnica z uwagi na fakt, że jane już raz się wywinął wymiarowi sprawiedliwości i prawdopodobnie zrobiłby to ponownie, bo jaka ława przysięgłych skazałaby go za zabicie RJ ?
,, jaka ława przysięgłych skazałaby go za zabicie RJ ? "
Każda? Od kiedy i gdzie obowiązuje prawo do zabijania morderców?
I to mi się właśnie nie podoba w tym serialu kreowanie własnej rzeczywistości czyli reguł rządzących światem. To zwykłe pójście na łatwiznę przez scenarzystów. Jest problem co zrobić z PJ po dokonanym przez niego morderstwie? Najlepiej wysłać do Meksyku kilku agentów w tym kobietę starającą się go uwieść ,którzy będą go prosić o powrót bo bez niego cała organizacja FBI się zawali.
Jeżeli dobrze pamiętam (a mogę się mylić) to właśnie RJ przekonał/zastraszył/przekupił ławę przysięgłych, by głosowali za niewinnością Jane'a.
przez pół odcinka Patrick chodzi w jakieś szmacie,to chociaż mógłby mieć jakieś ładne sandały do tego ,a nie pełne buty- czepiam się tego ,bo się nudziłam
to nie szmata , to sarong męski :) , odcinek niezwykle klimatyczny, jak się okazuje wyciszenie wewnętrzne nie było szczytem marzeń Patricka,
... noszenie saronga męskiego chyba też nie było szczytem jego marzeń i na szczęście szybko go zamienił na spodnie, troszkę przykrótkie ale i tak wyglądał w nich fantastycznie :)
... wszystko co robił mam wrażenie przez 2 lata było troszkę taką ułudą, oszukiwaniem się, szukaniem czegoś nowego
z jednej strony się wyciszył i być może i to było mu potrzebne, czasem trzeba nabrać troszkę dystansu, sprobować czegoś innego aby móc ruszyć dalej
troszkę chłopak nie miał wyjścia bo tam był bezpieczny bez juryzdykcji FBI ale... jak widać...
czasem się szuka a wszystko jest obok nas :)
czasem jednak potrzeba chwili aby to dostrzec...
i szczęściem jest jeśli w porę się to dostrzeże
Sarong to nic, chociaż nawet krawiec zwrócił uwagę na potrzebę męskiego akcentu u Jane'a;). Za to jakie on ma wytrzymałe buty. Nic im niestraszne.
... staram się na nie nie zwracać uwagi...
i nie myśleć jaki mają zapach.... i czy wogóle coś jeszcze w nich w środku jest????
...ale może pozostawiona obrączka i buty...
to takie coś pomiędzy?
myślę, że trzeba to bardziej traktować jak symbolikę
i to jest właśnie ten czar serialu...
takie zachowanie poprzedniej wersji???
Buty .................... no cóż to przeniósł Baker do PJ :)
http://www.youtube.com/watch?v=EyaIGch7bbo
Bo te buty są wiecznie młode! ;)
Odcinek miał fajny klimat i zawiał świeżością (ho, ho, ależ wygodne rozwiązanie dla twórców). Ale Jane pachniał mi nieświeżością :] Zdaję sobie sprawę, że mimo wszystko nie pozbierał się jeszcze i jest zaniedbany, ale te buty...Nawet w tej nowiutkiej i wyciągniętej prosto spod igły koszuli wyglądał mi jakby śmierdział ;] (tak wiem, jestem okropna, a może po prostu dziś mi wszystko śmierdzi)
Następna rzecz-Lisbon. Wygląda to tak, jakby wiecznie czekała na Jane'a, jakby jej życie było zależne od niego. Zupełnie nic się u niej nie dzieje (poza zmianą pracy, która też była za przyczyną Jane'a). Trochę to zawiewa nudą, bo ileż można. Biorąc pod uwagę, jak Jane ją traktował i ile razy poświęcał do osiągnięcia własnych celów, powinna już dawno otworzyć oczka, unieść się dumą i ruszyć dalej. Minęło 2 lata, a ta nadal nic. Nadal wpatrzona w Jane'a jak w obrazek, a dokładniej w jego listy.
Wszyscy poszli do przodu, a ona stoi w miejscu, a nawet zrobiła krok w tył, bo w końcu ją zdegradowali.
Ciekawi mnie, jaką teraz będziemy mieć 'atrakcję', zamiast RJ'na, oprócz niesfornego Jane'a, który jak Cho zauważył, w ogóle tam nie pasuje.
Nie jesteś okropna, mi także nie pachniał. Lisbon jest taką osobą - zamkniętą w sobie i o stałych uczuciach, i poglądach, więc jej postępowanie mnie nie dziwi. Nie będę też na razie przezywać Jane'a, bo jednak nie wyrywał dziewczyn na plaży przez dwa lata, tylko pisał listy.
Teoretycznie, Lisbon też w ogóle mnie nie dziwi, masz całkowitą rację :) To jest spójne z jej charakterem. Zresztą ona jest skomplikowaną osobą, pewnie nie łatwo jej komuś zaufać, a Jane'a zna milion lat, przed nim jakoś się otworzyła, nie jedno też razem przeszli itd. No i jeśli to miłość to tym bardziej wszystko jest jasne, a widać Heller sobie furtkę na Jisbon zostawia otwartą.
Jednak chciałabym, żeby stanęła na nogi, a nie zawsze była niemal takim pieskiem Jane'a. Bo to jest jeden z motywów, który mnie w Mentaliście już nudzi. Jane mógłby się choć raz zaskoczyć, że ona jednak świetnie sobie bez niego radzi, zwłaszcza, że on sobie ostatnio nieźle grał na jej uczuciach, wiec jej teraz należy się coś od życia ;)
Niestety Lisbon wygląda na modelowy przykład osoby z syndromem dorosłego dziecka alkoholika. To prawda, że najlepiej byłoby gdyby trochę pokazała charakter i niech Jane się zastanawia co się stało. Bycie "pieskiem" męczyło kiedy pracowali razem i to ona była szefem. Teraz role się zmieniają, zobaczymy na co i czy Kim na stałe wchodzi do gry.
.. zdecydowanie wchodzi do gry
zawsze musi być ta 3 :)
mam nadzieję, że nie skończy się tak jak na to wygląda..
i znów nas Heller zaskoczy :)
Do tej pory nie było tej trzeciej i też się wszystko jakoś toczyło. To znaczy na co Twoim zdaniem wygląda?
...
nie było i było jak było patrząc przez pryzmat relacji PJ i TL... tzn bardzo je upłycając oczywiście
mnie to pachnie typowo filmowo-serialową zagrywką..
jest ona...
jest on...
mijają się...
pojawia się ta 3...
i wtedy do nich dociera
jak są dla siebie ważni.
Ja tak nie chce
nie chce happy endu w tak prozaicznym wykonaniu... ;(
Nie no, takiego czegoś chyba nie zrobią. Może Lisbon zrobi mu trochę piekło na ziemi (kibicuję), a on będzie coś sugerował, żeby ją dodatkowo podrażnić, ale realnego zagrożenia nie będzie.
Trochę się boję, że zastąpią Lisbon na stałe i po to jest ta nowa:(
... w dodatku znów identyczna jak TL, Lorelai, podobna do żony SB
ale to już było
aż się boje....
nie jestem fanką Josbonowego wątku ale jak TL nie będzie to chyba to już by był strzał w swoje własne kostki serialowe a nawet postrzał w kolana ;-/
Ogólnie taki "wczorajszy" był.
Myślę że Lisbon próbowała wcześniej np. z Golfikiem ale czuje pociąg do Jane.
Zabawne jak on mówi do niej - zaufaj mi a ona robi tą minkę w stylu taaaa i co jeszcze, wiem co mi grozi.
Dokładnie "wczorajszy" był. Tylko że czasami mężczyznom pasuje taki 'wczorajszy' styl, lekki zarost itd, a Jane'owi chyba jednak nie bardzo ;)
Ja myślę, że nie próbowała z Golfikiem ;) Ona to potraktowała jako taki jednorazowy wyskok, bo raczej wiadomo, że czuje pociąg do Jane'a.
Mi tylko chodzi o to, że Jane nigdy jej niczego nie obiecywał, nigdy nie powiedział, że ją kocha, nie deklarował się. Jak w końcu się zdobył, by powiedzieć jej, że wiele dla niego znaczy, zrobił z tego show i zwiał do Red Dżona, dlatego się czepiłam, że Lisbon nie żyje swoim życiem. Bo tak na prawdę, żyje trochę złudzeniem. Jane wyjechał, wcale nie miała pewności, że wróci, a tym bardziej że wróci do niej.
Co innego, jak np. kocham mężczyznę, on kocha mnie, wyjeżdża, ale mówi, ze kocha mnie i wróci za 3 lata 17 dni i 6 godzin ;) Więc skoro go kocham to czekam i tęsknię i piję to wino i czytam te listy i czekam, ale wiem, że warto i że jest po co.
... takie trochę utopijne to fakt
i tutaj właśnie widzę to przekolorowanie emocji w ich obydwu
trochę za dobitnie chciano chyba pokazać, że ona czeka a on jest jak by pomiędzy czymś...
"...kocham mężczyznę, on kocha mnie, wyjeżdża, ale mówi, ze kocha mnie i wróci za 3 lata 17 dni i 6 godzin ;) Więc skoro go kocham to czekam i tęsknię i piję to wino i czytam te listy i czekam, ale wiem, że warto i że jest po co..." - Scarlett O'Hara :D ????
Chyba nie Scarlett ;p ;)
Ona też uganiała się za złudzeniami, czyli tym Ashleyem, a miała kochającego męża, który potem zmęczył się zdobywaniem jej, gdy ona nie zwracała na to uwagi i chyba ją opuścił...ale nie pamiętam. Ale nie ważne, i tak już wolę Scarlett od 'męczennicy' Lisobn :]
Zabawne, że ten temat zaczęłam ja-anty Jisbonowiec :D No ale niech się w końcu w tym serialu zdecydują, albo tak albo siak ;)
Scarlett zdecydowanie nie była z tych. Polecam film właśnie ze względu na kontrowersyjną bohaterkę.
Podejrzewałam, że w boogie_woogie czai się dusza romantyczki, ale że jest gotowa tyle czekać, wypatrywać ukochanego itp. to jednak nie.
Ja jakoś bardziej pamiętam książkową Scarlett i w gruncie rzeczy ona była słaba i zagubiona, a to wszystko to były pozory, więc może jest w niej trochę podobieństwa do Lisbon. Bo Teresa też na co dzień wydaje się twarda, a tak na prawdę wiadomo jaka jest.
Co do Boogie, to tamten post był trochę wyolbrzymiony, żeby pokazać bezsens zachowania Lisbon. Mężczyzna Boogie, nie opuściłby jej na 3 lata 17 dni i 6 godzin, bo nie mógłby bez niej żyć ;) Poza tym są teraz takie możliwości, samoloty itd, albo po prostu zawsze można wyjechać razem ;)
A tak poważnie, to myślę, że w każdej kobiecie kryje się trochę romantyczna dusza (może nie aż tak ogromna i wyidealizowana jak u kolegi Wojciecha ;p), pewnie dlatego oglądamy te wszystkie melodramaty i romansidła ;) Tylko trzeba pamiętać, że w życiu prawie nigdy tak nie ma jak w tych romantycznych komedyjkach :]
Miałam to kiedyś przeczytać, ale jeśli jest tak jak piszesz, to nie chcę burzyć sobie wizji postaci. Jest wiele słów, którymi bym ją opisała i nie potrafię zdecydować czy ją lubię czy nie, ale z pewnością nie użyłabym określenia "słaba". Była tam najsilniejszą osobą, która potrafi się dostosować do każdych okoliczności.
Romantyczna dusza kryje się nie tylko w kobietach. Przykładem mogą być koledzy z forum. Zauważyłam również, że jeden z tych, których każdy wpis był zgłaszany do moderacji za wulgaryzmy (nicka nie wymienię, a działo to się jakiś czas temu) często wypowiada się na stronach komedii romantycznych. Romantyczny duch może być głęboko pogrzebany, a jednak wciąż obecny;)
Scarlett teoretycznie była bardzo temperamentna i silna psychicznie ( i za taką każdy ją uważał), ale często tak jest, że osoby, które dużo przeżyły budują wokół siebie mur, niby silnej i niezłomnej osoby, której nic nie rusza, ale w środku są miękkie i zagubione. To tak jak z RJ, niby wielki morderca, a jednak słabeusz.
Oczywiście, że mężczyźni są romantyczni. Przeważnie to oni są autorami tych romantycznych książek, czy filmów. Zresztą czy to nie jest urocze, jak mężczyzna wymyśli coś niezwykłego dla kobiety? Myślę, że jest!
Choć nie każda kobieta tak uważa (kobiety są czasem okropne!). Znam przypadek, gdzie facet-mój kolega, znalazł bardzo romantyczne miejsce w Krakowie i zabrał tam dziewczynę o którą się starał, coś tam przygotował itd. A dziewczyna totalnie go wyśmiała. Strasznie żal mi było kolegi, bo jest bardzo nieśmiały. A tu w końcu się na coś zdobył i spotkało go takie niepowodzenie. A potem dziwić się, że już może nigdy nie zdobędzie się na taki gest! Eh...
Tak czy siak, z naszych rozważań wynika, że po prost człowiek (niezależnie czy kobieta czy mężczyzna), to istota, która pragnie być kochana i doceniana-czyli zupełnie nic nowego nie odkryłyśmy ;)
Wojtuś się nie obrazi, bo bardzo lubi Pannę Boogie. :D Mogła by Pani być bardziej romantyczna. : D
Z tym się zgadzam. ;D
Mężczyzna Boogie, nie opuściłby jej na 3 lata 17 dni i 6 godzin, bo nie mógłby bez niej żyć ;) Poza tym są teraz takie możliwości, samoloty itd, albo po prostu zawsze można wyjechać razem ;)
mylisz się, Jane powiedział że kocha Lisbon w ostatnim odcinku 3 sezonu, ale później wycofał się z tego twierdząc że był nieźle nabuzowany :)
Ale ja pamiętam o tym. Ale co to było za wyznanie, skoro zaraz się z niego wycofał, a mniej więcej tym samym czasie spał i flirtował z Lorelei. I na tym wyznaniu Lisbon ma opierać swoją przyszłość? Powinna już dawno z Mashburnem pływać jachtami i wygrzewać się na słońcu ;)
Ja ci dam z Mashburnem! W moich oczach do końca mojego życia zostanie zboczonym napalonym gościem!
Ok ale wcześniej Lisbon przespała się z Mushburn'em więc o co ten żal do Jane:) A poza tym Mushburn to playboy, jakby się znudził Lisbon to by ją zostawił tak samo jak pozostałe.
Zbok to nie jest właściwe słowo ale playboy jak najbardziej. Taki to traktuje kobiety jak zabawki a jak mu się znudzą to wyrzuca na śmietnik.
Ojj nie wiem Wojtuś, Lisbon wyglądała na bardzo szczęśliwą po spotkaniu z Mushburnem. Popatrz jak o nią zabiegał, stro razy lepiej niż Haffner. :)
Według mnie Lisbon powinna znaleźć sobie kogos innego, a Jane powinien utrzeć nosa Kim. Chociażby w postaci romansu z nią i spektakuralnego pstryczka w nos :)