Mój Boże, dawno nie czułam takiego zażenowania jak podczas oglądania pierwszego odcinka ostatniego sezonu "Mentalisty". Jest to tym dziwniejsze, że przez pozostałe sezony gorąco kibicowałam Jisbon a teraz... Mam wrażenie, że oglądam rodzeństwo w intymnych scenach:/ To okropnie krępujące; widocznie nie był to dobry pomysł. Nie wiem czy przebrnę przez cały sezon. Co ja piszę - nie wiem czy ten odcinek obejrzę do końca. Zachowuję się jak małolata, którą rodzice nakryli na oglądaniu w tv scen seksu - nie wiem czy zasłonić oczy czy udawać, że to ok i nie robi na mnie wrażenia. ;p
Jeśli po pierwszym odcinku masz aż taki odrzut, to ja bym Ci jednak szczerze sugerowała darowanie sobie oglądania reszty sezonu. Bo wątpię żebyś zmieniła zdanie po kilku kolejnych odcinkach. No nie wiem, tak mi się wydaję...
Dodam tylko, że ja należę do tej grupy widzów, która całkowicie i bez jakichkolwiek zastrzeżeń kupiła Jisbonów z siódmego sezonu. I powiem jeszcze więcej, obserwowanie ich wzajemnych relacji było dla mnie czystą przyjemnością :))). A już sama końcówka, to jak wisienka na torcie :P...
Pozdrawiam
Spokojnie, w pierwszym odcinku Lisbon deklaruje, że chce utrzymywać ich związek w tajemnicy (ona się wstydzi, że tak zostawiła Pike'a w jednej sekundzie dla PJ), później związek Jisbonów jest pokazywany w niestandardowy, trudny sposób, więc możesz oglądać, nic Cię tam nie zgorszy, przynajmniej do finału ;)
Faktycznie, nie było źle, przebrnęłam przez dwa odcinki i nawet mnie wciągnęła ta seria. Ale to pewnie i tak przede wszystkim zasługa "wylewnego" Cho i jego rozbrajających odpowiedzi;) Szkoda mi Pike'a - w gruncie rzeczy to dobry chłopina, chciał dobrze dla Teresy, miał "plan", jak sam to określił. No ale teraz może i sam Jane się wykaże w tej kwestii... Nie wiem zresztą jak to się stało, że nagle mam do obejrzenia całą serię;] Pamiętam, że jakoś na przełomie września i października sprawdzałam datę premiery 7 sezonu i wskazywano marzec. Zaglądam więc w marcu a tu się okazuje, że "Mentalista" się zakończył. Ciekawa jestem tej "wisienki na torcie";)
Właśnie obejrzałam finał serialu...Naprawdę do porzygania słodki ale, cholera, spodobał mi się :)
Szkoda Vegi, bo była bardzo barwną postacią. Ogólnie ten ostatni skład "Mentalisty" podobał mi się najbardziej - bez Van Pelt i Rigsby'ego było naprawdę dobrze. Bardzo polubiłam Abbota i Wylie'go; poza tym w tym sezonie Cho uraczył nas tyloma uśmiechami, że można by nimi obdzielić pierwszych 6 sezonów;)
Smutno będzie bez nowych odcinków, ale kiedyś przygoda musiała się skończyć.
Nie gadaj, wcale nie był słodki, sam ślub na spontanie pod chmurką i z Lisbon w sukni ślubnej celująca z guna do otumanionego Lazarusa, zdecydowanie nie był w cukierkowym stylu. Wiadomość o dziecku była wzruszająca, a nie słodka, bo trzeba pamiętać cały kontekst!
Heh, dla mnie ostatnio wszystko jest słodkie - pewnie dlatego, że sama niedawno zostałam mamą;) Może był nie tyle słodki co przesadzony- no sama przyznaj - akcja w drewnianej chacie była chyba jedynie puszczeniem oka do widzów; jestem pewna, że dali się ponieść fantazji i nie odmówili sobie tej przyjemności:) Ale jak wyżej wspomniałam, podobało mi się to, kupiłam to bez problemu:) Po idiotycznym zakończeniu takich seriali jak "Dexter" czy "Synowie Anarchii" spodziewałam się i tutaj tragizmu ( a raczej tragikomizmu) i melodramatu, a tu proszę - można skończyć serial ładnie, optymistycznie i...słodko;) Jestem na TAK! :]
A ja uparta sztuka jestem okropnie :) Mi się to nie wydaje słodkie, jakby było słodkie to mnie na pewno chciałoby się kpić i żartować, a to zakończenie było 'ożywcze', wiosenne, stopiło resztki śniegu w duszy Patricka Jane'a, zawsze mu dobrze życzyłam, choć czasem wymyślałam drony co rujnują ślub ;)