Widze, ze wciaz brak nowego tematu do dyskusji wiec zakladam :) Ja poki co wstrzymam sie z opinia z uwagi na charakterystyke odcinka I faktu ze spieszy mi sie i raczej nie zdolalbym wiele napisac. Przy okazji obejrze sobie go jeszcze raz , bo zdawal sie byc jakis strasznie dziwny, na pewno inny niz wszystkie pozostale odcinki wyborcze, zreszta temat wyborow zdawal sie byc jakis przemilczany.
Widać było że odcinek został na szybko zmieniany bo Trump wygrał. Mi się średnio podobał. Ciekaw jestem jak zakończy się wątek z miłością Cartmana.
Oh, Jeez
Jaki ten sezon jest miałki i beznadziejny.
Pamiętacie starego South Parka?
Ja pamietam
Zapodałem sobie minimaraton najnowszego sezonu SP i właśnie przy tym odcinku zaczynam całkowicie wymiękać. "Sezon miałki i beznadziejny", podpisuję się pod tym. Do tego rozlazłość fabularna, wszystko wlecze się jak flaki z olejem, postaci są niespójne w swoim przedobrzeniu itd., itp... Oh, Jeez - poza macoszym potraktowaniem tematu wyborów robotę na minus zrobiło to, że całkowicie był nieśmieszny. Nawet w poprzednich odcinkach tego sezonu były momenty humorystyczne.
Po obejrzeniu tego odcinka musiałem wejść na Filmweb i zobaczyć, jak inni się zapatrują na to "coś".
Obejrzeć sezon do końca, zapomnieć (non-member episodes;) i pamiętać o starych sezonach.
A mi się tam podobał, jedynie mi przykro że tak krótko trwa każdy odcinek, no i w tym nie za wiele się wydarzyło.
Sceny rzygania takie sobie, mam już dość gadania o gwiezdnych wojnach..
Na plus melodia z teczek xD
Na początek - ogromny minus za pominięcie wątków wyborów. Dwie sceny z Garrisonem i dwie bezsensowne z Billem Clintonem jeszcze nie czynią odcinka wyborczego. Zwlaszcza że głównie były skupione na fabularnej osi sezonu. Na prawde nie rozumiem, czemu z takiej okazji nie moglibysmy przerwac ciaglosci. To troche wydaje sie nawet leniwstwem ze strony tworcow - po co wprowadzac nowe watki wyborcze na jeden odcinek skoro mozna ciagnac fabule.
Sama fabula w zadnym watku nie posuwa sie specjalnie naprzod i w zasadzie nie ma o czym pisac, a przeciez do konca sezonu zostaly jeszcze 3 odcinki! No ok, Dania zlapala trolli, to nawet ciekawe co z nimi zrobia. Ale co z Nostalgronkami? Co z wojna plciowa w szkole podstawowej? Dlaczego tworcy nie korzystaja ze sporego potencjalu "podmienionych" osobowosci Erica i Buttersa?
Z postaci najlepiej prezentuje sie Cartman. Nie jakos szczegolnie dobrze, ale mial kilka niezlych tekstow, ciekawa wymiane z Buttersem... i tyle wystarczylo.
Gerald - jak pisalem - pod koniec watek w koncu nabiera rozpedu. Poza tym nijaki. I czy oni staraja sie go zrobic na maxa niesympatyczna postacia by pod koniec sezonu usmiercic? Takie mam wrazenie po scenie z konca epizodu. Nie obchodzi go co zrobil, w co wpakowal kolegow, ale to ze ktos moze uznac go za podobnego do nich?
Randy/Garrison - o watku wyborow czy tez jego braku juz pisalem. Bardzo slabo to wyszlo niestety. Ale widac, ze Randy chyba bedzie mial od teraz spory udzial w sezonie, no i cos ewidentnie jest z Member Berries nie tak.
Chlopcy - znowu praktycznie kompletnie ich brak :( szkoda bo sie powtorze, ale dla mnie mimo wszystko to oni napedzaja serial, i SP bez nich jest jakis taki malo South Parkowy, niewazne jak dobre bylyby odcinki.
Mniejsze plusy
- Sheila i tekst o piss pornie
- "daddy called you a pussy"
- rickroll :D
Minusy
- brak rozwoju fabuly
- brak komentarza wyborczego
- postacie Clintonow wprowadzone bez celu
- odcinek ewidentnie zrobiony na szybko, co jest dziwne, bo tworcy mieli przeciez dwa tygodnie czasu.
Jako odcinek 5/10, jako odcinek wyborczy 3/10 :( najwieksze rozczarowanie od czasu 19x01. Szkoda, bo sezon jako taki byl dobry .
Jak dla mnie epizod 7 jest tylko wstępem do 8 -razem ładnie się układają i tworzy się łańcuch przyczynowo skutkowy i zabawa się rozkręca. Samodzielnie odcinek jest słaby i chaotyczny. Biedny Ike. Szkoda mi tego dzieciaka. W ogóle jakoś lubię Kanadyjczyków, co nie przeszkadza mi się śmiać z tych wszystkich "antyimigranckich" akcentów, szczególnie w poprzednim sezonie.
Też uważam że za mało było wyborczej gorączki. Tyle emocji, szumu medialnego, wypowiedzi Trumpa o kobietach i maile Clinton aż prosiły się o twórcze wykorzystanie i wykpienie. Podobnie reakcje świata na triumf kandydata republikanów... każda opcja miała swoje zdanie o nowym prezydencie.