Po pierwsze - Wow, zachciało im się robić nowe intro specjalnie na odcinek halloweenowy - pierwszy raz od bodaj 3. Sezonu - brawo :D
Z ogromną radością stwierdzam, że ten odcinek pod względem jakości przebił wszystkie poprzednie z poprzednich dwóch sezonow razem wziętych. Może to zasługa dość niskich oczekiwań ( Przed emisją uznałem, że będzie to znowu w 95% odcinek o Randy'm, więc nie spodziewałem się nic wielkiego ) ale to mógł być nawet najlepszy odcinek halloweenowy tego serialu, lepszy nawet i od "PinkEye"
Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio w tytułowym miasteczku wydarzyło się coś tak powalonego (w pozytywnym sensie :D) jak w tym odcinku. Ostatnio ilekroć w South Parku działo się coś dziwnego, to albo była to okraszona komentarzem politycznym parodia jakiejś nowej mody czy zjawiska społecznego, albo wyśmianie jakiegoś filmu. Ale ta afera z wiedźmą to był odlot w stylu Świątecznych Zwierzaków, gadającej Myszki Miki czy zmutowanych klonów atakujących miasto. I takiego South Parku ostatnio straaasznie mi brakowało :D Zero polityki czy moralizatorstwa, tylko jakaś szalona akcja z którą przyszło się zmierzyć głównym bohaterom.
Drugi świetny akcent - CARTMAN!!! - To co próbował zrobić w tym odcinku z powodzeniem kwalifikuje się w moim odczuciu do jego Top10 popapranych akcji. To już był (prawie) ten sam Eric, który nakarmił Scotta Tenormana szczątkami rodziców. Myślę, że trochę szkoda, że Heidi udało się przezyc, bo to była idealna - i bardzo Cartmanowska- okazja by pozbyć się tej dość irytującej postaci z serialu. Dodatkowo dwie świetne, sceny - na komisariacie policji i kłótni z resztą chłopaków ("Kiedy wy będziecie potrzebowali,żebym to ja dla was kogoś zabił, nawet się nie odzywajcie" :D) Zapachniało powrotem starego, dobrego Cartmana. Trzymam kciuki by na ostatni odcinek sezonu twórcy szykowali fabułę, w której zrobił coś jeszcze bardziej gorszego.
Brawo też za powrót Garrisona - trochę bałem się że bedzie politycznie, ale oprócz krótkiej złosliwosci udało się tego uniknąć.
Naprawdę dawno nie byłem taK ZACHWYCONY odcinkiem tego serialu. Ten, jak i poprzedni odcinek to dokładnie ten sam south park, jakiego brakowało mi przez lata.
10/10!!!
Najlepszy odcinek do tej pory. Prezydenta Garrisona i jego pokaz potęgi oglądałem kilka razy.
Pokaz potęgi Garrisona zmiazdzył. :-D A odcinek naprawdę świetny-bez polityki(prawie,bo rozmowa Buttersa z Garrisonem miała parę świetnych prztyczków w stronę wiadomo kogo) plus WRÓCIŁ STARY,ZŁY I BEZCZELNY CARTMAN Bejbe!
Jeśli tak będzie dalej to będziemy mogli zapomniec o słabości 20 sezonu. :-)
Coraz biedniej z moim kochanym SP. Ten sezon wydaje mi się robiony strasznie na siłę, jakby Trey i Parker chcieli tak naprawdę ciągnąć jednowątkowe sezony, ale przestraszyli się odbioru poprzedniego i na siłę robili odcinki "takie jakich chcą fani". I o ile powrót do koncepcji "1 odcinek = 1 przygoda" mi się podoba, tak w tym roku te przygody są po prostu w wuj nudne albo bez polotu. To jest pierwszy sezon, kiedy podczas oglądania odcinka PREMIEROWO - zdarza mi się z nudów zrobić pauzę, przełączyć na coś innego, wyjść na szluga, zrobić obiad, trochę dooglądać, znów zapauzować, pogmerać po jutubie, dokończyć odcinek myjąc zęby tuż przed pójściem spać. Po prostu dno - jak na southparkowe standardy. Rok temu tak nie miałem - każdy odcinek mimo wszystko utrzymywał i napięcie i komedię. Ja wiem, że geniuszu 14 sezonu już się pewnie nigdy nie powtórzy, ale obawiam się że South Park dla mnie zaczyna umierać. Jeśli nic nie zmienią za rok, to czeka go paskudna simpsonizacja, tj. oglądanie tylko wybranych odcinków na podstawie tego, ile szumu narobiły.
Zaśmiałem się pod nosem tylko jeden jedyny raz: kiedy Heidi się gramoliła z worka na końcu. Nożesz kurva, żeby Heidi była źródłem jedynego brechtu w odcinku to znaczy że jest naprawdę źle :<