Ostatnio przerzuciłem się na stare sezony South Park. Zacząłem od 2 i wydaje mi się, że im nowsze
odcinki tym lepsze. Nie wiem, dlaczego, może ja tak mam? Nie lubię Kanady w South Parku... może
inaczej. Nie lubię kiedy poświęca się jej za dużo czasu, dlatego też 1 odcinek 2 sezonu nie zbyt
mnie rozbawił, był całkiem, całkiem. Ale nie był najlepszy. 2 odcinek też nie zrobił na mnie wielkiego
wrażenia. Tu nie chodzi o grafikę, czy możliwości techniczne, które z roku na rok, dają większe pole
do popisu. Tu chodzi o fabułę. Sam nie wiem, chyba tylko mi się wydaje, że te nowsze sezony są
lepsze.
Ja też uważam, że nowsze sezony są lepsze, aczkolwiek nie powiedziałbym, że to idzie w równej kolejności.
Każdy ma dobre odcinki, ale serial prawdziwy pazur pokazał gdzieś od 6 sezonu. Ale np. 14 sezon według mnie miał sporo mniej udanych odcinków.
Przede wszystkim dwa pierwsze sezony są bardzo słabe. Moim zdaniem southpark zaczyna sie od sezonu trzeciego. Niestety przez to ma wśród wielu ludzi opinię kreskówki głównie o przekleństwach i pierdzeniu.
A dalej to były lepsze i gorsze sezony, ale wszystkie, z wyłączeniem kilku pojedynczych epizodów, bardzo dobre. Z tego co pamiętam sezon 5 miał kilka świetnych odcinków.
Wiesz co, wydaje mi się, że 2 pierwsze epizody 2 sezonu są słabe, później już się rozkręca i można oglądać.
Ja uwielbiam Kanadę w South Park, a jeszcze bardziej w The Stick of Truth ;). W serialu szczególnie podoba mi się transmisja z ceremonii zaślubin pary królewskiej Kanady - "It's a great day for Canada and therefore the world." - a także "I'm not your budday, guy!" XD
Wątki Kanady, o wiele bardziej śmieszą mnie w nowszych sezonach. Bo w tych starszych, to słabo. Mam podobnie jak ty zresztą, wątek Kanady w South Park The Stick of Truth zrył mi mózg, a przy "I'm not your budday, guy" po prostu nie mogłem przestać się śmiać.