Moim ulubionym jest ten o bezdomnych. Prawie ex aequo z nim trylogia "Kyle ssie jajka Cartmana". Niezły jest też ten, w którym Stan rozbił motorówkę. Najbardziej niesmaczny jest ten z treserem psów, zaraz obok niego plasuje się historia o stolcu Randy'ego. Najbardzie pesymistyczny z kolei odcinek nawiązujący do "Uwolnić orkę". Totalnym przegięciem pod innym względem jest epizod, w którym Cartman udaje chorego na Zespół Tourette'a. Inny, który nawiązuje do "Smętarza dla zwierzaków" też nie jest, mówiąc łagodnie, najlepszy, a końcówka (negatywnie) szokuje. Ten o Kościele Scjentologicznym jest nazbyt przerysowany i przez to mało zabawny (zwłaszcza idzie tu o sekwencje z szafą Stana). Totalnie głupawy zaś (i tu mówię zwłaszcza o wersji nieocenzurowanej) jest historia erekcji Jimmy'ego. Nie wiem też, czemu miała służyć historia o zjeździe Hippisów. Czy tylko temu, by Cartman wraz z ekipą zrobił wielką demolkę? Mocno przesadzono również z tym, jak szkolny kucharz stał się pedofilem.
Od sezonu trzynastego zmieniło się wiele zasad: Cartman nadal jest pyskaty, ale już nie tak bardzo jak wcześniej, dzieci (poza Cartmanem) zazwyczaj są bardziej rozważne niż dorośli. Kyle'owi (de facto Żydowi) coraz częściej objawia się Jezus, zaś Kenny prawie wcale nie ginie. Twórcy sporo uwagi poświęcili Buttersowi, przez co nieraz czterech głównych bohaterów odsuwają na dalszy plan.
Jednakowoż moje ulubione odcinki pochodzą z sezonów trzynastego i czternastego.