Zawiodłem się. Nie obejrzałem nawet do końca pierwszego odcinka. Rzadko mi się coś
takiego zdarza, jako że raczej ostrożnie wybieram filmy. Twin Peaks ma dobre recenzje i
wysokie oceny, fabuła (z tego co wyczytałem) też mi się spodobała, scenariusz pisany przez
Davida Lynch'a, co mnie zachęciło, a tu taka niespodzianka. Przez pół odcinka pokazywane
są ujęcia płaczących kobiet (i policjanta, który odznakę wygrał chyba na loterii, bo zupełnie
się do tego zawodu nie nadaje). Później niby się coś rozkręca, przyjeżdża agent FBI, którego
praca też jednak niczym nie przypomina pracy prawdziwego agenta. Wszystkiemu temu
towarzyszą jakieś śmieszne, absurdalne wręcz zachowania mieszkańców miasteczka i
fatalna gra aktorska - nawet o jednym aktorze nie mogę powiedzieć, że dobrze zagrał.
Wysiadłem po scenie z motocyklem w oku ofiary. Jedynie muzyka (choć bardzo prosta i
zasadniczna) była w porządku. Powiedziałbym, że dobrze oddaje klimat, ale nie byłem w
stanie wziąć tego serialu na poważnie i wczuć się w atmosferę.