Serial jest świetny i kultowy, ale mógłby być jeszcze lepszy, gdyby było po prostu więcej Lyncha!
Dla mnie zdecydowany niedosyt pozostawiła oczywiście końcówka nie wyjaśniająca wielu wątków(chociaż przynajmniej cholernie klimatyczna), a także mała ilość typowej lynchowskiej schizy i tajemniczości.
Sceny z chatką, wizjami i postaciami karła, giganta itd. z akompaniamentem muzyki Badalamentiego były wybitne, posiadały wspaniały gęsty klimat. Właśnie z takim kinem(serialem?) kojarzy mi się Lynch i właśnie tych scen było zdecydowanie za mało, a zostały zastąpione przez dziwne wątki poboczne typu wycieczka motorkiem do sąsiedniego miasteczka czy jednooki Hulk w spódnicy.