Ten serial jest kulewsko pogmatwany, mimo to go uwielbiam. Postać Coopera i tego cichego szeryfa to mistrzostwo. Bob to jedna z postaci, która przeraża mnie do dzis :D A ostatnie podwójne zakończenie (szczególnie scena z karłem i olbrzymem w tych czerwonych komnatach) to cały David Lynch. Wszystko to dopełnia klimatyczna muzyka która zabiera Cie gdzieś w zadrzewione tereny na garnicy stanu Waszyngton i Kanady. Moja ocena 9/10