Na wieść o tym, że ma wyjść kolejny sezon tego "kultowego" serialu postanowiłem go obejrzeć.
Lubię takie filmy, kryminały, thrillery więc spodziewałem się, że i Twin Peaks mi się spodoba.
Wprawdzie oglądam dopiero pilotowy odcinek i nie zamierzam już skreślać tego serialu, ale
srodze się zawodzę póki co... Może w czasach swojej młodości był to serial innowacyjny, ale
teraz mam wrażenie, że straszliwie się zestarzał. Gra aktorów jest taka dziwna, nienaturalna i
sztywna. Ludzie dowiadują się o śmierci tej młodej dziewczyny i płaczą tak dziwnie, teatralnie,
nienaturalnie. Ojciec wchodzi do kostnicy i mówi "miała tylko 17 lat" nie z rozpaczą, ale tak
spokojnie jakby to obcy człowiek stwierdził z żalem, ale takim który go osobiście nie dotyka.
Reakcja uczniów w klasie jak wszedł policjant i gadał z nauczycielką. Przyjaciółka zaraz w płacz
a reszta... reszta siedzi. Nikt się nie zastanawia czemu ona płacze, nie ma nawet szumu
zamieszania. W dzisiejszych serialach takie detale są dużo lepiej dograne, wychodzą dużo
naturalniej. Mógłbym tak długo wymieniać, prawie każda scena ma coś w sobie sztywnego,
takiego jakby całe to miasteczko było udającą współczucie bandą socjopatów.
Spostrzegawczy jesteś, część z Twoich uwag ma potwierdzenie w fabule. Nie napiszę więcej, żeby nie spojlerować. Polecam oglądać dalej :)
"Twin Peaks" takie ma własnie być - przerysowane, karykaturalne, surrealistyczne. Jeżeli nie odpowiada Ci taka konwencja, oglądanie serialu będzie dla Ciebie męką, jednak zachęcam Cię, żebyś spróbował obejrzeć kolejne odcinki, gdyż cała historia jest zaskakująca i wielowymiarowa.
Na razie się nie poddaje. Może to duży kredyt zaufania dla reżysera, ale jednak ciągle po kilku odcinkach łudzę się, że ta gra aktorka jest przemyślana i zamierzona a nie po prostu i jedynie nie udana. Ostatecznie co by o niej nie mówić buduje napięcie, wzbudza niepokój, powoduje, że trudno mi zaufać jakiejkolwiek postaci będącej mieszkańcem miasteczka. Wszystkie są dla mnie dość dziwne i podejrzane. Jedne mniej inne bardziej, ale jednak zawsze trochę. Nie wykluczam, że wywołanie tego stanu jest zabiegiem celowym. Nie wykluczam też, jednak, że to czysty przypadek i fatalna gra aktorska. W końcu Ci aktorzy oszałamiających karier potem nie porobili a nie dzieje się to często po udziale w "kultowym" serialu. Najczęściej jednak kariera aktora po takim serialu rozkwita.
Też mnie strasznie to irytowało. Moim zdaniem po części to wina fatalnej obsady. Zobacz sobie jakie "kariery" porobili aktorzy, którzy grali w tym serialu. Pierwsze 4 odcinki dla mnie były straszną męką, potem przywykłem ale też pauzowałem, żeby trochę odpocząć po niektórych beznadziejnych scenach. Zmusiłem się żeby przejść przez całe 2 sezony z powodu wychwalania tego serialu przez wielu użytkowników jak i z racji wysokiej oceny. Fakt- historia ciekawa i wielowymiarowa ale... jest tyle rzeczy co się kupy nie trzymają, że po każdym odcinku chciałem robić listę żeby na koniec wypisać tu te nieścisłości. Po kilku odcinkach dałem sobie spokój bo bym tutaj napisał książkę a nie post:) O takich rzeczach jak np scena Coopera z Renaultem gdzie jest zbliżenie na Renaulta, który "zeruje" piwo a następnie jest oddalenie, panowie dalej rozmawiają, a piwka stoją do połowy pełne to nawet szkoda wspominać- tyle tego jest (po kilka w każdym odc).
Wątek chłopaka Donny (tego blondasa)... był sobie, chciał się zemścić z Bobbym i .....???? i nic! znika magicznie na 1,5 sezonu żeby się pojawić dopiero jak się w nim zakochuje Nadine. Jak dla mnie takie dziury, postaci, które nie wiadomo po co są, strasznie psują ogólny obraz tego serialu.
Z ciekawostek- w 2 odcinkach można zobaczyć Duchovnego oraz Heather Graham, którzy spotykają się ponownie po 25 latach na planie Californication jako Hank i Julia (rodzice Levona). Swoją drogą chyba jedyna ładna aktorka z Twin Peaks (a było ich multum- Donna, Shelly, Audrey), która teraz wygląda równie ładnie (a może i lepiej bo jakby troszkę schudła). To co niektóre aktorki z siebie zrobiły operacjami (czy tam botoksami) woła o pomstę do nieba.
Na swoją obronę napiszę, że uwielbiam seriale kryminalne, trillery i detektywistyczne i widziałem ich naprawdę sporo. Ten ma swój klimat ale czy zasługuje na taką ocenę i taki "kult"? Moim zdaniem jak najbardziej nie. Kolejnej części czyli prequalu "ogniu krocz ze mną" raczej nie będę oglądał. Pozdrawiam.
Tak swoją drogą, aktorka grająca Shelly Johnson też pojawia się w "Californication" - bodajże w drugim sezonie - jako dawna miłość Lew Ashby'ego :-) I wcale nie wygląda gorzej, niż Heather Graham ;-)
Co do rzeczy, których @kuuuba777 nie rozumie: Mike nie chciał się zemścić na Bobbym, tylko na Jamesie. I uważał, że to zrobił, kiedy Jamesowi podrzucono narkotyki (zrobił to dokładnie Bobby, ale "w imieniu swoim i Jamesa", jeśli mogę tak to ująć). Zresztą sam Mike niezbyt był skory do tego, żeby się mścić - ta chęć była widoczna raczej tylko przy Bobbym. A że odpuścił potem? Nic nadzwyczajnego.
Scena z Cooperem, Renault i kuflami - chyba jest wprowadzona jako błąd, nawet tutaj na filmwebie w ciekawostkach o serialu. Ale takich błahych spraw bym się nie czepiał - bo to drobiazg. A tych nie ustrzeże się chyba żaden film czy serial.
Co do samego serialu - to, co Wam się w nim nie podoba (gra aktorska czy zawiłe/niezrozumiałe części fabuły) jest czymś charakterystycznym dla twórczości Davida Lyncha. A z tym reżyserem jest właśnie tak: albo się go uwielbia, albo nie rozumie zachwytu nad jego filmami. Jeśli (powiedzmy przykładowo) "Zagubiona Autostrada", "Blue Velvet" czy "Mulholland Drive" nie przypadło Wam do gustu - to i "Twin Peaks" nie zrobi na Was dużego wrażenia. Na filmy Lyncha trzeba spojrzeć z nieco innej perspektywy - i z pewnością nie oczekiwać, że wszystko w nich będzie przedstawione tak, jakby było podane na tacy. Jego twórczość wymaga z pewnością wyobraźni, operowania symboliką (czasem myślenia abstrakcyjnego) i chęci dopowiedzenia tego, co nie jest powiedziane na ekranie. Jeśli tego z siebie nie dacie - to nie jest to serial dla Was ;-)
Nie "nie rozumiem" tylko ty źle przeczytałeś. Nie napisałem, ze Mike chce się zemścić NA bobbym tylko Z bobbym (oczywiste jest że mieli to zrobić razem NA JAMESIE). Owszem, może wykazywał mniejszy entuzjazm (ale nie zerowy) i pomysł z narkotykami może i dla niego była załatwieniem sprawy, ale wtedy już dawno nie pokazywał się w żadnej scenie! O to właśnie mi chodziło. Bohater nagle przestał się pojawiać bez żadnego wytłumaczenia.
Co do reszty, uważam, że każdy może mieć swoje zdanie. Oczywiście zawsze znajduje się grono zagorzałych fanów, którzy nie przyjmują do wiadomości żadnej krytyki i winą za "niezrozumienie" "nieczucie klimatu" obarczają ludzi, którzy dany film/serial krytykują. Uważają, że ktoś jest za głupi albo, tak jak ktoś niżej napisał, że ktoś jest ignorantem. Ja uważam wytaczanie takich argumentów za niesmaczne i dyskusja z kimś kto na wstępie cie obraża nie ma sensu. Mam nadzieję, ze ty nie należysz do tej grupy;)
Filmów, które wymieniłeś, niestety nie widziałem. Chociaż "Zagubiona autostrada" coś mi świta, że kiedyś widziałem w tv. Także ogólnie o twórczości Lyncha się nie mogę wypowiedzieć. Aczkolwiek jest dużo reżyserów, którzy mają swój dziwny styl. Choćby nawet na naszym lokalnym podwórku. Przykładem takiego "lajtowego" dziwaka jest moim zdaniem Koterski. W niektórych filmach odpływa bardziej w innych mniej. Ale np takie cuda jak "Szamanka" Żuławskiego albo "Trzy kolory" Kieślowskiego (oglądałem jeden, nie pamiętam który) to dla mnie odlot w przestworza i nie chodzi o to, że ja ich nie rozumiem. Ja uważam, że ci panowie sami nie wiedzą co nakręcili i to jest film na zasadzie "sam sobie ułóż w głowie odpowiedz o co tam mogło chodzić". No i ja właśnie jestem jedną z takich osób co uważa, że szukanie na siłę drugiego dna itp jest po prostu nadinterpretacją. Ale to już tylko moje osobiste zdanie:)
Ale ja w żadnym momencie nie obrażałem Ciebie :-) Chciałem po prostu wyjaśnić to, co - jak mi się wydawało - należało wyjaśnić. Nie nazywam Cię też zbyt głupim - nic takiego. Mówię tylko, że nie każdemu odpowiada taki rodzaj filmów. Taki, to znaczy "z założenia niedopowiedziany/dziwny/surrealistyczny". I to Lynch robi wyśmienicie. Gdybyś widział jeden lub kilka z tych filmów, które wymieniłem, to podałbym Ci multum przykładów rwanych i niewyjaśnionych wątków właśnie tam. Choć w sumie wtedy bym nie musiał - sam byś to widział. Skoro jednak nie widziałeś - nie będę sypał spoilerami. Jednak uwierz mi, że taki właśnie styl większej części twórczości Davida Lyncha.
Przykłady z rodzimej szkoły filmowej są dobre, ale jednak to nie w tym kierunku. Różnice są ogromne - stąd zalecam obejrzeć tamte filmy (plus ewentualnie "Inland Empire", ale ten film to już całkowita jazda po bandzie).
Wracając do Mike'a - tak, żeby zamknąć dyskusję: uznajmy, że po prostu był mało istotną postacią, dlatego na jakiś czas zniknął z "pola widzenia", ok? ;-)
PS Do ostatnich wątków w Twojej wypowiedzi: sam Lynch chyba mówił w wywiadach (nigdy nie chciał wyjaśniać fabuły własnych filmów), że każdy ma sobie je poukładać wedle własnego pojęcia - samemu zinterpretować, dopowiedzieć. Jeśli jednak uważasz, że nie ma to ładu i składu - proponuję przejrzeć interpretacje tego serialu, jego zakończenia i symboliki (powiedzmy interpretacja zakończenia przez pryzmat psychoanalizy Freuda) - trochę Ci to może ułoży, trochę pewnie namiesza, ale obiecuję: niewypite piwo Renault będzie najmniejszym z Twoich zmartwień ;-)
Pozdrawiam!
Cieszę się, że sprawiłem przyjemność, ale to nie dyskusja to prośba o nie wygłaszanie publiczne nonsensów. Oglądasz ekran i nie wiesz co widzisz. To żaden grzech, ale po co się tym jeszcze dzielić. Ja na przykład się nie znam na fizyce kwantowej i się na te tematy nie wypowiadam, nie chcę robić z siebie durnia ani zachęcać innych durniów co też nie będą się znali na fizyce kwantowej do zabierania głosu.
Widzisz i tu się różnicy od razu na samym starcie. Film to nie fizyka kwantowa i każdy może mieć głos w dyskusji ale nie o to mi chodziło. Mi chodziło o zaczynanie dyskusji od obrażania drugiej osoby. To najniższych lotów podejście do tematu i skoro tego nie widzisz to trudno, ja tutaj skończy udział w dyskusji z Tobą.
Głos może mieć każdy na każdy temat, tylko czy może czasami warto się zastanowić czy warto go zabierać. Może warto się czasem samemu przed sobą przyznać, że jest się jednak ignorantem? To jak w końcu Sandler nie jest geniuszem kina z niezwykłą ekspresją aktorską i gigantycznymi umiejętnościami?
Jak tego nie czujesz - to może zostaw. Bo jeszcze dołączysz do rzeszy ignorantów, którzy wypisują tutaj jakieś bzdury. Chcą udowodnić, że serial jest słaby, bo im się nie podobał. To nie jest podrzędne kino klasy b, które ma fanów i przeciwników. Jedni i drudzy mają po trochu racji, ponieważ z jednej strony takie filmy są kultowe, zapisały się trwale w kinematografii, ale z drugiej są po prostu słabe. W przypadku Twin Peaks, przeciwnicy nie mają żadnych argumentów. Tzn. Im się wydaje, że mają, ale mało kto chce z nimi polemizować. Zazwyczaj mijają się z celem jak Marek Krassus z panowaniem na wschodzie.
Nie traktuj tego osobiście. To uwaga tylko do tego co napisałeś. Ale to co napisałeś to cholernie dziecinna postawa. Nie hejtuje, nie troluje, wyrażam opinię i ma prawo mi się nie podobać. Mam prawo się dziwić. A Ty podchodzisz do tematu z nabożnym namaszczeniem jakby ten serial to jakaś świętość była. Serial ma sporo plusów, widzę je, ale ma też ogromny minus w postaci tej dziwnej gry aktorskiej. Może ona jest zamierzona, może to ma swój cel fabularny, może ludzie wtedy tak grali i nikt nie widział w tym nic złego a może... może gra aktorska faktycznie jest słaba i nie bez powodu serial miał tylko dwa sezony co? Ty nawet tego nie rozważasz, uważasz, że jest tylko jedna słuszna perspektywa i nikomu nie wolno nic powiedzieć. Śmieszy mnie taka postawa. Serial i tak zobaczę. Choćby po to by mieć odniesienie do tego co się wydarzy w nadchodzącym trzecim sezonie i porównać czy warsztat aktorski się cokolwiek poprawił. Myślę, że jeżeli jednak się nie poprawi to wielu fanom spadną klapki z oczu i pójdzie fala hejtu na trzeci sezon, że zbędny i wszystko popsuł.
Zabawne jest tu tylko to, że zaczynasz snuć osądy po obejrzeniu kilku odcinków. Nie będę wchodził w polemikę o fabule, bo otworzy się worek ze spoilerami. Teraz serial się nie podoba? Zobaczysz pod koniec. Lynch to nie Nolan. Do oglądania jego filmów trzeba mieć sprawny mózg. Tak samo jak w przypadku Jodorowsky'ego, Tarkowskiego czy Cronenberga. Stężenie ignorancji w twojej wypowiedzi jest godne podziwu. Jeszcze na koniec po tym festiwalu niewiedzy - dorzucasz przepowiednię przyszłości. Już pomijam fakt, że oczekujesz od nowego Twin Peaks poprawy (podobno) kiepskiego aktorstwa, którego celowości nie jesteś pewien. To już nawet pod śmieszność nie podchodzi. To jest głupie. Oklaski, ukłon, żegnam pana.
Gościu w tamtych czasach dwa sezony to chyba było max wiekszosc to były tasiemce typu domek na prerri typu kazdy odcinek o czym innym np porwali swiniaka freda .....Co do pisania o słąbej grze aktorskiej to bez komentarza,To że nie każdy zrobi kariere jak Hopkins czy Deniro o niczym nie świadczy...Serial też im do końca nie pomógł ponieważ kazdy kto tam grał już na zaawsze został z przypietą łatą tego co był w obsadzie twin peaks i cieżko pónieź z tego wyleźć patrz wszystkie seriale świata które zdobyły jakąś tam ppularność
Jak ktoś napisał ten serial ma być przerysowany i karykaturalny. A ta gra aktorska jest jednym z jego elementów. W dodatku ten serial, celowo przez Lyncha, jest bardzo mocno nasycony elementami oper mydlanych, które również się tego typu rzeczami charakteryzują. Obejrzyj najpierw CAŁY serial. Potem dyskutuj. To tak jak w połowie filmu przerwać jego oglądanie i zacząć go interpretować. No to chyba jakieś nieporozumienie, czyż nie?
Postaci w Twin Peaks to dziwadła. Wydarzenia są dziwne i rzeczy nie trzymają się kupy. Możesz lubić bycie krytykiem i ocenianie gry aktorskiej z analizą poszczególnych scen. Twin Peaks potrzebuje trochę wyrozumiałości, żeby nie powiedzieć naiwniactwa. Nie mówię tego, bo uważam, że ocena serialu na Filmwebie jest zaniżona, ale dlatego że z tego serialu można wyciągnąć dla siebie niesamowite pokłady przyjemności. Może aktorzy grali słabo, nie zwracałem uwagi, bo byłem zajęty przeżywaniem. Procent postaci jakie zapamiętałem z Twin Peaks wynosi 100. Polecam wyrozumiałość dla każdej rzeczy, z którą się spotykasz.
Oj jestem bardzo wyrozumiały. ;) Czy zjechałem cały serial czy jedynie zwróciłem uwagę, że jest w nim coś co nawet nie to, że mi się nie podoba, ale w dziwny sposób niepokoi i nie jasne dla mnie jest czy wywołanie tego niepokoju to kwestia przypadku i słabego warsztatu aktorskiego czy zamiar twórców. Część komentatorów mojego posta z góry to zrozumiała, część psychofanów serialu jednak poczuła się do żywego dotknięta i zaczęła mnie uciszać bo śmieć mieć wątpliwości na temat ich świętości. ;)