Pamiętam, kiedy to serial pojawił się po raz pierwszy na polskich ekranach, poźniej już nie miałem okazji go oglądać i nie zapamiętałem z niego prawie nic, poza klimatem, muzyką i ostatnią sceną przy lustrze, choć oczywiście niewiele z tego wtedy rozumiałem jako dziecko - dzięki telewizji własnie można to wszystko przeżyć jeszcze raz, przynajmniej początek, bo nie wyobrażam sobie czekać cały tydzień na kolejny odcinek i to jeszcze w środku sobotniej nocy, tak więc internet się przydał :-)
Pierwszy odcinek i od razu zaczałem przypominać sobie twarze postaci, czuć raz jeszcze ten klimat, połączenie sennej, spokojnej atmosfery z dziwnym niepokojem i ukrytym gdzieś głęboko szaleństwem, głównie dzięki muzyce i pięknym, ale zimnym, górskim krajobrazom. Po rozłożeniu odcinków na trzy dni przetrawiłem całość.
Najlepsza zdecydowanie wydała mi się pierwsza częśc serialu z wątkiem zabójstwa Laury, aż do rozwikłania jej sprawy. Najlepiej by było gdyby serial skończył się w tym miejscu, ale coż... Pieniążki jak zwykle górą, a tasiemiec rośnie. Gdyby koniec nastąpił w tym miejscu, serial byłby właściwie idealny, oczywiście gdyby wszystkie wątki jakoś logicznie dopiąć na ostatni guzik. Dalej już było coraz gorzej, o ile główny wątek drugiej części serialu z komicznym W.Earlem jeszce można było znieść, o tyle większość pobocznych to niestety tragedia...Ponownie "nastoletnia" Nadine oraz koleś-pretendent do ojcostwa dziecka Lucy plus głupkowaty funkcjonariusz Andy to (jak dla mnie) były typowy przykład tandetnego amerykańskiego humoru. Szczytem kiczu był natomiast wątek z "biednym" Jamesem Hurleyem i kobietą z zepsutym jaguarem - za coś takiego (w takim serialu) powinna być kara ciężkich przymusowych robót, ewentualnie wysoka grzywna. Bez tej wpadki (jeśli już mowa o kontynuacji po sprawie Laury) serial byłby jako całość znacznie lepszy i dałoby się go skrócić może o kilka zbędnych odcinków.
Nie będę się czepiać charakterystyki psychologicznej postaci i różnych nielogiczności fabuły bo to chyba zdarza się zawsze kiedy kolejne odcinki są wymyślane w trakcie kręcenia serialu (najlepszy przykład - miss twin peaks - ten wątek zapewne by nie powstał gdyby nie fakt, że publiczność w domach musiała się zauroczyć pięknymi dziewczynami z miasteczka). Nie było tu zresztą aż tak źle jak w wyżej wspomnianych motywach.
Ogromny plus to natomiast zakończenie - jak dla mnie rewelacyjne (choć oczywiście rzecz miała toczyć się dalej). Właśnie tego rodzaju emocji spodziewałem się więcej - dreszczyku związanego z Bobem a nie średniego polotu amerykańskiej komedii wszechobecnej w drugiej części serialu (pod względem połączenia thrillera/horroru z komedią zdecydowanie "Królestwo" Von Triera bije Twin Peaks na głowę).
Jako całość serial Twin Peaks to jednak zdecydowanie rzecz warta zobaczenia, muzyka to istne dzieło sztuki (warto posłuchać soundtracku jak również płyty Julee Cruise - Floating Into The Night), klimat też jedyny w swoim rodzaju, łatwo można zrozumieć jego natychmiastową "kultowość" - zapewne kiedyś do niego wrócę, i to szybciej niż za kolejne piętnaście lat. Żeby tylko nikomu nie przyszło do głowy kręcenie kolejnych odcinków... :-)
Rzeczywiście po odcniku, w którym ginie Leland twórcy serialu się trochę pogubili, ale rekompensatą za kilka słabych odcinków bez wątpienia jest ostatni "Poza życiem i śmiercią". Myślę, że po odkryciu kto zabił Laurę Palmer zbyt mało było elementów onirycznyh, scenarzyści powinni pociagnąć wątek BOBA, karła i olbrzyma znacznie bardziej. Natomiast co do humoru, to serial ten jak by nie patrzeć jest subtelną parafrazą, naigrywaniem się w wielu miejscach z samego siebie. Oczywiście mamy przegięcia np. wątek Jamesa i tej babki z zepsutym samochodem przyprawia o mdłości, żałośnie wyglada też scena, w której Windom i Leo w przebraniu krowy szprycują majora. Wątki wojny secesyjnej i Nadine - nastolatki też nie są trafione. Nie mniej jednak serial nie stracił swojego genialnego klimatu, dlatego zasłużył na miano kultowego, a jak już powiedziałem wszelkie wpadki wynagradza ostatni odcinek.
Nie ujawniaj szczegołów z pózniejszych odcinków!Człowieku tu są ludzie którzy tego nie widzieli i zajrzą!
no to jak nie chca znac wszystkiego to niech nie zagladaja, to chyba proste i logiczne, zreszta temat wskazuje na to ze wypowiedz jest o calym serialu...
Motyw Jamesa i kobiety z jaguarem - rzeczywiście żenujący:] ale wojna secesyjna i super silna Nadin rządzą! Wlasnie w tym tkwi wg. mnie urok tego serialu - jest w nim wszystko, taki filmowy bigosik:) thriller, dramat, sajens fikszyn, komedia. A co do królestwa - jeden z moich ulubionych seriali, jednak nie tak zabawny jak twin peaks - humor u triera wywołuje uśmiech u lyncha natomiast nieraz nie mogłam powstrzymać się od śmiechu:P Ale to już oczywiście zależy od rodzaju poczucia humoru widza:)
Mam pytanie.
O co dokładnie chodzi z tym Jamesem i kobietą z zepsutym jaguarem?
Z górzy dziękuję za odpowiedź.
Jeśli masz zamiar oglądać cały serial to zobaczysz. Ja tego wątku nie trawię, istna "moda na sukces". Nie wiem po jaką cholerę umieścili w serialu ten romans, który absolutnie nic nie wnosił a jak już powiedziałem przyprawiał o mdłości.
To jest jedyny "moment" serialu, który można określić mianem porażki totalnej (piszę to jako fan Miasteczka). Osoba, która wymyśliła ten "wątek", musiała wypalić jakieś nawiedzone zielsko rodem z lasów otaczających Twin Peaks czy cholera wie jakie inne g**no :D Tak czy inaczej, do końca życia będę się zastanawiał, jaki był sens umieszczenia "tego czegoś" w tym serialu.
Ludziska pomocy! Ja do tej pory nie czaje zakończenia,niech mi ktoś wytłumaczy!!!
Rozumiem, że Bob wziął duszę Dale'a za życie Annie, ale czy to ma jakieś głębsze znaczenie?
Dale śnił się już Laurze... czyżby to wszystko co się stało było zaplanowane wcześniej przez Boba, po prostu gubie się!
Chyba, że miał powstać kolejny sezon i sprawa miała być wyjaśniona? A jeśli tak to dlaczego nie powstał?
Za dużo pytań, zbyt mało odpowiedzi!
Miał powstać 3 sezon, ale telewizja ABC nie dała kasy, bo nieznacznie spadła oglądalność serialu w czasie 2 sezonu. Ostatnio pojawiły się głosu o nakręceniu dalszej części serialu, ale nie wyobrażam sobie tego. Po pierwsze wyszłaby z tego nędza, jak to zazwyczaj bywa z kontynuacjami, po drugie bez Franka Silvy na pewno wyszłaby nędza.