Nie biore pod uwage ksiazki, bo jej nie czytalam, oceniam jedynie serial, jednak nie ogladalam go uwaznie. Pierwsze dwa odcinki maja inny charakter niz reszta, w ktorej sie dowiadujemy, ze miasteczko zostalo stworzone aby podtrzymac gatunek ludzki i tak naprawde to wszystko jest dla ''dobra ludzkosci''. Dlaczego wiec pielegniarka, ktora jest niby w porzadku, na poczatku zachowuje sie w stosunku do Burke'a jak psychopatka przez duze P? Albo te samosady - jak publiczne podzynanie gardel ludziom, ktorzy ''mowili o przeszlosci'' ma sie do, chociazby, ksztaltowania mlodych umyslow, ktorym niby jako jedynym wyjawiana jest ''prawda''? Mam wrazenie, ze pierwsze dwa odcinki mialy miec nieco bardziej ''schizowy'' charakter, ale przez to nie trzymaja sie kpy. (?)
no bo jeżeli ludzie nie będą sie bać władzy to bedą uciekać a jeżeli bedą uciekać to poznają prawdę co w sumie i tak skończy sie śmiercia ale 1 a nie całej grupy B. A młodzi znają prawde bo są w stanie ją przyjąc nie to co dorośli.
W zasadzie większość widzów zwraca uwagę na naciągane wątki i motywy. Z socjologicznego i psychologicznego punktu widzenia publiczne egzekucje ludzi z XXI wieku są absurdem. Gdyby porywali gości z XIV wieku, można by to jeszcze jakoś uzasadnić.
Na pewno serial nie jest jakoś szczególnie głęboki, wnikliwy, mądry - niestety. Ale jest dość sprawnie zrealizowany. Może później opowieść bardziej będzie się trzymać kupy.