Książka i film to dwie różne sprawy, nie wolno tego nigdy porównywać. W przypadku książki to my jesteśmy reżyserami wydarzeń. Serial z kolei jest po prostu adaptacją serii Terrego Goodkinda. Adaptacja zakłada bowiem swobodę, a scenarzyści to dodają to odejmują, często pomijając istotne wątki, albo też nadmiernie rozbudowane. Na szczęście cykl Miecz Prawdy obejmuje 11 części i więcej nie wymyślą. Swoją drogą książka jest bez wątpienia wspaniała, lecz serial jest całkiem nieźle zrobiony. Nie wymagajmy zresztą też cudów. Uważam, że jest on warty uwagi, wciąga, wprost nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Rewelacyjna gra niewerbalna Richarda i świetne, sarkastyczne poczucie humoru Zeddicusa. No i oczywiście przepiękna sceneria Nowej Zelandii. Człowiek po prostu odpoczywa oglądając ten serial. Jednak książki nic nie zastąpi.