Serial w 2 sezonie jest inny - po prostu inny niż w sezonie 1 - i jest to i wada i zaleta.
Miałam takie wrażenie - że na 9 odcinków - pierwsze dwa odcinki miały klimat z 1 sezonu, dalej odcinki 3-6 to była zwyczajna nuda i na końcu odcinki 7-9 wskoczyły na dobry poziom.
Wszędzie tam, gdzie akcja dotyczyła Holdena i morderstw w Atlancie - był klimat, było ciężko, było można odczuwać dramat miasta, samotność Holdena, i napięcie - zwłaszcza - gdy aresztowano wiadomo kogo - na wiadomym moście.:)
To Holden jest i był głównym bohaterem tego serialu. Aktor jest znakomity - zwłaszcza gdy słucha przestępców, zwłaszcza, gdy gra samotność, zwłaszcza gdy zderza się głupotą, biurokracją, gdy nie może nikogo przekonać do swoich racji. Przenikające było - kiedy próbował tłumaczyć, że morderca jest czarny - bo tak wskazuje schemat, a wszyscy inni widzieli tylko kwestie rasowe. Holden było ponad to.
Bardzo też podobał mi się ten nowy czarnoskóry agent - facet, czytał, uczył się, rozumiał o wiele więcej niż Wendy czy Tench.
Pozostała część tego sezonu - z dziwnym związkiem Wendy na czele- to była przeraźliwa NUDA. I naprawdę nie chodzi mi o to, że to był związek lesbijski. W 1 sezonie Holden też miał przecież romans - i ok. Jakieś wątki z życia rodzinnego agentów są w porządku - ale u Holdena - jego związek wpisywał się w jego pracę, a jego rozmowy z dziewczyną - pozwalały go lepiej poznać - a Wendy - no cóż, poderwała barmankę, miała seks i to tyle.
Mam także mieszane uczucia co do wątku rodzinnego Billa Tencha - a mianowicie - jakie są szanse na to, że akurat agent FBI, który zajmuje się behawiorystyką i bada seryjnych morderców, akurat on adoptuje dziecko, które niemal dosłownie będzie pasować do schematu - seryjny morderca w młodości?:D Zbyt to karkołomne - jak na mój gust.
Przecież - u Billa - naprawdę o wiele większe wrażenie robiło - nie sprawa z jego dzieckiem - ale sprawa samotności jego żony!!! i kiedy wreszcie/NAGLE!!! go zostawiła - to po prostu było mocne - o wiele mocniejsze niż cała sprawa z małym seryjnym mordercą.
Nie mam natomiast zastrzeżeń do tego, że skupiono się na Atlancie - i w ten sposób ograniczono rozmowy z innymi seryjnymi mordercami. Rozmowa z Mansonem - choć to był tylko epizod, była fajna. Ciekawy jest też wątek tego seryjnego mordercy - który trwa już od sezonu 1 i pojawia się na początku każdego odcinka. Oby go w końcu złapali.
Czyli - na 3 sezon - więcej Holdena, więcej Holdena i zdecydowanie mniej Wendy!!
Zgadzam się co do Wendy, ja "wywaliłabym" też Grega, facet kompletnie się nie nadaje na profilera. Holdena mi było szkoda, bo wydaje mi się że traktują go trochę jak wariata, szczególnie Wendy, a potem też Bill, który zna go najdłużej i kompletnie nie rozumie, ta jego odzywka "weź sobie walium" mnie wkurzyła. Co do malego Briana (nie wiem czy dobrze zapamiętałam imię) to mam wrażenie, że chłopiec ma jakąś postać autyzmu, albo zespól aspergera i dlatego jest jaki jest, jakoś jak na razie mi się z seryjnym mordercą nie skojarzył. Ten seryjny morderca z "wstawek" to BTK. Trzeci sezon pewnie znów za dwa lata.
Dokładnie!!! To jak Wendy i Trench traktowali Holdena to był koszmar.
Holden przeżył załamanie, a ci nic, zero empatii, zero współczucia, tylko patrzą na niego z niechęcią.
A mały Brian to pewnie rzeczywiście autystyk. Ale z drugiej strony wziął udział w uduszeniu dziecka, wymyślił upozowanie trupa dziecka, nie odzywa się za wiele, a dużo obserwuje, nie ma więzi z ojcem, nie wiadomo co widział do 3 roku życia. Moim zdaniem jakieś tam zadatki na seryjnego mordercę ma.
Może masz rację, zobaczymy jak dalej "pociągną" ten wątek.
A co do mordercy z Atlanty to nie macie wrażenia, że zamieszany w nie był ktoś albo bardzo prominentny albo ktoś z policji? Dziwne że już od kilku morderstw nie rozpoczęto porządnego śledztwa, poginęły dowody nie tylko zdjęcia. Może Wayne Williams był tylko "pionkiem", pomagał w pozbywaniu się zwłok? Zresztą do dziś się do morderstw dzieci nie przyznaje.
To prawda że w tym wątku z Atlanty, w całym śledztwie widać luki. Nie wiadomo, kto zabrał zdjęcia. Nie wiadomo, dlaczego wcześniej nie wdrożono śledztwa. Ilość zabójstw wskazuje, że zabójców mogło być dwóch. Skoro Holden jest wzorowany na Douglasie, to jeszcze będzie miał przeboje z prasą i kto wie, czy to nie on wskazał zabójcę, bez konkretnych dowodów. Inna sprawa że seryjni mordercy nie zostawiają za wiele dowodów. I Douglas pewnie miał rację, wskazując Williamsa.
Czarnoskórzy mieszkańcy Atlanty do dziś nie wierzą, że to Williams. Stawiają na Ku-Klux -Klan, ale tego to już się pewnie nie dowiemy nigdy, za dużo czasu minęło.
Jeśli o mnie chodzi, to najbardziej interesujące w pierwszym sezonie były rozmowy ze skazanymi wraz z całą otoczką: przygotowanie przed i późniejsze analizy po wszystkim. W drugim było tego jak na lekarstwo, za to na pierwszy plan wysunięto wątki osobiste, które niewiele wniosły do fabuły. Mam też masę zastrzeżeń co do poczynań zawodowych wszystkich agentów FBI, policji czy w końcu pani psycholog, którzy zupełnie nie radzili sobie z wyznaczonymi zadaniami i zachowywali się jak banda amatorów.
Zgadzam się że rozmowy ze skazanymi w 1 sezonie były najlepsze.
Z drugiej strony było też jasne, że drugiego Kempera przecież nie znajdą i że Holden nie nawiąże drugiej tak dziwnej, chorej relacji:).
Uwazam, że fajnie pomyśleli, aby od teorii i szukania schematów przejść do praktyki, tj wykorzystania wiedzy w terenie. I w tym cała akcja w Atlancie miała swój sens. Dobrze pokazali też żmudnosc tej pracy.
I to prawda że wątki osobiste były nudne i nic nie wynosiły do fabuły.
Musieli udowodnić w praktyce, że profilowanie ma sens. Jednak w przypadku Altanty średnio to zadziałało, głównie dlatego, że Holden został stłamszony przez Billa, oraz biurokrację i politykę wielkiego miasta. Znacznie lepiej im poszło w I sezonie w małych miejscowościach, gdzie dla policji stanowili autorytety.
Spokojnie, myślę że jeśli serial doczeka się kolejnych sezonów, to i dostaniemy sprawy, które były rzeczywistym, pełnym sukcesem :)
Co do Wendy, cóż...zauważmy, że miała ona nieco inne podejście do wywiadów z mordercami. W końcu była bardzo niezadowolona, gdy chłopaki, a głównie Holden, nie trzymali się stworzonego przez nią scenariusza, tylko szli na żywioł. Lepiej idzie jej analiza w warunkach "laboratoryjnych", niż stawanie twarzą w twarz z "obiektami badań". Ona po prostu nie ma takich predyspozycji jak Holden, nie potrafi wytworzyć odpowiedniej "więzi", która by skłaniała morderców do wyznań o swoich czynach. Plus wydaję, mi się że to że jest kobietą, również nie pozostaje bez znaczenia...
Na plus, że na własnej skórze przekonała się, że w rozmowach z seryjnymi mordercami, nie da się tak po prostu lecieć z pytaniami ze skryptu, a oni będą grzecznie odpowiadali.
W przypadku tych przestępców, których przesłuchiwała, jej płeć nie miała znaczenia, bo nie skupiali oni swoich żądz na kobietach. Ale gdyby trafiła na takiego Kampera, to byłoby ciekawie :D
W sumie racja, zapomniałam o fakcie, że akurat rozmawiała z tymi, których ofiarami nie były kobiety.
Z pewnością :D
Masz rację :).
Ale nie wiadomo jak długo potrwa serial.
A chyba w latach 80 czy 90 mieli jakąś grupę, która miała złapać BTK. Może to będzie w 3 sezonie.
Gdyby nie mieli go złapać, to raczej ten wątek nie pojawiałby się tak regularnie.
Pewnie będą go próbowali złapać w ramach tej grupy z lat 80 - ale oczywiście przegrają.
To nie odcinki Zabójczych umysłów - gdzie w jednym odcinku łapali seryjnych:D.
Może jako że nie wiedzą ile sezonów dostaną, to sobie zostawiają taką otwartą furtkę.
Jest jeszcze jedna, ale za to bardzo ważna kwestia. Grupa Holdena zajmowała się profilowaniem i jej praca polega głównie na stworzeniu profilu mordercy, by ograniczyć możliwości i nie błądzić we mgle, gdy brakuje namacalnych dowodów. Jednak sam profil, nie gwarantuje złapania kogokolwiek, bo do tego potrzebne są już konkretne ślady/dowody. Nie znam historii BTK, ale możliwe, że FBI dzięki pracy behawiorystów faktycznie stworzyło jego zgodny z rzeczywistym profil, a że tak długo udawało mu się unikać schwytania, wynikło ze słabości pozostałych technik śledczych.
W latach 80 stworzono specjalny zespół, który próbował ustalić jego tożsamość (być może jeszcze pokażą to w serialu), ale skoro został złapany dopiero w 2005r. i to właściwie tylko dlatego, że niejako sam się dał złapać, to widocznie profil też niestety musiał być zbyt ubogi i ogólny, by ułatwić wskazanie tej konkretnej osoby.
Moim zdaniem 2 sezon jest momentami lepszy niż 1, to jak zaprojektowano ten scenariusz po prostu miażdży.
Holden. Nie rozumiem trochę tego zachwytu Holdenem. Ten sezon dobitnie pokazuje, jak bardzo dopasowuje podejrzanych do swoich teorii, a potem jak to niekoniecznie się styka. Był przekonany o tym, że przestępnca jest czarny, ale rozmowa z Billem pokazuje, że nie jest to takie zupełnie oczywiste i jest to cały czas tylko teoria. Doprowadza do znalezienia Wiliamsa i jasne jest wiele rzeczy, które pasuje, ale pozostaje dużo wątpliwości czy naprawdę to zrobił. W tamtych czasach badanie wkłókien, to było jakieś jasnowróżenie, a poza tym mamy poszlaki - czy wystarczające do skazania, pewnie nie, ale były takie a nie inne nastroje polityczne. Podoba mi się jak kreaują jego postać, jako takiego trochę nie umiejącego się odnaleźć wśród ludzi, trochę zbyt zapalanonego młodzika, przekonanego o swojej nieomylności. Ma wiele cech, które pokrywają się z seryjnymi mordercami, dlatego jego postać właśnie tka działa w tym kontekście.
Wendy jest rewelacyjna, chce jej więcej w następnym sezonie. Zresztą wiele na to wskazuje, najpierw Holden, teraz Bill, a potem Wendy. Ciekawa jest Wendy, która stara się odnaleźć siebie po dość specyficznym związku i jak z osoby uległej stara się stać dominującą, z różnymi skutkami. Również brakuje jej umiejętności w szczerej rozmowie i to wszystko doskonale styka się z wątkiem morderców i prowadzonych przez nią rozmów.
Na moją ulubioną postać awansuje jednak Bill. Jest bardzo empatyczny, wspierający, zna swoją robotę, ale też potrafi popełniać błędy. Wątek z synem jest naprawdę ciekawy - oczywiście, że zupełnie nieprawdopodobny, ale ciekawy i dopasowany pod względem tematyki, więc przymykam na to oko. Wszystkie sceny w domu Billa są pełne napięcia i trochę przerażające i tak wspaniale rezonuje z tym, z czym styka się w pracy.
Ogólnie w tym sezonie więcej się dzieje, zarówno o śledztwa jak i rozmowy, podobało mi się jak wszystko ładnie się ze sobą łączyło i wiązało. Podobała mi się akcja w atlancie, choć nieco brakowało mi różnorodności z pierwszej połowy sezonu, ale serial cały czas wybitny, więc aż tak bardzo się nie smucę.
Ja nie tyle lubię czy zachwycam się Holdenem, ale zauważam, że to on był pionierem, to on dał pomysł rozmów z więźniami, to on pierwszy dostrzegł schematy. Facet stworzył pomysł, a Wendy i Bill podpieli się pod to i teraz mają się za niewiadomo jak ważnych. Absolutnie nie zgadzam się ze Holden ma wiele cech wspólnych z seryjnymi mordercami. Fakt że umiał im współczuć, że umial z nimi rozmawiać odbił się na nim bardzo mocno, bo właśnie nie był jak oni.
Zwłaszcza wkurza mnie Bill, kiedy rozmawia z szychami o tym co robil Kemper, gdy przecież gdyby nie Holden, to tych rozmów by w ogóle nie było, a Kemper w ogóle by nie gadał z Billem.
Nie chodzi też o to, że umniejszam pracę Wendy czy Billa, ale ich sposób traktowania Holdena, jest poniżej poziomu i to tylko na poziomie kolezenstwa.
Bill nie jest empatyczny, nie jest wspierający. To zwykły facet, któremu trafiło się złote jajo i pomysl Holdena. Który zaniedbuje pracę dla rodziny i rodzinę dla pracy, bo jest za glupi, aby pojąć, że powinien z czegoś zrezygnować.
Ja lubię Wendy z 1 i2 sezonu i lubię jej postać. To świetna psycholog, twarda babeczka i kibicuję jej, aby udowodniła że jest lepsza niż agenci. Uważam jednak że jej wątek z barmanka jest nudny, glupi i strasznie się ciągnął.
"Ja nie tyle lubię czy zachwycam się Holdenem, ale zauważam, że to on był pionierem, to on dał pomysł rozmów z więźniami, to on pierwszy dostrzegł schematy. Facet stworzył pomysł, a Wendy i Bill podpieli się pod to i teraz mają się za niewiadomo jak ważnych. "
To nie Holden, a Bill był twórcą przedsięwzięcia i zaprosił Holdena do współpracy ;)
Bill nauczył Holdena wszystkiego co wie, Holden sam to mówi w pierwszym sezonie. Nie przeczę, że Holden jest kompetentny i ma dobrą intuicję, ale bywa też bardzo trudny. Gdyby nie Bill albo Wendy, nigdzie by nie zaszedł ze swoimi pomysłami, bo zwolnili by go 7 razy. Holden nie potrafi sprzedać swoich pomysłów, nie potrafi rozmawiać z ludźmi na stanowiskach i nie zna też naukowej metodologii tak jak Wendy by samemu zrobić to co robią w trójkę. Holden by chodził od mordercy do mordercy, dowiedziałby się mnóstwa pikatnych szczegółów i dorobił do tego teorię, w którą mało kto by uwierzył. Ten zespół działa właśnie dlatego, że każda z postaci jest dla niego esencjonalna, nie dali by rady bez siebie nawzajem, dlatego ten serial i trio tak działa ;)
Ten sezon był po prostu inny. Nadal trzymał w napięciu i obejrzałam na 2 razy (A oglądam naprawdę mało seriali). Może trochę przeszkadzało mi, że Atlanta zajęła 4 pełne odcinki i zabrakło miejsca na przesłuchania seryjnych morderców. Czytalam obie książki i chciałabym żeby też się na nich bardziej opierali. W drugiej książce John Douglas poświęca cały rozdział morderstwu Suzanne Collins która była żołnierką. Wydawało mi się, że nabrał do tego osobistego stosunku, chciał powiedzieć jak najwięcej. Chciałabym zobaczyć to w serialu.
Będę czekała na 3 sezon i naprawdę obawiam się, że to będą kolejne 2 lata.
Ja też będę czekała na 3 sezon.:):)
I zgadzam się że ten sezon jest inny. Po prostu żałuję że tak wiele czasu poświęcili romansowi Wendy, i małemu Brajanowi, a nie skupili się choćby na Susan Collins czy innych sprawach.
Na to jeszcze jest za wcześnie. Atlanta przetarła szlaki jeśli idzie o profilowanie w praktyce, więc nie dziwię się, że to ta sprawa poszła na pierwszy ogień. Też mam nadzieję, że w kolejnym sezonie poświęcą czas morderstwu Suzanne. Nie sposób nie zauważyć tego, że dla Douglasa to była wyjątkowa sprawa, skoro zdecydował się opisać ją dość dokładnie w swojej drugiej książce. Co mnie nie dziwi, bo czytając o tym, ciężko przejść wobec tego co spotkało tą dziewczynę i potem jej rodzinę, obojętnie.