Przede wszystkim coś "nie działa" w sferze dramaturgicznej. Po drugie, można mieć wątpliwości co do obsady dwóch głównych bohaterów. Po trzecie, zauważa się pewne psychologiczne nieścisłości.
Holden Ford (niezbyt dobrze napisana postać, ale też niezbyt dobrze zagrana przez Groffa) z jednej strony jest naiwnym, idealistycznym pryszczatym 14-latkiem, który powoli uczy się życia i zdobywa pierwszą dziewczynę, z drugiej strony jest negocjatorem FBI, wykładowcą w akademii FBI, a więc agentem z rzekomym już doświadczeniem, z trzeciej strony jest błyskotliwym manipulantem, który potrafi owinąć sobie wokół palca różnych kryminalistów, w tym inteligentniejszych od siebie, przebiegłych i wyrachowanych socjopatów.
Ta postać się po prostu kupy nie trzyma. Serial niby porusza aspekty psychologiczne, ale w tej materii w konstrukcji głównego bohatera poległ na całej linii.
Tematyka interesująca, klimacik czasem fajny, ale główną zaletą jest szukanie owego psychologicznego realizmu. Holden Ford się nie udał, ale kreacje Brittona (Kemper) i Andersona (Brudos) godne uwagi. Ponadto ciekawie zarysowane są w tym serialu relacje pomiędzy postaciami. W wielu serialach kryminalnych pomiędzy parą policjantów zawiązuje się wieź, przyjaźń, zrozumienie, zaufanie. Relacje mogą być pozornie szorstkie, ale generalnie są dość szablonowe i niespecjalnie ewoluują. Tutaj natomiast mamy relacje odarte z tego rodzaju infantylności. Postacie mają swoje humory, nastoje, wady, potrafią się w sobie zauroczyć, ale też sobą rozczarować, zmęczyć, irytować. Jak w życiu. Mamy miłostki, ale też rozstania. Mamy partnerstwo, ale też własne interesy i punkty widzenia. Nie mamy obligatoryjnej w serialach przyjaźni pomiędzy tymi "dobrymi", choć w połowie sezonu mogliśmy ulec złudzeniu, że Ford i Tench powielą serialowe schematy.
To mi się zdecydowanie podoba.
P.S. co do teorii, krążących na forach, że Holden Ford przerodzi się w seryjnego mordercę (i tym należy tłumaczyć dziwną manierę aktorską Groffa), to wątpię, bo nie pasuje do profilu. Jaka byłaby więc logika takiego "rozwinięcia" tej postaci? Owszem, teraz może czuć się zdradzony przez wszystkich, przez dziewczynę, przez kolegów z pracy, ale każdego z nas dotyka czasem uczucie rozczarowania, co nie oznacza od razu, że zabijamy ;) Twórcy serialu bardzo zdegradowali by tę opowieść, gdyby zrobili z agenta FBI zajmującego się seryjnymi mordercami psychola.
Co prawda różnie interpretuje się ostatnie spotkanie Forda z Kamperem, ale to i tak nie daje podstaw do aż takiego przerysowania postaci.