o co w nim chodziło?
Pod miłą fasadą kryje się robactwo.
Chciała dobrze, a wyszło jak zwykle. Taka prozaiczna namiastka tego, z czym będzie się zmagać podczas wizyty u jasnowłosej prokurator, która nie daje się przekonać, by nie wnosić o karę śmierci dla mordercy 12-letniej mażoretki.
Po prostu przekombinowana metafora nie dokońca wiadomo czego. Tak aby zbudować nastrój, a tak naprawde nie mająca sensu. Moze reżyser nie lubi kotów.