Dobrze wiemy, że powrót "Miodowych lat" jest niemożliwy z wielu powodów, ale dyskutując na ten temat zapominamy o jednym, być może najistotniejszym: ten serial jest cholernie niepoprawny politycznie.
Wyobrażacie sobie, jakie reakcje wzbudzałby dzisiaj serial komediowy, w którym główna bohaterka jest regularną kurą domową, mierzącą się z częstymi humorami męża i zakazem podjęcia pracy? Dla środowisk lewicowych to pewnie jak ilustracja niewolnictwa.
Co innego gdyby Karol Krawczyk był na łasce silnej i niezależnej żony, w końcu deprecjonowanie mężczyzn jest dzisiaj pożądane, wystarczy spojrzeć, jak zmienili się Kiepscy.
Cóż, dla mnie "Miodowe lata" tylko zyskały na wartości.