Jestem właśnie w trakcie oglądania odcinka 3247. Jakiż on pasjonujący!!! Deacon próbuje powiedzieć Amber że ją kocha, a wspaniały ojciec i kochający wierny mąż którego niedobra Morgan tak podstępnie go oszukała czyli Ridge przekonuje Taylor że to nie jego wina... Ten text: "Nigdy nie przestałem cię kochać, w głębi serca zawsze byłem ci wierny..." Jakież to romantyczne, jakie poetyckie! Czuję się doprawdy zauroczona tym Menem... O a teraz: "Pojadę za tobą choćby na koniec świata..."
Ech... Jedyna sensowna postać w tym wciągającym badziewiu to Deacon. Ale jemu też zbiera się na jakieś wyznania i wzniosłe mowy trwające kilka odcinków... Nie nie nie! Nie niszczcie jedynej intrygującej postaci tej megatelenoweli!
"Czy manipulacja tej złej kobiety ma przekreślić lata naszego szczęścia?" Brakuje tylko - Taylor to nie moja wina!!! To tamta głupia pani mnie zmusiła żebym cię zdradził.... Brzydka pani niedobra a fe!
"Przez wszystkie lata byłem ci coraz bardziej oddany..." OOOOCH...! jaki gorący pocałunek..!
O nie....:'-( koniec odcinka 3247. Jaka szkoda...
Czasami się zastanawiam czy dożyję końca tego czegoś. Jak myślicie? Dożyję???
A właśnie! Nie wydaje wam się że Brooke jest jakoś nieszczególnie zachwycona perspektywą Amber-synowej... Sama to chciała akceptacji ale ona ma jakieś swoje ale. Trochę mi szkoda tego SJa.. Może znajdziemy mu nową narzeczoną?
Najlepsza byłaby dla Sja Kimberly ale ona już zniknęła :( To może Stefa przyjdzie mu z pomocą?Może to pomoże jej trochę odmłodnieć
Aha i wątpię czy dożyjemy końca tej cudownej i porywającej telenoweli,no chyba że w którymś odcinku na Stefę i Erika spadnie bomba atomowa,Ridge zmieni się w mutanta i pożre Taylor a na końcu Brooke,Amber skoczy z wieżowca,Cj przeniesie się do konkurencyjnego Słonecznego Patrolu,a Rick pożyczy sprzęt od Chucka Norrisa i załatwi reżysera i scenarzystę serialu i będzie THE END :)