Nie przepadam za kryminałami, ale ten wciągnął mnie od samego początku. Na tle nudnych szwedzkich, angielskich, a zwłaszcza polskich badziewi - ten to kryminał genialny. Dodatkowy punkt za brak LGBT, feminizmu, antyrasizmu i podobnych głupot - co w produkcjach Netflixa jest rzadkością. Można? Można.
Zgadzam się w 100% i coraz chętniej sięgam po Azjatyckie produkcje właśnie ze względu na to, że nie są przepełnione żałosną papką w stylu: czarny wspaniały - biały zły, LGBT wspaniałe - hetero złe.
Znawca od siedmiu boleści, przeciętny, raczej marny kryminałek wychwala, bo pokazują tylko ludzi po Bożemu się bzykających, innych nie wolno pokazywać, bo panciu nie lubi i czarnych też panciu nie lubi, ale żółta może być.. Na dodatek wymienia państwa, które kręcą najlepsze kryminały, jako według niego beznadziejne… Matko, co za prostacki palant, zapewne z wiochy na wschodzie połlandii… Wzbieta na wymioty…
No i wyszła słoma z butów tęczowych zaćpanych "inteligentów"... :))))). Brawo, dzięki!
Ja kryminały lubię i bardzo zaskoczyły mnie wysokie oceny, ponieważ uważam, że serial jest bardzo przeciętny jako kryminał, słaby jako produkcja południowokoreańska, a już pojawiających się porównań z Ozark czy Breaking Bad kompletnie nie rozumiem, bo poza tym, że zwykły facet wplątuje się w poważny narkobiznes nie ma żadnych punktów wspólnych, a jakościowo dzieli je przepaść.
Do szwedzkich czy polskich kryminałów ten serial się nie umywa ;)