A to z tego względu, bynajmniej w moim odczuciu, że co sezon to inny poziom, po pierwsze fabularny - kwestia pomysłów na losy postaci, a po drugie, związany z tym, kto obecnie występuje w danym sezonie. Tak jak 1, 2 i 3 były świetne, definitywnie z uwagi na niesamowitego Nicka, który nie musiał wiele mówić, by było śmiesznie a ponadto wspaniałe dialogi, prosty angielski humor. Tak niestety już kolejne sezony to jakiś dramat. I kiedy już chciałam puścić w niepamięć ten serial, okazało się, że szykuje się 11 sezon, który bawi chyba jeszcze bardziej niż początkowe serie. I co tu wystawić takiej śmieszno-nijakiej mieszance?
Jak dla mnie wszystkie poza ostatnimi dwoma były bardzo zabawne (A owe dwa tylko niezłe)
Zgadzam sie, dla mnie sezon 10 i 11 to już powoli komediodramat a nie lekki serial komediowy jakim były poprzednie sezony, to już nie ten sam Ben, kiedyś bywał zgryźliwy ale zabawny a teraz to bywa już męczący i te wszystkie próby w sezonie 11 mające na celu pokazanie,że małżeństwo Harperów to zwyczajna pomyłka. Jak tak dalej pójdzie to chyba jednak najlepiej by było zakończyć ten serial i znaleźc partnerów dla Janey i Michaela no i Rogera.