1. Główna bohaterka - chłopczyca z piszczącym głosem, wielka "twardzielka", ostatnia sprawiedliwa... No zupełnie nie sposób jej kibicować...
2. Gliniarz z terroru - "playboy" od siedmiu boleści z furą za kilkaset tysięcy, którą chyba na loterii wygrał, bo na pewno nie kupił z pensji policyjnej. Scenarzysta chyba za bardzo wczuł się w "Bad Boys". Różnica jest taka, że Bad Boys to komedia, a "Morderczynie" miały być poważnym serialem... Pomijam już to, że traktował to auto jak służbowe i jeździł nim na akcje, haha.
3. No i teraz najlepsze - policjantka, która w godzinach pracy zajmuje się prywatnymi sprawami, olewa polecenia naczelnika i nikt nie jest w stanie wyciągnąć wobec niej konsekwencji, tylko jeszcze chwalą ją i klepią po ramieniu. Wyobrażacie być sobie np. architektem i w godzinach pracy (zakładając, że nie pracujecie na własną rękę) projektować dom dla siebie? Jeżeli tak wygląda praca w policji to cudownie.
4. Dwójka policjantów robi, co im się podoba, jeżdżą na akcje bez informowania kogokolwiek, strzelają do ludzi. Śmiech na sali.