Morderstwa w Åre zaczynają się całkiem obiecująco – Carla Sehn (Hanna Ahlander) idzie urlop, ale od razu wpada w wir śledztwa. Zdjęcia są naprawdę dobre, a klimat na początku ok. Niestety, z czasem coś zaczyna zgrzytać. Kardo Reazazi (Daniel Lindskog) wypada mało wiarygodnie – szczególnie scena, w której zostawia swoje dziecko, żeby zająć się sprawą. Na szczęście końcówka drugiej części ma niezły moment, kiedy Cardo ignoruje telefon od Karli Sechn – daje to trochę oddechu i nie robi z niego kompletnej ofiary losu. Ale mimo wszystko, całość mnie nie przekonała. Za dużo zbędnych zbliżeń na twarz Carli, muzyka nijaka (praktycznie jej nie zauważyłem), a bohaterowie nie wzbudzili żadnej sympatii. Raczej nie polecam – przeciętny serial, który nie zachęca do kontynuacji.