Chyba do komputera scenarzysty, reżysera i całego tałatajstwa odpowiedzialnego za ten serial włamał się haker i przerobił to wszystko w jeden wielki absurd.
Pracownicy firmy zajmującej się bezpieczeństwem IT nie wiedzą co to rootkit, kradzież tożsamości itd., a dostają zlecenie od największej korporacji na świecie (teeth)
Elliot chodzi do terapeutki, która nie potrafi się zorientować, że facet jest ćpunem. Fachura z niej, życzę dalszych sukcesów w zawodzie. Sam Elliot jest hipokrytą, zrzędzi, że ten świat poprzez fejsbuki, twity, świty jest płytki, relacje ludzkie zanikają, a na podstawie tych właśnie serwisów/usług wyrabia sobie opinie o ludziach. Ba, każdy starszy osobnik to idiota, który nie ma pojęcia o swojej pracy, da sobie wszystko wmówić przez ćpuna "introwertyka". Cult of youth - brakuje jeszcze tego cytatu od JPII "„Wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłością świata”. Elliot, taki łebski gość, nie chce hackować, bo może komuś zrobić krzywdę, odchodzi z "fsociety", a po chwili wraca i twierdzi, że zna sposób, jak zrobić to bez strat w ludziach. Mimo, że nic się właściwie nie wydarzyło, nie było sceny gdzie doznał olśnienia. To po co wtedy odmówił? Nie mógł się zastanowić i opracować plan, tak by nikt nie ucierpiał? Czemu OIlie nie idzie do Elliota z problemem włamania się do jego komputera i szantażem tylko mówi otwarcie o tym swojej dziewczynie, która też jest ciemna w te klocki raczej i jeszcze bardziej komplikuje sobie sprawę?
Skoro hakerzy to "prawdziwie wolni ludzie", co robi tam muzułmanka w hijabie? "Robię floody dla Allaha?
Dialogi - Tyrell robi odwierty w tyłku jakiegoś faceta. Ten po zakończonej pracy mówi "jesteś dziwnym stworzeniem", a Tyrell "nie, jestem biznesmenem." Eheeeee? Jakaś rewolucja międzygatunkowa?
Pretensjonalne myśli Elliota, pełne mądrości dla osób, które walczą właśnie z trądzikiem. Nie chcę nawet negować samych stwierdzeń, ale to jak to jest serwowane. Nasz gagatek próbuje się dostać do łazienki i ma rozkminę, że on jest hakerem, takim no gościem od komputerów, cyferek, a teraz on grzebie w zamku, to jest namacalne, słyszy to, czuje, ALE FAJNE UCZUCIE! Ma bogate wnętrze, prawda? Oczywiście musiały go spotkać same nieszczęścia, ojciec umiera na białaczkę przez złe korpo, wypycha go z okna w akcie złości, nie rozmawia z nim do momentu śmierci. Tutorial powstania informatyka.
Serial jest słaby, choć sam pomysł pierwotnie wydawał się ciekawy. "Klisza" niestety wszystko zdzierży, a ludzki mózg nie.
Przepraszam za swoją bezpośredniość, ale bełkotem jest Twój post, nie zaś serial.
> Pracownicy firmy zajmującej się bezpieczeństwem IT nie wiedzą co to rootkit, kradzież tożsamości itd., a dostają zlecenie od największej korporacji na świecie (teeth)
- Nie jestem w stanie się odnieść bez konkretnego przykładu.
>Elliot chodzi do terapeutki, która nie potrafi się zorientować, że facet jest ćpunem. Fachura z niej, życzę dalszych sukcesów w zawodzie.
- A nie ma na świecie złych terapeutów? Czemu ma to być absurdem?
>Elliot jest hipokrytą, zrzędzi, że ten świat poprzez fejsbuki, twity, świty jest płytki, relacje ludzkie zanikają, a na podstawie tych właśnie serwisów/usług wyrabia sobie opinie o ludziach.
- Rozróżnij, proszę, utrzymywanie z kimś relacji, a zbieranie informacji o kimś. Elliot utrzymuje relacje z Angelą, z Sheilą, ale przecież nie będzie zaprzyjaźniał się z pedofilem, żeby przypadkiem nie wyrobić sobie błędnej opinii, litości...
> Ba, każdy starszy osobnik to idiota, który nie ma pojęcia o swojej pracy, da sobie wszystko wmówić przez ćpuna "introwertyka". Cult of youth - brakuje jeszcze tego cytatu od JPII "„Wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłością świata”.
- ??? Proszę o przykład, bo kompletnie nie wiem, o co chodzi.
> Elliot, taki łebski gość, nie chce hackować, bo może komuś zrobić krzywdę, odchodzi z "fsociety", a po chwili wraca i twierdzi, że zna sposób, jak zrobić to bez strat w ludziach. Mimo, że nic się właściwie nie wydarzyło, nie było sceny gdzie doznał olśnienia. To po co wtedy odmówił? Nie mógł się zastanowić i opracować plan, tak by nikt nie ucierpiał?
- Nie pamiętam już dokładnie jak to było (1 sezon wyszedł rok temu), ale swoją drogą czy zawsze w filmach/serialach musi być ten moment, gdy zapala się żarówka i bohater nagle dostaje olśnienia? To jest dla mnie bardziej absurdalne niż po prostu przemyślenie w spokoju czegoś. Nie rozumiem w ogóle tego argumentu.
> Czemu OIlie nie idzie do Elliota z problemem włamania się do jego komputera i szantażem tylko mówi otwarcie o tym swojej dziewczynie, która też jest ciemna w te klocki raczej i jeszcze bardziej komplikuje sobie sprawę?
- Po pierwsze: nie wiem czy zauważyłeś, ale Elliot raczej nie pałał sympatią do Olliego. Po drugie, mleko się już rozlało, wyciekły filmiki nagiej Angeli, maile od kochanki, co Elliot tak właściwie mógł zrobić? Dlatego nie dziwię się Olliemu, że zwrócił się do swojej dziewczyny, zwłaszcza, że to jej bezpośrednio dotyczyło.
> Skoro hakerzy to "prawdziwie wolni ludzie", co robi tam muzułmanka w hijabie? "Robię floody dla Allaha?
- ??? Już nie przesadzajmy, nie każdy muzułmanin to fanatyk.
>Dialogi - Tyrell robi odwierty w tyłku jakiegoś faceta. Ten po zakończonej pracy mówi "jesteś dziwnym stworzeniem", a Tyrell "nie, jestem biznesmenem." Eheeeee? Jakaś rewolucja międzygatunkowa?
- Naprawdę tego nie rozumiesz? Także tłumaczę: "Nie, jestem biznesmenem" = "Może Ci się wydawać dziwne to, że mam żonę, a mimo tego właśnie rozkosznie kopulowaliśmy, ale jestem biznesmenem i miałem w tym swój interes - ja tego nie uważam za dziwne"
> Nasz gagatek próbuje się dostać do łazienki i ma rozkminę, że on jest hakerem, takim no gościem od komputerów, cyferek, a teraz on grzebie w zamku, to jest namacalne, słyszy to, czuje, ALE FAJNE UCZUCIE! Ma bogate wnętrze, prawda?
- A ja uwielbiam to, w jaki sposób to jest przekazywane widzowi. Pozwól, że sparafrazuję: To, że twoja wrażliwość mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni.
> Oczywiście musiały go spotkać same nieszczęścia, ojciec umiera na białaczkę przez złe korpo, wypycha go z okna w akcie złości, nie rozmawia z nim do momentu śmierci. Tutorial powstania informatyka.
- Tutorial powstania informatyka to raczej to, że dzieciak z bardzo wysokim IQ odkrywa, że może wejść "głębiej" w coś, odkryć mechanizm działania, a potem zmodyfikować go według własnych upodobań. Co go strasznie kręci.
Radzę oglądać uważniej.
Obejrzałem pierwsze trzy odcinki, gdybym dalej oglądał, dostał byś więcej przykładów absurdu tego serialu. W pierwszym odcinku pojawia się atak na Allsafe i ta blondynka nie ma pojęcia co to rootkit, gdy kminili jak mogło dojść do ataku. Ollie pyta Angelę co to kradzież tożsamości, jak ona mówi o konsekwencjach włamania się do jego komputera. Masz przykłady, to jest banda dyletantów, a nie pracowników IT. To jest logika tego serialu.
Czemu nie mówi Elliotowi? Przecież lepiej powiedzieć kolesiowi, który trochę nie lub, a nawet uratował firmę przed grupą hakerską, więc musi być dobry? Nie... Lepiej powiedzieć wszystko dziewczynie, całą swoją zdradę, a ona nie wie co to rootkit.
Gdzie napisałem, że ta muzułmanka to fanatyczka? Nie pasuje mi zwyczajnie profil ludzi, którzy są przedstawiani w fsociety jako ostoje "swobody myśli i decyzji", a kobieta nosi hijab więc musi być wierząca, szanować tradycję. Kolejny brak logiki.
Dalej. Mr. Robot stawia mu pytanie czy pomoże w ataku, odmawia, idzie do dilerki, sytuacja z jej "chłopakiem" i bach. Facet wie już zrobić włam, bez nieszkodzenia nikomu. Ponawiam pytanie, czemu nie pomyślał od razu, że można tak zrobić tylko wyszedł z fsociety? Przecież jest inteligentny i dobry w te klocki. Tylko po to, by kolejna scena mogła powstać, nic więcej. Nie ma w tym żadnego ciągu przyczynowo skutkowego. Zarzut - bezmyślne prowadzenie akcji.
Wrażliwość? Człowieku, każdy miewa takie myśli, ale u niego są właśnie tylko takie, płytkie jak kałuże po deszczu na asfalcie. To serial skrojony dla osób niedojrzałych, szukających ujścia w swoim "buncie" dzieciaków. Tu nie ma nic z psychologii czy poważnej tematyki.
A zsyłanie wszystkich nieszczęść na Elliota jest przeciąganiem struny dobrego smaku, takie ekstremum. Bardzo mało prawdopodobne, przez co nie chcę mi się z nim jeszcze bardziej utożsamiać. Nie jest problemem, że jest koleś nieszczęśliwym introwertykiem, ale to ja stereotypowo go przedstawiono.
Dałeś 10, ok. Rozumiem, że nie widziałem, wszystkiego, pewne rzeczy mogą ulec zmianie. Jednak podane przeze mnie przykłady wyraźnie wskazują, że z tym tworem nie jest, aż tak dobrze by dostał 10.
"Elliot chodzi do terapeutki, która nie potrafi się zorientować, że facet jest ćpunem"- Terapeutka cały czas wiedziała że Eliot jest ćpunem i było to wyjaśnione jeszcze w pierwszym sezonie widać nie oglądałeś uważnie bo padła kwestia uzależnienia Elliota od morfiny i innych "leków". Ogółem mam wrażenie że pisałeś ten komentarz na tzw. "jednym wdechu" tzn. nie zastanawiałeś się zbytnio co piszesz i do czego ogółem zmierzasz.
Prawda jest taka, ze Elliot sam przyznal sie terapeutce ze bierze morfine, i to dopiero jak lezal w szitalu, wtedy Krista zapytala dlaczego nie zgodzil sie na pelne badanie na obecnosc toksyn. Zgodze sie wiec, ze sama nie zauwazyla ze jej pacjent jest uzalezniony.
Przebrnelam przez caly sezon 1, utknelam na 3 odcinku sezonu 2. W zasadzie zgadzam sie z kolega ze serial to troche "belkot".
Zapowiadalo sie fajnie, mamy chlopaka ktory jest introwertykiem, uzaleznionym od morfiny geniuszem ktory nie radzi sobie w sytuacjach spolecznych i nie potrafi komunikowac uczuc. Potrafi za to hackowac, wiec to jest jego sposob na poznawanie ludzi, widzimy jego zmagania i proby bycia "normalnych". Przy okazji chlopaka niesie idea i potrzeba wywolania rewolucji - taki jego manifest na niezgode z panujacym porzadkiem swiata. O ile w 1 sezonie ma to jeszcze rece i nogi, o tyle pod koniec sezonu jaki i na poczatku 2 historia sie kompletnie rozjezdza.
Postaci staja sie niespojne, tak jakby scenarzysci wyrzucili szkice charakteru bohaterow i postanowili improwizowac, nic do siebie nie pasuje, dzieja sie rzeczy, jak chociazby rzekoma rewolucja ktorej finalnie dokonal Elliot, a ktora nie jest pokazana.
Z serialu o hakerach, mlodych gniewnych ktorzy swoj talent i zachwiane emocje chca przekuc w cos wielkiego robi sie zlepek niestabilnych emocjonalnie psychopatow, ktorzy glownie stwarzaja niebezpieczenstwo dla siebie i otoczenia.
Sam Elliot z tego poszukujacego chlopaka, ktory zdaje sobie sprawe ze swoich problemow ( swietnie przedstawione w pierwszym odcinku kiedy zostal zaproszony na urodziny Angeli), staje sie nagle przypadkiem klinicznym. Rzekomo superinteligetny hacker ktory wywraca swiat do gory nogami, a my mamy pokazanego Elliota ktory nie potrafi sobie przypomniec co robil wczoraj wieczorem.
Szkoda, zaczelo sie fajnie, ale historia sie rozjechala, tak jakby tworcy nie liczyli na sukces serialu i nie obmyslili calej historii, a pozniej w ferworze chcieli zrobic cos tak super ze przekombinowali, a wystarczylo sie trzymac pierwonego pomyslu.
Plus za muzyke, trafione w 10.