Pełno absurdów w tym odcinku rodem z CSI Kryminalne Zagadki Miami, które spaczyły mi oglądanie. Wbijają sobie do firmy, potem drukują odcisk palca. Żadna drukarka nie jest w stanie 1:1 odwzorować takiej ilości szczegółów jakie posiada odcisk palca, a oni to sobie drukują i potem wykorzystują w skanerze. Nie wspomnę o tym, że cały bloczek wydrukowali w 2 minuty? Potem w serwerowni Elliot patrzy przez kogo została zaprojektowana infrastruktura i jakby nigdy nic wchodzi sobie na legalu do BMS'u i wyłącza światło... Nie wspomnę o tym, że w BMS'ach Data Centre nie ma możliwości kontrolowania światłem. Mało tego jakby to wyłączył to za kilka sekund włączyłyby się generatory, a tu nic takiego się nie dzieje. Sceny pościgu! To po prostu majstersztyk głupoty. Raz Elliot kuleje, potem nie kuleje, żeby później znów kuleć. Raz policjanci są dwa kroki za nim, raz 200 metrów za nim. Chyba, że to był pstryczek w nos widzów w porównaniu do Szklanej Pułapki, która oglądali ochroniarze, ale ja tego nie kupuje. Może i odcinek trzyma w napięciu, ale takie akcje nierealne po prostu odbierają radość z oglądania.
wydaje mi się, że to taka konwencja (każdy odcinek jest nakręcony w innej, był horror, dramat teatralny, amerykańska komedia szkolna, etc., a tutaj jest parodia filmu kryminalnego (mnie to bardziej przypomniało Prison Break i chyba o to bardziej chodziło, uśmiałem się))
A pod tym kątem nie spojrzałem. Też ciekawa interpretacja, to trochę zmienia postać rzeczy.