Nie przeszkadza mi odgrzewany temat. Nie przeszkadza mi brak oryginalności rozwiązań. Przeszkadza mi brak napięcia. Dość podobny (jednak znacznie bardziej kreatywny) „Sobowtór” z Simmonsem potrafił powoli rozbudzać napięcie i je utrzymywać. No i tam się działo! Dark Matter snuje się ilustracyjnie i beznamiętnie od jednego plot twistu do drugiego. Właściwie w jednostajnym tempie. A gdy nawet dochodzi do spiętrzenia, rozgrywane jest jakoś tak „bokiem”, kończy się zanim zacznie. Nie jest to zły serial. Ma świetną obsadę, Connelly jest przepiękna. A jednak czegoś brakuje. Płynności, polotu, wyrazistości. Sprawny, nic więcej.