1. Położyli nacisk na to jak coś jest mówione, nie tylko co. Mam poczucie że mniej lub bardziej było to reżyserowane.
2. Na razie Diddy nie został skazany (o ile mi wiadomo).
3. Skoro nie został skazany, ale już go skazali w dokumencie to niewykluczone, że dokument ma wywierać nacisk na opinię publiczną, ew. ławę przysięgłych itd.
4. Połowę miniserialu wypowiadają się dziennikarki ewidentnie pragnące ogrzać się w ciepełku tego zamieszania, opowiadające co było, choć nie brały udziału.
5. Gdyby Cassie nie wytoczyłaby pozwu, nie byłoby innych oskarżeń, tymczasem posypały się lawinowo i niewiadomo ilu naciągaczy chce się nachapać.
6. Oliwka? - może lubi zapasy w oliwce.
7. Wcale bym się nie zdziwił gdyby się okazało że po prostu komuś przestał być wygodny, komuś nadepnął na odcisk i stąd ambaras.
8. Wypowiadający się ludzie z otoczenia Diddiego latami w tym tkwili, co też poddaje w wątpliwość ich wyznania.
9. Nie zauważyłem jednego dowodu na to, by Diddy organizował orgietki. Jest jedynie nagranie z hotelu jak leje Cassie. Może kwestie prawne blokują możliwość przedstawiania dowodów? Może dziennikarze z Rolling Stone są słabymi dziennikarzami śledczymi? Może większość oskarżeń jest wyssana z palca?
Nie twierdzę, że jest niewinny, chcę jedynie podkreślić, że łatwo jest oceniać coś po pozorach, bo ktoś coś powiedział. Sam się w życiu naciąłem na to kilka razy, że byłem łatwowierny. Być może Diddy dostanie uczciwy wyrok po uczciwej sprawie, choć wcale tak być nie musi.