Fakt, że to bajka, ale widziałem poważne filmy i seriale, które były znacznie bardziej czarno-białe i schematyczne niż muminki. A już to, że piosenka końcowoa i początkowa nawet przyjemnie mi w głowie szumi (przy mojej reakcji bersekera na "Bob budowniczy za.." ... ARGH!!! KILL!!!)... Tylko trochę boję się zawodu - podobnei z "Moim sąsiadem Totoro" - nie wiem, czy taka dawka optymizmu i dziecinności przebije się przez umysł dostosowany do Death Note'a, Dr. House'a, LOTR czy filmów Satoshi Kon'a.
Chyba warto spróbować. Ja też jestem raczej miłośnikiem bardziej ambitnych filmów a niedawno obejrzałem Piękną i Bestię. Jednak sentyment z dzieciństwa robi swoje. I, choć było to miesiąc temu, to piosenki były takimi wiercimózgami, że do dziś sobie je nucę przy goleniu :)
Mojego sąsiada Totoro jeszcze nie oglądałem, ale znając talent Miyazakiego na pewno jest to piękny film.