skoro robili to w Japoni to jak muminki nie miały być shizo
przypominam że to z tamtąd wywodzi się "ring" "klątwa" a to nie są horrory
krwawe al za to robią niezłe urazy w psychice tak jak muminki
pozdro
To chyba dobrze ze Muminki są "shizo"... Przynajmniej nie było nudno, jak np. w Kubusiu Puchatku. Ale nie zgadzam się, że to dlatego, że Japończycy robili tą bajkę, ma ona tak mroczny klimat. Książka tez była w niektórych momentach shizoklimatyczna...
No nie, ja oglądałam "Przygody Bosco", które też powstały w Japonii, a żadnego urazu w psychice nie mam. Już Japończycy potrafią zrobić klimat w swoich produkcjach, zawsze tam coś się dzieje. ;)
Japońskie filmy mają to do siebie że mają specyficzną oprawę dźwiękową, w tym przypadku jest podobnie. Pamiętam, że najbardziej w Muminkach przerażała mnie właśnie muzyka. Jak tylko się pojawiała to łapałam za pilot i wyciszałam głos. Za to Bukę bardzo lubiłam- zawsze miałam ochotę ją przytulić bo była wiecznie smutna :P
Jeśli chodzi o muzykę, to mnie najbardziej podobały się te dźwięki elektrycznej gitary i keyboardu. Zawsze mnie elektryzowały. ;)
Też się bałem tej muzyki towarzyszącej zapowiedzi pojawienia się Buki ("Topik i Topcia"), pojawieniu się statku widmo ("Wyprawa do latarni morskiej"), odkryciu przez Muminka, w co się zmienił przez czarodziejski kapelusz ("Wiosna w dolinie Muminków") itd. Ta muzyka przerażała mnie na śmierć. Niepokojąca była też muzyczka hatifnatów i same hatifnaty. Buki się bałem, zwłaszcza podczas pierwszego pojawienia i wtedy, gdy Muminek miał koszmar senny o goniącej go Buce ("tajemnicza walizka"). Odcinek o wampirze też był straszny - ten koszmar Ryjka. Brrrrr...
Buki bałem się przez dwa pierwsze odcinki, w których się pojawiła. Potem Buka przestała mi się wydawać taka straszna. Ale serial Muminki nadal wydawał mi się horrorem. I wydaje się do dziś.
Kiedy napisałam, że te dźwięki mnie elektryzowały, to nie miałam na myśli tego, iż się ich bałam, tylko to, że mi się podobały i że je bardzo lubiłam. Ta muzyka tworzyła klimat takiej tajemniczości i po trosze tej grozy, która ogarniała widzów w wymienionych przez szanownego użytkownika momentach. Twórcy muzyki potrafili zastosować odpowiednie dźwięki w poszczególnych scenach. Tylko zastanawiam się, czyja to była wokaliza rozpoczynająca, na przykład, odcinek "Co wybucha w nocy?". To brzmi, jakby jakaś kobieta nuciła tę melodię. :)