nie wiedzą co tracą.
W inną stronę niż Ghibli, w inną niż kocia zupa, a jednak niesamowicie. Jak te etiudy mają się do zwyczajnych bajek dla chłopców? A obydwie opcje się określa mianem anime.
To tak jak zarówno 8 i 1/2 jak i najnowsza komedia z Karolakiem określone są mianem filmu.
No i też dlatego pojawiają się głosy, że to chłam, ktoś szuka robotów i strzelanin, a znajduje coś takiego.
Też nie każdemu anime musi kojarzyć się z bajkami dla chłopców. Myślę, że jeśli ktoś interesuje się tym choć trochę ten wie, że anime to bardzo pojemne określenie, właściwie każda grupa wiekowa (czy jakakolwiek) znalazłaby coś dla siebie. Ale fakt, spotkałam się z opinią, że to "chińskie bajeczki"...