PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=868019}

My, dzieci z dworca Zoo

Wir Kinder vom Bahnhof Zoo
5,4 4 743
oceny
5,4 10 1 4743
3,5 2
oceny krytyków
My, dzieci z dworca Zoo
powrót do forum serialu My, dzieci z dworca Zoo

Kiepski

ocenił(a) serial na 3

Annette Hess, która odpowiadała za scenariusz mówiła, że "nie chcieli robić remake filmu ani serialu o rynku narkotykowym lat 70 tylko wykorzystać uniwersalne wątki i ukazać je współcześnie". Ale w takim razie, po co robić ekranizację książki, z której zostawia się jedynie niektóre imiona bohaterów i tytuł? Moim zdaniem należało zrobić serial, w ogóle niepowiązany z książką o uzależnionej młodzieży XXI wieku. Wtedy to miałoby sens i byłoby przekonujące. Bo do kogo jest skierowany ten serial? Z tego co mówią twórcy, miał pełnić funkcję dydaktyczną, być ostrzeżeniem. Ale przed czym? Problemy, z którymi borykali się bohaterzy reportażu nie są uniwersalne. Ten temat się zestarzał. Współczesne dzieciaki nie szprycują się heroiną, a innymi narkotykami, mają też inne problemy niż nastolatkowie w latach 70.

Zresztą mnie nie przekonują te postaci z serialu (poza Stellą). Nie czuć tej beznadziei i nudy, która popchnęły bohaterów do zażywania narkotyków. W ogóle nie zarejestrowałam tego momentu, kiedy zaczęli brać, a przecież na tym koncentruje się fabuła. Uważam też, że uzależnienie i jego skutki nie zostały, ukazane jako coś strasznego. Niby nałóg niszczy życia bohaterów, ale nie czuć tego ani nie widać. Brakuje mi dramatyzmu.

Nie przekonują mnie również relacje bohaterów. Niby się przyjaźnią, ale tej więzi nie widać. W dodatku dialogi, które wymieniają ze sobą, nic nie wnoszą do historii. Takie lanie wody. Nikt by nie zauważył jakby wcale ze sobą nie rozmawiali. Wątek miłości Christine i Detlefa (Benno) to kolejny koszmar. Pojawia się nagle, trochę jakby z d*** i gdyby nie fakt, że z książki wiemy, iż tych dwoje ma się ku sobie, to w życiu byśmy na to nie wpadli.

Nie trafia do mnie też wykorzystanie współczesnej muzyki i scenografii, a przy tym trzymanie się wątku Bowiego. Zresztą scena w samolocie to jakieś kuriozum.
Problem stanowi też obsada. Rodzice Christine wyglądają jak jej rówieśnicy, a męską część obsady można wziąć za rodzeństwo.

astrid_broxx

Również miałam duży problem z ojcem Christine, w pierwszym odcinku myślałam przez chwilę że to jej facet

ocenił(a) serial na 3
lo__

Ja początkowo myślałam, że to postać ojczyma, bo sugerowałam się książką. Dopiero potem zorientowałam się, że to ojciec. W ogóle scenarzyści tak się zagalopowali w tym poprawianiu fabuły, że wyszedł in straszny absurd w tym temacie. Książkowa Christine bała się ojca i go nie cierpiała, bo znęcał się nad całą rodziną. To m.in. przez traumę, którą jej zafundował, zaczęła ćpać. A w serialu scenarzyści zrobili z niego super, rodzinnego gościa, dbającego o córkę i ślepo zakochanego w żonie, która jest straszną jędzą, ciągle ma do niego jakieś pretensje i go zdradza. Co więcej, Robert został przedstawiony jako ofiara prowokacji Karin i w ten sposób rozgrzeszony przez scenarzystów z tego, że ją pobił.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones