A widzisz sens 3 sezonu ? Już 2 sezon jest całkiem inny i wykorzystuje postacie, ale autorzy mieli początkowo inny scenariusz i wpisali historię z dziećmi w kontynuacje - Na krawędzi - osobiście uważam, że jest tak średnio i fabuła jest przekombinowana, choć pierwsze 2 odcinki zapowiadały ciekawą intrygę, to ile można kombinować i nakładać kolejnych warstw ?
Pierwszy sezon rzeczywiście miał dość sensowny i mocny scenariusz i trzymał poziom.
Czy ja wiem dwa pierwsze odcinki był świetne, potem wg mnie jest ciut gorzej, Faktycznie wszystko troche takie przekombinowane, widac że scenarzyści starali sie, żeby drugi sezon wypadł lepiej od pierwszego i chyba troche przedobrzyli. W co drugim odcinku niezawodne motywy czyli cycki, seks, strzelaniny, pościgi. Pierwszy sezon z Martą Sajno miał o wiele ciekawszą warstwę psychologiczna, tutaj czegoś brakło. Ale i tak kocham ten serial i jak będzie trzeci sezon to na pewno obejrze. 6/10
A mi się 2 sezon podoba bardziej. Głównie dlatego, że teraz na pierwszym planie mamy postaci policjantów, całą główną czwórkę. Poznajemy więcej ich prywatnego życia, widzimy ich w pracy, w barze itd. A wątek kryminalny i jego bohaterowie/podejrzani są jakby na drugim planie - inaczej niż w 1 sezonie, gdzie główna akcja związana była z postacią Sajno i jej historią.
O jakich cyckach mówisz, bo ja kojarzę tylko parosekundowe ujęcia z Mają Hirsch i nie mam pewności czy tam nie było dublerki.
Pomiędzy odcinkami 3-5 fabuła trochę siadła, dopiero później zyskała wraz z pojawieniem się Protasa i to chyba najciekawsza postać w drugim sezonie, pierwszy miał bardziej spójny scenariusz i opierał się na przeżyciach Marty Sajno - twórcy poszli tu w ryzyko, bo nie jest typowy drugi sezon, Marta Sajno jest tu właściwie postacią drugoplanową, wątek z jej córką wręcz drażni i jest niepotrzebny, wykorzystano natomiast postacie policjantów i dodano Lenę do nowej fabuły, która początkowo jak czytałem była pomysłem na zupełnie inny film.
Postać Leny Korcz jest całkowicie zbyteczna, myślałem, ze zginęła naprawdę, a tu, o cholera, jednak franca żyje. Tracą na tym dwaj główni bohaterowie Marek Bukowski i Przemek Sadowski bo nie mają za bardzo roboty i spadają siłą rzeczy do postaci drugoplanowych. Postać grana przez Sadowskiego, niepotrzebnie wystylizowana jest na porucznika Columbo (ten koszmarny prochowiec) i papieros w ręce gdy nią coś wskazuje. Naprawdę panie scenarzysto mało oryginalne. Brakuje mu tylko tego „sztucznego” oka. Poza tym Czyżu swoistym, nie pozbawionym dobroduszności, cynizmem i brakiem złudzeń co do świata, w którym żyć mu przyszło i pracować, przypomina mi trochę uwielbianego przeze mnie Kurta Wallandera i już choćby tylko za to będę oglądał ten serial. Gorąco życzę widzom i sobie aby role obu panów zostały należycie rozbudowane
Bez przesady z tym Columbo może scenarzyści albo kostiumolog przesadzili z tym prochowcem, ale po za tym Czyż - dobra postać, nie jest on też tak ponury jak Wallander i mamy tu ironie, humor, dobre teksty, których skandynawski bohater jest właściwie pozbawiony. Faktycznie w serialu postaci jest za dużo, za dużo wolt w jedną, drugą stronę - np Krzysztof grany przez Małeckiego - Tamara raz go rozpracowała i teraz po raz drugi, bo za pierwszym wykpił się, że jest bratem Ostrowskiej ( nie pamiętam jak się nazywała ta postać fikcyjnej żony ) - nie starczyło raz wykorzystać ten wątek.