Tu nie ma co doszukiwać się głębokich treści, ale mamy z jednej strony choć trochę przybliżoną kulturę inuicką, a z drugiej strony to taki mega pozytywny serial, z bardzo dobrze dobranymi aktorami.
Jestem na półmetku i dobrze się bawię.
Ps. Dobra odmiana w temacie Inuitów po lekturze "28 śmierci Tobyego Obeda".
Najciekawszym elementem serialu jest jego miejsce akcji oraz skrawki kultury miejscowej ludności, gdyby akcja miała miejsce np w Nowym Jorku mielibyśmy typowy serialik.
Jest trochę klimatu "Przystanku Alaska" oczywiście podlanego sosem LGBT, do obejrzenia bo krótkie odcinki nie dłużą się.