Szczerzę nie mogę się jakoś zebrać żeby to to oglądnąć. Powodów jest parę: po pierwsze 200 odcinków niby fajnie że serial długi ale czy to wynika z potrzeb fabularnych czy rozciągania na siłę, po drugie nindża? Sory widziałem parę fragmentów u kumpla i jak by mi tego nie powiedział nie domyślił bym się, po trzecie pseudo fani podkreślam pseudo czyli idioci którzy przy każdym anime napiszą "do dópy naruto jest 10000000000000000000 razy lepsze" no niby to tylko nieszczęśliwe przypadki ale powodują jakiś niesmak.
Każdemu pasuje co innego. Przyznam, że długo mi zabrało zmobilizowanie się do rozpoczęcia oglądania (z powodów podobnych twoim), ale jak już zaczęłam, to nie mogłam się oderwać. Lol, Naruto działa jak narkotyk. Może i pierwsze kilka odcinków nie wygląda na nic specjalnego, ale im dalej tym lepiej. A Shippunden, to już 'arcydzieło' (niestety bez znojomości wcześniejszych serii, nie możliwosci śna połapanie się w fabule, więc najpierw trzeba przebrnąć przez te 220 odcinków, lub przeczytać prawie 30 tomów mangi. I nie masz się czego obawiać, Naruto nie należy do tych rozciągających się anime (jak n.p. Dragon Ball, lol)
Najwieksza zaletą serii jest róznorodność i złożoność postaci. Każda jest zupełnie indiwidualna, zarówno pod względem cech fizycznych i jak i osobowości. Jeden minus: Kishimoto zdaje się mieć problemy z twozeniem wyrazistych postaci żeńskich. Odgrywają tam za małą role i nie są tak ciekawe, jak postacie płci przeciwnej (i nie uważam tak tylko dlatego, że należę do pań, heh). Na szczęście, w serii Shippuden ten fakt się zmienia. ;PPP